14.06.2011

Błogosławieństwo

Można się modlić o czyjeś nawrócenie. To nie wywyższanie, każdy z nas ma się nawracać – słyszę czasem. A jednak przecież tak trudno mi prosić o to bez gniewu, bez podtekstu „niech racja będzie po mojej stronie”.

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was nienawidzą. Na innym miejscu: Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Błogosławić komuś, kto mnie skrzywdził i może krzywdzi dalej? Modlić się o błogosławieństwo dla niego? Absurd! Masochizm!

Nie. Zaufanie Bogu, który nikomu nie da niczego, co dla niego jest złe. Modlitwa o błogosławieństwo to nie życzenie powodzenia we wszystkim, co człowiek zamierza, ale prośba o realizację Dobra w jego życiu. Błogosławieństwo przyniesie to, co dla człowieka najlepsze. Czasem powodzenie. Czasem klęskę, jeśli jest potrzebna do nawrócenia… Bóg nie da człowiekowi kamienia, węża, skorpiona. Skutkiem błogosławieństwa nie będzie przecież droga ku potępieniu!

Można się modlić o czyjeś nawrócenie. To nie wywyższanie, każdy z nas ma się nawracać – słyszę czasem. A jednak przecież tak trudno mi prosić o to bez gniewu, bez podtekstu „niech racja będzie po mojej stronie”. W takiej prośbie jest coś z wydłubywania drzazgi z czyjegoś oka. Modlitwa o błogosławieństwo zostawia Bogu ocenę sytuacji i sumień. Mojego i tego, który mnie skrzywdził…

Zrezygnować z racji – bardzo trudne. A to dopiero pierwszy krok do miłości…