Refleksja na dziś - 3. tydzień zwykły (C)

Przeczytaj i rozważ


Nie ma mnie przy Nim… (Ne 8,1-6.8-10; Ps 19,8-10.15; 1 Kor 12,12-14.27;Łk 1,1-4;4,14-21)

„a uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa.” Ne 8,3c

Zdarza się, że wsłuchując się w czyjeś słowa nic do mnie nie dociera, że czytając jakiś tekst, nie wiem, o czym mówi. Moje myśli krążą wokół tego, co ma się wydarzyć za chwilę i z trudnością skupiam się na czynności, którą właśnie wykonuję.

Nie ma mnie przy Bogu, kiedy do mnie mówi, bo moje myśli zwracają się ku innym, wydawać by się mogło, pilniejszym sprawom. I choć wzrok pada na Jego słowo, pozostaje ono we mnie bezowocne. Ciągle gdzieś gnam, coś planuję, wyobrażam sobie, co przyniesie jutro. A On jest przy mnie i cierpliwie czeka aż skieruję ku Niemu swoje uszy, aż w końcu Go zauważę.

Panie, chcę tu i teraz wsłuchiwać się w Twój głos, chcę wpatrywać się w Twoje oblicze, dopomóż mi trwać przy Tobie.

„a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.” Łk 4,20b
 


Postaram się… (Dz 22,3-16 albo Dz 9,1-22; Ps 117,1-2; Mk 16,15-18)

"Szawle, bracie, przejrzyj!" Dz 22,13b

Ileż to już było w moim życiu obietnic, że się poprawię? Ileż wypowiedzianych pragnień, by się zmienić, podjętych postanowień, by walczyć ze słabością? Ileż rachunków sumienia i wzbudzanego żalu za grzechy? Czy coś wniosły, czy przemieniły, czy były naprawdę szczere?

Bojąc się radykalnych kroków, zatrzymuję się na etapie pragnień i obietnic, tak właściwie bez konkretnych zobowiązań. Bo przecież trzeba by podjąć kilka trudnych decyzji, zmienić niektóre przyzwyczajenia, zerwać pewne znajomości, przełamać się, wysilić. Czy naprawdę tego chcę?

Św. Paweł pokazuje, że nawrócenie to decyzja radykalnej, a nie połowicznej, przemiany wszystkich dziedzin życia. A ja, niestety ciągle jeszcze odpowiadam Bogu asekuranckie „postaram się”. Tak na wszelki wypadek bez konkretnych zobowiązań.

„…i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym.” Dz 9,20b
 

Wtorek


Puste deklaracje…
(2 Tm 1,1-8 albo Tt 1,1-5; Ps 96,1-2.3.7-8a i 10; Łk 10,1-9)

„Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego…” 2 Tm 1,8a

Dość łatwo przyznać się do Jezusa, gdy czuję się bezpiecznie. Podczas rekolekcji, pielgrzymki rozmowa o Bogu, przyznawanie się do swojej wiary nie sprawiają większego trudu, bo jestem pośród ludzi, którzy myślą podobnie jak ja. Jakże diametralnie zmienia się sytuacja w miejscu pracy, w środowisku, w którym mieszkam, na ulicy, w sklepie. A przecież nadal wierzę w Boga. Czy nadal jednak jestem Jego świadkiem? Czy zaryzykuję stanąć w Jego obronie, gdy będzie mi zagrażać wyśmianie, odrzucenie, niezrozumienie?

Czasem Pan Bóg dopuszcza do takich sytuacji, kiedy wiara zostaje wystawiona na próbę. Może czeka, by przed posiłkiem w restauracji zrobić znak krzyża, by uklęknąć przed Jezusem niesionym do chorego, stanąć w obronie Kościoła, krzyża, gdy inni go atakują, pójść na Mszę podczas wycieczki. Jeśli w tak niewielkich sprawach mam trudność przyznania się do Niego, to czy moje deklaracje wiary i miłości nie są puste?

„Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki.” Łk 10,3
 


Słowa na wiatr?
(2 Sm 7,4-17; Ps 89,4-5.27-28.29-30; Mk 4,1-20)

„Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać.” Mk 4,3

Każdego dnia, z różnych źródeł dociera do mnie Słowo Boże. Czytane podczas Mszy św., bądź w osobistej refleksji, czasem gdzieś zupełnie przypadkowo zasłyszane. Bywa, że po pierwszych słowach wyłączam się ze słuchania, bo przecież znam ich dalszy ciąg, bo słowa same układają się w pamięci. Zbyt często pewność ich znajomości zamyka mnie na nowe treści, którymi Pan chce mnie obdarzyć. A On za każdym razem przecież mówi coś nowego.

