01.06.2014

Myśli nie Jego

Trzeba było, żeby zostali razem, zgromadzeni na modlitwie. By nie wracali do swojej codzienności. Trzeba było, by mogli usłyszeć...

Podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił: ”Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.

Przeżyli z Nim trzy lata. Przeżyli mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Przecież jednak nadal nie rozumieli. Nadal myśleli „po staremu”, nadal mieli w głowie ludzkie, nie Boże, interpretacje. Trzeba było, żeby zostali razem, zgromadzeni na modlitwie. By nie wracali do swojej codzienności. Trzeba było tego czasu szukania Jego woli, by mogli usłyszeć – przyjąć dar Ducha – i stać się Jego świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.

Przeżyłam z Nim już tyle lat. Ale ciągle myślę po ludzku. Ciągle nie rozumiem. I trzeba mi – jak apostołom - zatrzymania, by móc usłyszeć dar Ducha. By zrozumieć, że wprawdzie Jego myśli nie są moimi i nie raz przyjdzie mi ze swoich pomysłów rezygnować, ale przecież On jest ze mną po wszystkie moje dni.

I jeśli Mu pozwolę, pokieruje moimi krokami w najlepszy z możliwych sposobów.