"Kocia wiara" - tak często mówi się o "innowiercach". I znowu odzywa mi się w głowie eksperyment z wróblem pomalowanym na żółto... W środowiskach AA mówi się często, ze w pijanych osobach mówi "wódka" (oczywiście bezalkoholowa) a nie oni sami. A czy my katolicy mówimy pod wpływem Bożego Ducha, gdy poniżamy innowierców, czy mówi w nas "stary człowiek - poganin" - jak wódka w alkoholików.
Pierwsze Pismo Święte, Biblię Tysiąclecia dostałem do ręki od świadków Jehowy, kiedy leżałem przed laty w szpitalu. Będąc chłopcem byłem ministrantem, jeszcze pamiętam niektóre fragmenty łacińskiej ministrantury. Jedynym Słowem Bożym jakie do mnie docierało w Kościele Katolickim, była czytana w czasie mszy ewangelia. Jedyne relacje z innymi to "dzień dobry", ewentualnie jeszcze parę zdawkowych słów ... Jedyne zorganizowane świeckie wspólnoty, to trzeci zakon. Dziś w niektórych parafiach są wspólnoty. Ludzie coraz częściej zaczynają czytać Słowo Boże. Bóg otwiera oczy, zaczyna się dostrzegać drugiego człowieka. Jestem od lat we Wspólnocie, służę w Szkole Nowej Ewangelizacji, jeżdżę na Ewangelizację taką od drzwi do drzwi, lub platformy, czy na ulicy. Pomagam jak mogę, tym którzy się zwrócą o pomoc. Służę modlitwą wstawienniczą. Paradoksem jest to że w mojej parafii nie ma wspólnot. Ksiądz proboszcz nawet nie chce słyszeć o tym. Najpóźniej dziesięć minut po mszy kościół jest zamykany na przysłowiowe cztery spusty aż do następnej mszy. Do kościoła chodzi coraz mniej ludzi. W tygodniu po południu jedynym uczestnikiem mszy jest odprawiający ksiądz. Az przykro patrzeć. Potrzebny jest Pasterz z prawdziwego zdarzenia. Święty Kapłan. Powiedz drogi księże, jak w takich sytuacjach mówić o drugich, kiedy pomocy potrzebują pierwsi. Nie można dać drugiemu, jeżeli się nie ma. Owszem o budowlę kamienną się troszczą, tylko za niedługo nie będzie miał kto chodzić do Kościoła. Ostatnio otrzymałem ostrą reprymendę, że nie przychodzę pracować przy remoncie kościoła. Mimo że jestem w radzie parafialnej, proboszcz zupełnie mnie nie zna. Nawet nie zapytał czy jestem zdrów, czy mogę. To nie jest rozważanie, to konkretny przypadek.
Nie rozumiem, dlaczego ksiądz użył słowa sekta. Niekatolickie musi być od razu sekciarskie, nawet jeśli chrześcijańskie? No chyba że chodzi o Świadków Jehowy, ale dlaczego nie powiedziano o tym wprost?
Do Antysmoka. Określenie "kocia wiara" czy "kociarze" niekoniecznie jest bardzo obraźliwe i nie dotyczy wszystkich sekt. To słowo nie ma nic wspólnego z kotem. "Kociarze" przysługuje tym, którzy siebie uważają za szczególnie czystych, czyli wolnych od wszystkiego, co pogańskie.
Pochodzi ono od greckiego słowa "katharoi" - czyli "czyści". Stąd nazwa średniowiecznego wyznania "katarzy". Z tego również, przez uogólnienie, określenie "kacerze", a zatem i kociarze.
dzięki discipulus za etymologie zwrotu "kocia wiara". Nie miałem pojęcia o tym, chociaż lubię czasami bawic sie w takie doszukiwania. Jednak należałoby się zastanowić, czy szeregowy pan Zenek z miejscowości Kolibki Małe, gm. Wygwizdowo ma pojęcie, jakie mają właściwe znaczenie te słowa? Czy ma np pojęcie, że wschodnie określenie osoby księdza czyli "pop" pochodzi od greckiego słowa "pappas" - ojciec - i nie jest jakimś tam językowym dziwolągiem, używanym przez wschodnich odstępców? ..... i że na dodatek tym słowem "pop" Polacy do XV wieku określali także duchownych katolickiego wyznania?
W środowiskach AA mówi się często, ze w pijanych osobach mówi "wódka" (oczywiście bezalkoholowa) a nie oni sami. A czy my katolicy mówimy pod wpływem Bożego Ducha, gdy poniżamy innowierców, czy mówi w nas "stary człowiek - poganin" - jak wódka w alkoholików.
Oczywiście masz rację, że innowiercom też należy się szacunek, ale akurat tu nie o tym mowa.
Pozdrawiam :)
Będąc chłopcem byłem ministrantem, jeszcze pamiętam niektóre fragmenty łacińskiej ministrantury. Jedynym Słowem Bożym jakie do mnie docierało w Kościele Katolickim, była czytana w czasie mszy ewangelia.
Jedyne relacje z innymi to "dzień dobry", ewentualnie jeszcze parę zdawkowych słów ...
Jedyne zorganizowane świeckie wspólnoty, to trzeci zakon.
Dziś w niektórych parafiach są wspólnoty. Ludzie coraz częściej zaczynają czytać Słowo Boże. Bóg otwiera oczy, zaczyna się dostrzegać drugiego człowieka.
Jestem od lat we Wspólnocie, służę w Szkole Nowej Ewangelizacji, jeżdżę na Ewangelizację taką od drzwi do drzwi, lub platformy, czy na ulicy. Pomagam jak mogę, tym którzy się zwrócą o pomoc. Służę modlitwą wstawienniczą.
Paradoksem jest to że w mojej parafii nie ma wspólnot. Ksiądz proboszcz nawet nie chce słyszeć o tym. Najpóźniej dziesięć minut po mszy kościół jest zamykany na przysłowiowe cztery spusty aż do następnej mszy. Do kościoła chodzi coraz mniej ludzi. W tygodniu po południu jedynym uczestnikiem mszy jest odprawiający ksiądz. Az przykro patrzeć.
Potrzebny jest Pasterz z prawdziwego zdarzenia. Święty Kapłan.
Powiedz drogi księże, jak w takich sytuacjach mówić o drugich, kiedy pomocy potrzebują pierwsi. Nie można dać drugiemu, jeżeli się nie ma.
Owszem o budowlę kamienną się troszczą, tylko za niedługo nie będzie miał kto chodzić do Kościoła.
Ostatnio otrzymałem ostrą reprymendę, że nie przychodzę pracować przy remoncie kościoła. Mimo że jestem w radzie parafialnej, proboszcz zupełnie mnie nie zna. Nawet nie zapytał czy jestem zdrów, czy mogę.
To nie jest rozważanie, to konkretny przypadek.
Niekatolickie musi być od razu sekciarskie, nawet jeśli chrześcijańskie?
No chyba że chodzi o Świadków Jehowy, ale dlaczego nie powiedziano o tym wprost?
Pochodzi ono od greckiego słowa "katharoi" - czyli "czyści". Stąd nazwa średniowiecznego wyznania "katarzy". Z tego również, przez uogólnienie, określenie "kacerze", a zatem i kociarze.