17.01.2011

Trudno jest uwierzyć, że posłuszeństwo Bożemu Słowu zaowocuje w ich życiu dobrem i szczęściem,

Posłuszeństwo i cierpienie. Dwie rzeczywistości, na które w dzisiejszym świecie nie ma miejsca. To znaczy – chciano by je zanegować, ale one od zawsze są w życiu człowieka obecne. I często są ze sobą związane.
Jak bardzo trudno, boleśnie jest być posłusznym Słowu Bożemu, które zakazuje bądź nakazuje coś wbrew ludzkiej woli i chęciom. Jak bardzo na przykład ludzie rozwiedzeni chcieliby wejść w nowy związek z Bożym błogosławieństwem, a tu w poprzek ich marzeń stają słowa Jezusa: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.” (Mk 10,11-12) Posłuszeństwo temu konkretnemu Słowu Boga wiąże się więc z ludzkim cierpieniem.

Trudno jest człowiekowi uwierzyć, że posłuszeństwo Bożemu Słowu, mimo że często związane z cierpieniem, zaowocuje w ich życiu dobrem i szczęściem, Bożym błogosławieństwem. Wymaga to ogromnej wiary w Bożą miłość, zaufania, że On mnie nie opuści i miłości do Boga. Bez tej miłości posłuszeństwo Bogu i Jego przykazaniom to posłuch niewolnika, a nie radosne i wolne poddanie dziecka Bożego.

I na tyle jestem dobrym dzieckiem Bożym, na ile podczas cierpienia moja wiara, nadzieja i miłość wzrasta w posłuszeństwie Bożemu słowu.