- Całkowicie się z księdzem zgadzam. Zawsze trzeba zaczynać od początku. Podoba mi się podejście księdza, proste, bez narzekania, - po prostu róbmy to co możemy, a co nie możemy, też róbmy! - Jest tylko małe - "ale". Jeżeli dobrze już ochrzczone maleństwo będzie wzrastać w domowej codzienności, w której nie ma miejsca na Boga, dojdziemy do punktu wyjścia. Jakby nie patrzeć, trzeba się wziąć za całość. Też uważam, że Kościół poradzi sobie w każdej sytuacji. - To Jezusowy Kościół. Jezus nam zaufał i dał Kościół w nasze ręce. Zawsze szukamy i spowiadamy się z tego co zrobiliśmy źle. Kiedyś o.Tom Forest powiedział do nas na rekolekcjach, - Najbardziej przed Bogiem będziemy się tłumaczyć z tego czego nie zrobiliśmy, a było to naszym zadaniem. - Chodzi o to świadectwo. Jeżeli nie żyję tym co głoszę, - To najzwyczajniej kłamię. "Błogosław, duszo moja, Pana, i całe moje wnętrze - święte imię Jego!" Ps.103,1
będzie inaczej i to bardzo inaczej .jeżeli założymy , że na 100%ilość dzieci spadła do 70% to z tej ilości uczęszczających na religię zostanie jakieś 30% .czyli reasumując - gdy dawniej było 100% na religii to teraz będzie 30% .potrzeba gruntownego przeobrażenia świadomości biskupów. nie mieć a być dla większości kapłanów powinna być mottem . natomiast kościół wiadomo , że przetrwa jedna - tak myślę dzięki zwykłej ludowej pobożności , która nie czyta , nie analizuje , nie dyskutuje lecz po prostu wierzy .
niedawno (rok czy 2 lata temu) rozpatrywał ks. potrzebę wzmacniania pozycji religii w szkole...(art. opowiada o dzieciach czekających na bus szkolny); życie przynosi kolejne opcje...mam niemal 50 lat i wspominam swoje lekcje religii na salce...to było SUPER! religia w szkole ze sfrustrowanymi katechetkami czy księżmi to pomyłka (moje dwie córki przechodziły lekcje religii w szkołach---zero dobrych uwag!)
widzę , że ksiądz udaje , że problemu nie ma . problem jest a zamykanie oczu nic tu nie da - to co było dobre 50 lat temu nie będzie dobre dzisiaj . salki nie salki - nie w tym rzecz pytanie - dlaczego do salek?i kto te prawo ustanowi - jak sobie odpowiemy to może i jakieś wnioski się nasuną .ba jak na razie to panuje stagnacja w widzenie rzeczywistości przez osoby duchowne .
Zbyt łatwo Ksiądz się poddaje.Jak polityczne dziecko.Z takim podejściem do demokracji,za chwilę znajdziemy się w podziemiu ze swoim katolicyzmem.Ciarki mi przeszły na taki ogląd rzeczywistości.Pozdrawiam.
Zawsze trzeba zaczynać od początku. Podoba mi się podejście księdza, proste, bez narzekania, - po prostu róbmy to co możemy, a co nie możemy, też róbmy!
- Jest tylko małe - "ale".
Jeżeli dobrze już ochrzczone maleństwo będzie wzrastać w domowej codzienności, w której nie ma miejsca na Boga, dojdziemy do punktu wyjścia.
Jakby nie patrzeć, trzeba się wziąć za całość.
Też uważam, że Kościół poradzi sobie w każdej sytuacji.
- To Jezusowy Kościół.
Jezus nam zaufał i dał Kościół w nasze ręce.
Zawsze szukamy i spowiadamy się z tego co zrobiliśmy źle. Kiedyś o.Tom Forest powiedział do nas na rekolekcjach,
- Najbardziej przed Bogiem będziemy się tłumaczyć z tego czego nie zrobiliśmy, a było to naszym zadaniem.
- Chodzi o to świadectwo.
Jeżeli nie żyję tym co głoszę,
- To najzwyczajniej kłamię.
"Błogosław, duszo moja, Pana, i całe moje wnętrze - święte imię Jego!" Ps.103,1