Zmiany zachodzą niezależnie od tego, jak są przez jednych czy drugich interpretowane. Odpływają ci, którzy uważali się/uważają się za katolików z powodów kulturowych, a pozostają szczerze i świadomie wierzący. Nic więc dziwnego, że w pełni uczestniczą w niedzielnej liturgii. I tak to będzie trwało, aż któregoś dnia okaże się, że w Polsce jest np. tylko 50% katolików zamiast obecnych mitycznych 90%. Wtedy jedni będą ogłaszać triumf sekularyzacji, a inni wskazywać na siłę i głębię wiary tych, którzy pozostali katolikami...
Kiedyś 2 tygodnie po I piątku miesiąca, czy też po świętach liczba przystępujących do Komunii Św. gwałtownie spadała. Pamiętam, że rodzice upomnieli mnie, gdy na trzecią niedzielę po I Komunii Św. nadal przystąpiłem. Ludzie uważali chyba częściej lekkie grzechy za ciężkie, oby nie było tak, że teraz niektórzy uważają te ciężkie za lekkie, lub wogóle tego nie rozpatrują. Więcej osób do spowiedzi chyba nie ma, widać to szczególnie przed świętami. Pamiętam, jak wiele lat temu jakiś ksiądz na kazaniu zachwycał się, jak to na zachodzie co prawda mniej ludzi chodzi to kościoła, ale do Komunii Św. przystępują wszyscy. Wtedy myślałem z zachwytem, że to jacyś święci. Jak to możliwe, czy nie było tam chociażby osob rozwiedzionych?
Na pewno cały ten wzrost procentowy nie wziął sie tylko z takich powodów jakie Ksiądz podaje.Problem jest złożony i dużo racji może mieć też ks. Sadłoń. Wiele osób nie przechodziło żadnej pogłębionej formacji, a przystępują znacznie częściej niż kiedyś. Trochę czujności nie zaszkodzi. Zmartwiło mnie ostatnie zdanie artykułu - ładnie Ksiądz załatwił tych, którzy będą mieć odmienną opinię!
mieszkam kilka lat w kraju jeszcze niedawno b. katolickim i rzeczywiscie prawie wszyscy przystepuja do Komunii ale spowiedz b. rzadko i chyba niewielu sie spowiada. wydaje mi sie ze to raczej brak swiadomosci kiedy mozna przystepowac a nie prawdziwa poboznosc.A jesli cos naprawde owocuje to nie sobor tylko laska Boza z ktora czlowiek wspolpracuje.
Niestety i ja mam odmienne zdanie od tego zaprezentowanego przez Księdza, jestem w gronie tych "kilkunastu". Znam osobę, która przystępuje do Komunii świętej w stanie grzechu ciężkiego, doskonale zdając sobie z tego sprawę (nagminnie opuszcza Mszę niedzielną i latami się nie spowiada), ktoś inny uważając, że nie ma potrzeby, by ksiądz słuchał grzechów sam zadaje sobie "pokutę" i bez spowiedzi przystępuje do Komunii. Takich przypadków jest wiele, chociaż, na szczęście, są też osoby, które nie mogąc przystąpić do Eucharystii z powodu grzechu ciężkiego, nie chcą popełniać dodatkowo świętokradztwa. Co do plejady ruchów odnowy religijnej, to również nie jest tak różowo, zwłaszcza na wsi czy w małych miastach, a jeśli już takie ruchy są, niewielu do nich należy. Niestety...
Owoce Soboru są wspaniałe. Tak wielu wierzących i pobożnych ludzi nigdy nie było w Polsce. Wiara lśni na każdym kroku, w domu, zakładach pracy, sklepach, na ulicy, wszędzie. Tylko się cieszyć.
Hej, Redaktorze. Tych kilkunastu pod Waszymi komentarzami generuje ruch na Waszej stronie. Tworząc dyskusję napędzamy Wam czytelników (Spór owocuje). Gdyby nie ma Czytelników i dyskutantów, strona byłaby do zwinięcia. Wy potrzebujecie nas, żeby był ruch na portalu, ruch na portalu przekłada się na dochód z reklam.
Więc trochę szacunku, bo poprowadzić dyskusję mogę równie dobrze w innych niszowych lokalizacjach internetu.
PS. Tym razem nawet nie odnoszę się do tego co Auto zechciał (lub nie zdołał) udowodnić swoim Komentarzem. Odnoszę się wyłącznie do istoty naszej współpracy. Jak się nie podoba to piszcie, te kilkanaście osób szybko się dogada między sobą i dalej będzie pisać ale nie u Was.
Odpływają ci, którzy uważali się/uważają się za katolików z powodów kulturowych, a pozostają szczerze i świadomie wierzący. Nic więc dziwnego, że w pełni uczestniczą w niedzielnej liturgii.
I tak to będzie trwało, aż któregoś dnia okaże się, że w Polsce jest np. tylko 50% katolików zamiast obecnych mitycznych 90%. Wtedy jedni będą ogłaszać triumf sekularyzacji, a inni wskazywać na siłę i głębię wiary tych, którzy pozostali katolikami...
Ludzie uważali chyba częściej lekkie grzechy za ciężkie, oby nie było tak, że teraz niektórzy uważają te ciężkie za lekkie, lub wogóle tego nie rozpatrują. Więcej osób do spowiedzi chyba nie ma, widać to szczególnie przed świętami. Pamiętam, jak wiele lat temu jakiś ksiądz na kazaniu zachwycał się, jak to na zachodzie co prawda mniej ludzi chodzi to kościoła, ale do Komunii Św. przystępują wszyscy. Wtedy myślałem z zachwytem, że to jacyś święci. Jak to możliwe, czy nie było tam chociażby osob rozwiedzionych?
Tylko się cieszyć.
Tych kilkunastu pod Waszymi komentarzami generuje ruch na Waszej stronie. Tworząc dyskusję napędzamy Wam czytelników (Spór owocuje). Gdyby nie ma Czytelników i dyskutantów, strona byłaby do zwinięcia. Wy potrzebujecie nas, żeby był ruch na portalu, ruch na portalu przekłada się na dochód z reklam.
Więc trochę szacunku, bo poprowadzić dyskusję mogę równie dobrze w innych niszowych lokalizacjach internetu.
PS. Tym razem nawet nie odnoszę się do tego co Auto zechciał (lub nie zdołał) udowodnić swoim Komentarzem. Odnoszę się wyłącznie do istoty naszej współpracy. Jak się nie podoba to piszcie, te kilkanaście osób szybko się dogada między sobą i dalej będzie pisać ale nie u Was.
- nastrój "swojacki" rodem z gminnego festynu, jaki panuje na mszach św. w Polsce, zabija świadomość Sacrum, z jakim przychodzi obcować wiernym.
- Pytanie zachodzi: Czy to nowoczesna formacja seminaryjna zabija Bojaźń Bożą i szacunek dla Zstępującego na ołtarze?
- Każdy proboszcz z większym szacunkiem wchodzi do gabinetu naczelnika gminy załatwić sprawę, niż przystępuje do ołtarza bożego.