01.08.2011

Chodzić po "wodzie"

Królestwo Boże przekracza ramy i granice doczesności, posiada swoje prawa i własne reguły postępowania

Chrystus chodzi własnymi drogami. Czasami mogą to być fale wzburzonego morza. Co więcej, wzywa nas, abyśmy wyszli z łodzi i przyszli do Niego.

Królestwo Boże przekracza ramy i granice doczesności, posiada swoje prawa i własne reguły postępowania, własny zasięg i własne ścieżki znajdujące się nieraz i prowadzące bardzo daleko poza granice, do których przyzwyczaiły się ludzkie oczy i ludzkie nogi.

Dopóki Chrystus ze swoją prawdą i wymaganiami stoi czy chodzi razem z nami po twardej ziemi i po naszych drogach, wszystko wydaje się być w porządku – wszystko jest do przyjęcia. Kiedy jednak Chrystus odrywa się od ziemi, kiedy staje poza nią, kiedy staje na wodzie, wówczas jesteśmy skłonni skwitować to krótkim stwierdzeniem: urojenie, złudzenie, zjawa... Tak właśnie zareagowali uczniowie - „zlękli się myśląc, że to zjawa”.

Dopóki Chrystusowe prawdy i ideały można wykorzystać w przeróżnych ziemskich celach, dopóki Chrystus i Jego Kościół może „posłużyć” temu światu w jego kłopotach i zadaniach, dopóty ludzie tego świata są skłonni respektować Boga i Jego prawdy, udzielać im poprarcia, lub przynajmiej tolerować. Kiedy jednak okazuje się, że przekraczają ramy doczesnych struktur, że kierują uwagę i wysiłek człowieka poza burtę doczesnej „łodzi”, że wezwanie, które przychodzi od Jezusa, kieruje go ku czemuś, co jest ponad, czy poza ziemią i jej interesami, wówczas pojawia się zakwestionowanie prawdy ewangelicznej. Mówi się wtedy o złudzeniach, którym człowiek ulega, o bezprzedmiotowych marzeniach, którymi oszukuje swój głód, o marnowaniu energii, którą można by włożyć w rzeczywiste ulepszenie czy przetworzenie życia i świata.

Chrystus tymczasem ciągle mówi do każdego z nas „Przyjdź” - jak do Piotra.

Czy potrafię - tak jak Piotr - zaufać Mu, wyjść ze swojej "łodzi" i iść do Niego po „wodzie” ?