16.08.2010

Kiedy jesteśmy daleko, codzienny pacierz wydaje się Mont Everestem; kiedy zbliżamy się do Niego, okazuje się, że możemy ciągle jeszcze głębiej wierzyć, uczciwiej pracować, lepiej służyć innym...

Odebraliśmy dziś samochód z warsztatu. Kolejny raz. Ktoś kiedyś mówił, że takie auto to skarbonka, studnia bez dna... Auto albo choćby posiadanie dzieci, szczególnie w okolicach początku roku szkolnego. Albo mieszkanie – w którym co rusz coś się psuje czy wymaga uporządkowania. Jaki to ma związek z czytaniami? Ano jakoś mi się to powiedzenie paradoksalnie kojarzy z dzisiejszym młodzieńcem. Przestrzegasz przykazań? Świetnie, ale możesz zrobić jeszcze więcej... Czy nasza relacja z Bogiem nie jest właśnie taka? Kiedy jesteśmy daleko, codzienny pacierz wydaje się Mont Everestem; kiedy zbliżamy się do Niego, okazuje się, że możemy ciągle jeszcze głębiej wierzyć, uczciwiej pracować, lepiej służyć innym...

Tyle że – w przeciwieństwie do wiecznie wymagającego nakładów samochodu – to wcale nie takie złe. Ani przygnębiające. Bo dzięki takiemu stopniowaniu możemy ciągle się rozwijać, być ciągle bliżej Kogoś, kogo kochamy.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka