24.11.2011

Świadectwo wiary

Jeśli zapieram się Boga w zwykłych, codziennych sprawach, to o ileż łatwiej zaprę się Go, gdy przyjdzie mi z tego powodu cierpieć?

Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie Łk 20,28

Święci męczennicy wietnamscy, których dziś wspomina Kościół, zginęli w okrutnych torturach, do końca wyznając wiarę w Boga. Prorok Daniel za to, że nie podporządkował się dekretowi króla, wiedząc, co mu za to grozi, nie ugiął się bałwochwalczemu nakazowi oddania czci królowi.

Póki co, nikt mnie za wiarę nie prześladuje. Swobodnie mogę uczestniczyć we Mszy św., nosić medalik, robić na ulicy znak krzyża. Dość łatwo przyznać się do Boga pośród ludzi wierzących, trudniej, gdy grozi mi wyśmianie, odrzucenie, niezrozumienie. Czy, gdyby ogół moich znajomych był przeciwny  Bogu i wartościom chrześcijańskim, byłoby mnie stać na zdecydowany sprzeciw? Czy z łatwością klęknę przed Jezusem niesionym przez kapłana do chorego, gdy wokół będzie wielu przechodniów? Czy zwrócę uwagę komuś, kto obraża Boga? Czy zrobię znak krzyża w restauracji, stołówce, w tramwaju?

Jeśli zapieram się Boga w zwykłych, codziennych sprawach, to o ileż łatwiej zaprę się Go, gdy przyjdzie mi z tego powodu cierpieć?

 

Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak