12.08.2012

Pokrzepić się Bogiem

Jedyną nadzieją jest dla mnie Pan, u którego mogę szukać pomocy, do którego mam wołać w chwilach beznadziei i trwogi.

Czasami, jak prorok Eliasz, mam dosyć wszystkiego. Tracę ochotę, by żyć, więc staję się bierna, przestaję się angażować w walkę z własnym grzechem i słabością. „Przesypiam” życie.

Nie zwalczę o własnych siłach tego stanu ducha. Nie podniosę się i nie nabiorę sił sama z siebie. Jedyną nadzieją jest dla mnie Pan, u którego mogę szukać pomocy, do którego mam wołać w chwilach beznadziei i trwogi.

Pan przychodzi i karmi mnie, tak jak anioł nakarmił Eliasza podpłomykiem i wodą. Dzięki mocy tego anielskiego pożywienia prorok szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb.

Jezus pokrzepia mnie czymś doskonalszym: swoim Ciałem i Krwią. Mocą tego pożywienia dokonuję większego dzieła niż prorok: przestaję patrzeć na świat z goryczą, pokornieję i mniej we mnie gniewu, wrzaskliwości i raniących słów. Odwracam się od złości, a kieruję ku dobru i miłosierdziu.

A przede wszystkim potrafię przebaczyć sobie, drugiemu człowiekowi, czasem nawet i Bogu.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska