17.03.2011

Petent czy syn?

Czy Bóg nie wie, czego potrzebuję? Dlaczego On, który chce żebym Go nazywał Ojcem, który dla mnie posłał swojego Syna na świat, który w chrzcie uczynił mnie swoim przybranym dzieckiem, każe mi się przed sobą płaszczyć?

„Proście a otrzymacie (…) Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień?” Ale dlaczego? Czy Bóg nie wie, czego potrzebuję? Dlaczego On, który chce żebym Go nazywał Ojcem, który dla mnie posłał swojego Syna na świat, który w chrzcie uczynił mnie swoim przybranym dzieckiem, każe mi się przed sobą płaszczyć?

To nie tak. Jest proste wytłumaczenie tego dylematu. Jestem dumnym człowiekiem. Ale ta duma przeradza się czasem w wyniosłość. Także wobec Boga. Zachowuję się wtedy tak, jakby wszystko mi się należało. Pokorna prośba skierowana do Boga przypomina mi, kim naprawdę jestem. Beneficjentem Bożej łaskawości.

Ale znam i inny powód, dla którego Bóg może chcieć, byśmy Go prosili. Choć nie bardzo potrafię znaleźć słowa, którymi mógłbym to opisać. Po prostu myślę, że taka prośba buduje więź. Dobrą więź. Jak przyznanie się przed mądrym i dobrym towarzyszem wędrówki,  że się zmęczyłem, że musze odpocząć i dobrze by było, gdyby na mnie zaczekał. To zupełnie coś innego, niż stawianie się w roli petenta…

Czasem mam do Boga jakąś konkretną, wielką sprawę. Czasem chodzi tylko o drobiazgi. A czasem proszę tylko (a może aż?), żeby się mną dalej opiekował. Wiem, że nawet jeśli nie przedstawię Mu skrupulatnie całej listy spraw, na których mnie czy bardziej mi zależy, On i tak się o wszystko zatroszczy…

Pytania do rachunku sumienia

  1. Jak wygląda moja modlitwa? Jak często Boga o coś proszę, a jak często dziękuję
  2. Czy  nie zamieniłem modlitwy, spotkania z Bogiem, w przedstawianie spisu swoich próśb?
  3. Albo odwrotnie, czy przypadkiem nie stałem się zbyt hardy, by Boga prosić?

Drogowskazy Jana Pawła II

Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. […] I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel „objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi”. Człowiek odnajduje w nim swoją właściwą wielkość, godność i wartość swojego człowieczeństwa. Człowiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo! (Redemptor Hominis 10).