10.07.2011

Siewca i ziarno Słowa

Kiedy słucham i rozważam Słowa, które Bóg mówi do mnie na kartach Pisma Świętego, pozwalam, by jak deszcz przenikały one moje serce, mój umysł, moją duszę.

Kiedy słucham i rozważam Słowa, które Bóg mówi do mnie na kartach Pisma Świętego, pozwalam, by jak deszcz przenikały one moje serce, mój umysł, moją duszę. Nasiąkam nimi jak ziemia, zanim zacznie wydawać plon.

Równocześnie też Bóg, jak dobry i troskliwy siewca, tę ziemię uprawia: nawozi, użyźnia, bronuje, wyrywa chwasty, wyrównuje skiby. Wiele zdarzeń, których doświadczam, ludzie, których spotykam, mają na celu właśnie przygotowanie mojej duszy i serca na przyjęcie Bożego Słowa. Czasem to, co mnie spotyka, wywołuje ból i ogromny smutek. Trudno jest przyjąć, że z tego bólu może przyjść dla mnie jakiś pożytek, jakieś dobro. A jednak tak się dzieje. Spojrzenie na wydarzenia ze swego życia w świetle Bożego Słowa zawsze zaowocuje radością i pokojem serca.

Ziemia ma to do siebie, że nieustannie trzeba się trudzić nad szykowaniem jej na przyjęcie ziarna, by plon był jak największy. Dlatego dobrze jest pozwolić Bogu nieustannie działać, przemieniać, nawracać. To wymaga ode mnie cierpliwości – zasiane ziarno też nie od razu przynosi plon. Muszę cierpliwie czekać i ufać, że On nad wszystkim czuwa, a Jego Słowo nie opuści mnie, aż nie dokona we mnie tego, po co zostało posłane. We właściwym czasie zobaczę Jego owoce.