14.04.2012

Dalej wzwyż i dalej w głąb!

Czy żeby być chrześcijaninem, trzeba być człowiekiem o jakimś rozbuchanym apetycie?

Jak to szybko minęło! Ledwo zaczęłam pisać komentarze, a tu już ostatni dzisiaj, w tej serii. Kilka dni temu Wielkanoc – a tu już prawie koniec oktawy... Wydaje się czasem, że ledwo zaczęliśmy się rozgrzewać – a tu już trzeba przejść do wyników; ledwo zaczęliśmy się wgłębiać – a tu już czekają rzeczy kolejne i kolejne... Czy żeby być chrześcijaninem, trzeba być człowiekiem o jakimś rozbuchanym apetycie, żeby ciągle chcieć więcej i dostawać więcej? Czy nasza wiara nie przypomina niekiedy jakiegoś błyskawicznego procesu namnażania bakterii czy gigantycznej fali, która rośnie i rośnie na naszych oczach? Bo jak raz się zacznie – święta jedno po drugim, tajemnice, znaki, łaska za łaską, obfitość.

Apostołowie, uwięzieni po uzdrowieniu chromego, rozkładali bezradnie ręce: „my nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”. Jezus, ukazując się uczniom po zmartwychwstaniu, mówił im: „Idźcie”.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka