28.09.2011

Bycie dobrym, rzetelnym, pracowitym – nie rozjaśnia przecież drogi przed nami. Przeciwnie, samo w sobie może się czasem wydać zbyt kosztowne, niepotrzebnie pracochłonne...

Prorok Nehemiasz służył na wygnaniu Artakserksesowi. Dzięki swojej postawie zyskał przychylność tego potężnego króla. Możemy się domyślać, że umiał postępować roztropnie, był kompetentny. A jednak jak każdy z nas – nie wiedział, dokąd go to dobre działanie zaprowadzi.

„Nie wiem, co będzie dalej” – takie zdanie może budzić w nas panikę albo brzmieć jak zew przygody. Może być wyrazem narzekania albo nadziei. Bycie dobrym, rzetelnym, pracowitym – nie rozjaśnia przecież drogi przed nami. Przeciwnie, samo w sobie może się czasem wydać zbyt kosztowne, niepotrzebnie pracochłonne, niegwarantujące sukcesu.

Nehemiasz, korzystając z łaski króla, prosi go o możliwość udania się do Judei, by odbudować świątynię – a ten mu zezwala, ba, daje potrzebne środki i listy polecające. Jezus przestrzega: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”. Pozornie niczego nie obiecuje, nie mówi „wszystko się ułoży”. Robiąc pierwszy, drugi, piętnasty krok na drodze wiary – nie wiemy, dokąd nas to zaprowadzi, co będzie dalej, jak to będzie wyglądało...

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka