10.06.2016

Bóg nie był w ogniu

Łatwo się pomylić. Uznać, że Bóg jest w sile niosącej zniszczenie. Ale Eliasz wiedział...

Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! - usłyszał Eliasz Boże polecenie. I kiedy usłyszał, że On przechodzi wyszedł i stanął przy wejściu do groty.

Co usłyszał? Szmer łagodnego powiewu. Odgłos łagodnej ciszy. To w niej był Bóg.

Łatwo się pomylić. Uznać, że Bóg jest w sile niosącej zniszczenie. Uznać, że Boże jest to, co trzęsie ziemią, kruszy skały, spala ogniem. Uznać, że taka jest Boża droga, że skały trzeba pokruszyć, ziemią zatrząść, a zło wypalić ogniem. I że to nasze zadanie. Zadanie "ludzi Boga".

Ale Eliasz wiedział: Boga nie ma w wichurze, trzęsieniu ziemi i ogniu. On jest w szmerze łagodnego powiewu, który dotyka serca. On jest w pytaniu: co ty tu robisz? Dlaczego tu jesteś? Co jest twoim bólem? On jest w słuchaniu skargi. Dopiero na końcu w odpowiedzi...

To nie jest słabość. To Boża siła. Jedyna, która się liczy.