18.01.2013

Błogosławieństwo paraliżu

Człowiek zostaje ogołocony z całego swego aktywizmu i zapracowania, i ma możliwość budowania sensu swego istnienia

Paralityk to ktoś, kto nie może się poruszyć, nie może nic zrobić. Ktoś, kto nie pracuje i nie jest w stanie nawet zatroszczyć się o swoje własne, intymne potrzeby.

Taki stan rodzi w paralityku poczucie bycia ciężarem dla innych, kimś niepotrzebnym, nieprzydatnym w społeczeństwie czy dla rodziny, bo nieproduktywnym.

A jednak taki stan to błogosławieństwo. Człowiek zostaje w nim ogołocony z całego swego aktywizmu i zapracowania, i ma możliwość budowania sensu swego istnienia tu na ziemi na czymś znacznie ważniejszym: na miłości.

Ale do tego potrzebuje ogromu Bożej łaski. W dzisiejszej Ewangelii Jezus wskazuje, jak ważne dla odzyskania sensu swego życia jest uzyskanie odpuszczenia grzechów. Serce, przywalone ciężarem win, nie jest zdolne prawdziwie kochać.

Kiedy człowiek już nic nie może zrobić, zawsze może kochać. I jest to najtrudniejsza „praca” do wykonania. A uczymy się jej całe życie.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska