11.07.2014

Bojaźń Pana

Słowo Boże dzisiaj potwierdza, że w życiu mam kierować się roztropnością, rozsądkiem, rozwagą. Co więcej, bez nich nie poznam Pana.

Podobno to właśnie kobiety mają z tym największy problem: by nie działać pod wpływem uczuć i emocji, ale poddać je kontroli rozumu. Gdy jeszcze te emocje są pozytywne, to nic złego się nie dzieje. Problem, gdy dominują we mnie negatywne uczucia: złość, zazdrość, pragnienie zemsty, strach, rozpacz, nienawiść, żal itp.

Słowo Boże dzisiaj potwierdza, że w życiu mam kierować się roztropnością, rozsądkiem, rozwagą. Co więcej, bez nich nie poznam Pana.

Nie jest to łatwe – w emocjach powściągnąć swój język od złego słowa, powstrzymywać natłok negatywnych myśli, oskarżeń. Zachować spokój i nie podejmować decyzji, działania. Ale jest to możliwe.

Bo Pan „udziela mądrości”. Pan odpowiada na pragnienia serca. Im więcej w moim sercu pragnienia bojaźni Pana, to znaczy niechęci do czynienia zła z lęku przed zranieniem Boga, tym większą mogę mieć pewność, że Pan mnie wysłucha. I odpowie z hojnością przewyższającą moje najśmielsze nadzieje.

Potrzeba jednak mojego pragnienia, by nigdy Go nie zranić.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska