13.08.2011

Obraz Jezusa błogosławiącego dzieci wszystkim tym, którzy dzieci w najbliższym otoczeniu posiadają, nie wydaje się ani sielski...

Wszyscy słyszeliśmy te anegdotyczne opowieści o słodkich milusińskich co to krzyczą do słuchawki: „tata kazał powiedzieć, że go nie ma” czy ogłaszają beztrosko przy otwieraniu drzwi: „przyszła ciocia Kazia, ta stara wariatka”. Szczere i prawdomówne, nie? Dlatego obraz Jezusa błogosławiącego dzieci wszystkim tym, którzy dzieci w najbliższym otoczeniu posiadają, nie wydaje się ani sielski, ani cukierkowaty. Bo bądźmy szczerzy: dzieci są niebezpieczne.

Są świadkami naszego życia. Nie znają cieniowań, nie rozumieją tak zwanych „koniecznych kompromisów” czy „szczególnych okoliczności”. Patrzą, nazywają, są pytaniem.

Pismo święte ostrzega: „Wy jesteście świadkami przeciw samym sobie”. Wzywa: „służcie Mu w szczerości i prawdzie”. Jak dzieci.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka