13.11.2011

Czuwający

Sąd nad nami, który jest jak bóle brzemiennej; rozstrzygnięcie, gdy wraca Pan domu – to nie tylko ostrzeżenia. To także obrazy nadziei...

Kiedyś byłam gotowa wołać głośno: Dajcie mi z owocu moich rąk! – jak napisano w „Poemacie o dzielnej niewieście”; żądałam swojego przydziału talentów i czasu na pomnażanie; domagałam się wypróbowania, byłam pewna czujności... Dzisiaj chyba wolę nie wiedzieć, nie spodziewać się...

Nie chodzi o gnuśność, wewnętrzne lenistwo, zakopanie powierzonych talentów. Raczej o poczucie, że uzbierałam za mało, że w żadnym razie nie wyżyłabym z owoców własnej duchowej postawy, że człowiekowi przystoi w pokorze czekać na łaskę. Bóg, który przychodzi jak Złodziej; sąd nad nami, który jest jak bóle brzemiennej; rozstrzygnięcie, gdy wraca Pan domu – to nie tylko ostrzeżenia. To także obrazy nadziei – że spełni się, co Bóg obiecał; że Pan powróci; że to, co nowe, może się przez nas narodzić.

Dlatego nie chcę wiedzieć, obliczać zysków, skupiać się na własnym duchowym postępie. Wołam, by przyszedł, zasypiam bez lęku. Wierzę.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka