02.07.2017

Zaprośmy go!

Świętość nie potrzebuje szukać ludzi. Wystarczy, że jest.

Oto jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi. Przygotujmy mały pokój na górze, obmurowany, i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i lampę. Kiedy przyjdzie do nas, to tam się uda.

Spotkanie ze świętością dokonuje się po cichu. Dokonuje się w codzienności. W zwykłych wydarzeniach. Narasta, krok po kroku, aż do przekonania. Kolejnym krokiem jest zaproszenie. Dopiero za nim idą wielkie wydarzenia: wielki dar Boży i wiara.

Świętość nie potrzebuje szukać ludzi. Wystarczy, że jest.
Świętość nie wskazuje na siebie, ale na Boga.

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je - mówi Jezus.

To, co ludziom wydaje się śmiercią, was nie uśmierca. Choć przecież boli. Ten, kto raz umarł, więcej nie umiera. A my przecież umarliśmy w Chrystusie, z nim zostaliśmy pogrzebani i z nim otrzymaliśmy nowe życie. Życie, którego nie odbiera krzyż. Ono przez krzyż przychodzi. I przez krzyż, w krzyżu się objawia.

[Któż zwróci - na przykład - uwagę na miłość przyjaciół? Cóż w tym dziwnego? Czyż i poganie tego nie czynią? Znakiem jest miłość nieprzyjaciół...]

Dziś, gdy zastanawiamy się, jak głosić Jezusa trzeba może przywołać te słowa: jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten... zaprośmy go! Na cóż nasze głoszenie, jeśli przez nas ludzie nie będą widzieli Boga?