U mnie pod Częstochową (Małopolska - jakby ktoś z Warszafy nie wiedział) też był zwyczaj sypania się owsem, a ludzie sypali się tak jakby grad leciał. Niestety, nowy i młody wówczas proboszcz zwyzywał sypiących w pierwszym roku urzędowania od Pogan i przegnał kropidłem z kościoła. Od trzydziestu lat owsa w kościele nie było i już nie będzie, bo nikt już owsa nie sieje, ziemia leży odlogiem, młodzi powyjeżdżali, a ilku z tych Pogan od tamtego czasu do kościoła nie chodzi. Oto jest historia prawdziwa jak Kościół nawracał na krześcijaństwo tutejszych Pogan.