03.05.2014

Matka

Była jak niepotrzebny element krajobrazu, bo i tak stało się to, co się stało: Jezus cierpiał i umarł na jej oczach.

Nic nie zrobiła, w niczym nie pomogła. Nic nie osiągnęła – nie miała znajomości w Wysokiej Radzie ani władzy nad rzymskimi żołnierzami, rzucający obelgi nie zaprzestali, wzruszeni jej losem. Była jak niepotrzebny element krajobrazu, bo i tak stało się to, co się stało: Jezus cierpiał i umarł na jej oczach.

A jednak była tam, współcierpiała, dzieliła Jego los. I została nam dana za matkę – nie w chwili zwycięstwa, zmartwychwstania, kiedy wszystko okazało się życiodajne. Ale w chwili klęski – największej bezradności, niemocy, kiedy rozpacz wydaje się nieunikniona.

Tak, władcy oddają w jej opiekę narody, wysławiają ją pieśni pobożnych, rzesze widzą w niej potężną orędowniczkę. Ale oddając jej słuszną chwałę, nie wolno zapomnieć, że była z Bogiem także tam, w ciemności, wiedząc, że nic nie może. I tego samego chce dla nas.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka