13.01.2017

Tłum

Nie mogli przebić się przez tłum z leżącym na noszach. Ten sam tłum rozstąpił się przed niosącym nosze.

Jezus odpuszczający grzechy? Nas już to nie dziwi. Uzdrawiający? To również nie dziwi. Inny natomiast szczegół opowieści zwraca uwagę. Droga, jaką przebył paralityk w jedną i drugą stronę.

Ten szczegół nurtuje i zastanawia. Nie mogli przebić się przez tłum z leżącym na noszach. Ten sam tłum rozstąpił się przed niosącym nosze. Czyli było jeszcze miejsce. Nie musiał wracać zrobionym uprzednio otworem w dachu.

Strach, podziw, uznanie, blask bijący od uzdrowionego na duszy i ciele?

Być może. Chociaż przyczyna wydaje się być bardziej prozaiczną. Czasem jest w nas tak wielkie pragnienie bycia blisko, że nie jesteśmy w stanie zauważyć tych, którzy tej bliskości potrzebują bardziej.