Mówi, by dać odpowiedź na moje problemy, smutki, upadki, by dodać otuchy lub upomnieć. Przemawia w różny sposób, jednak najpiękniej i najczytelniej w swoim Słowie. Ode mnie zależy, czy Słowo, które zasiewa coś w moim życiu zmieni, przyniesie owoc. Jaką jestem glebą, na jaki grunt pada ziarno Bożego Słowa? Do których słuchaczy zaliczyłby mnie dziś Jezus?

„W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc…” Mk 4,20a
 


Niekonsekwencja
(2 Sm 7,18-19.24-29; Ps 132,1-5.11-14; Mk 4,21-25)

„Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą.” Mk 4,24b

Przypatruję się ludziom, oceniam, skupiam się na ich słabościach. Wyłapuję każde ich niedociągnięcie. Porównuję się, by poczuć się lepszym człowiekiem. Nastawiam się negatywnie i z oporami dostrzegam w drugim dobro. Coraz mniej we mnie wrażliwości na nie. Nie szukam w nich dobra, choć chcę, by zauważano je we mnie. Od innych oczekuję wyrozumiałości i przebaczenia, a ja z trudem patrzę na innych w ten sposób.

Ku czemu zmierzam taką postawą? Jakie uczucia ona we mnie rodzi? Do jakich emocji doprowadza? Złość, niezadowolenie, niezrozumienie, zazdrość, smutek, w końcu odrzucenie? A przecież wystarczy uznać swoją słabość, by ze zrozumieniem popatrzeć na słabość innych. Zobaczyć własne niedomagania i grzeszność, by zrozumieć, że drugi człowiek też może być grzeszny. To tak niewiele, dlaczego aż tak trudne?

„Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw.” Mk 4,22
 


Ziarenko dobra
(2 Sm 11,1-4a.5-10a.13-17.27c; Ps 51,3-7.10-11; Mk 4,26-34)

„Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak.” Mk 4,27

Ziarno samo, bez mojego udziału, wzrasta i wydaje plon. Pielęgnując, wyrywając chwasty, nawożąc, okopując, mogę postarać się o to, by plon był obfitszy. Mogę wesprzeć jego rozwój i zadbać o nie.

A ja zniechęcam się, gdy pojawiają się trudności. Rezygnuję, gdy nie widzę efektów swoich wysiłków. Bóg nie wymaga ode mnie rzeczy niemożliwych i wielkich. Czasem wystarczy życzliwe słowo, uśmiech, zauważenie czyjejś obecności. Rzetelność i sumienność w pracy, z sercem wykonywane codzienne obowiązki. Wystarczy odrobina dobra, nawet tak mała jak ziarnko gorczycy. To Bóg przecież da jej wzrost.

„Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn.” Mk 4, 32a
 


Czubek własnego nosa
(2 Sm 12,- 7a.10 -17; Ps 51,12-17; Mk 4,35-41)

„Natan oświadczył Dawidowi: Ty jesteś tym człowiekiem.” 2 Sm 12,7

Zapatrzenie w siebie, samozadowolenie i poczucie, że zawsze ma się rację, zamyka na Boga, zamyka na drugiego człowieka. Zaczynam nie dostrzegać, że poprzez różne sytuacje, poprzez ludzi i doświadczenia On czegoś mnie uczy, chce mi coś powiedzieć. Nie patrząc dalej niż czubek własnego nosa tracę również wrażliwość na własne zło. Zauważam je doskonale w innych, a nie widzę go w sobie. Ciągłe skupianie się na sobie oddala mnie od Boga coraz bardziej.

Bóg czasem musi dopuścić wstrząsu, burzy i w moim życiu. Wtedy może dopiero przejrzę na oczy, zacznę patrzeć inaczej, będę zauważać, że jest drugi człowiek, że On jest tuż obok mnie. Czy jednak wtedy wystarczy mi wiary, by wołać Go o pomoc, by Mu zaufać? Albo też z pretensją zapytam – ‘nic Cię nie obchodzi, że ginę?’.

„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” Mk 4,40





 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...