Bóg mówi inaczej: „Ja wziąłem ojca waszego Abrahama... Ja rozmnożyłem ród jego... Ja was wywiodłem...
Choć łatwiej powiedzieć oni zgrzeszyli, oni popełnili nieprawość, oni się zbuntowali.
Lepsza cząstka Marii nie przekreśla zaangażowania Marty. Lepsza cząstka wcale nie znaczy to, co robisz jest złe, bez znaczenia...
Ile trzeba mocy, by widzieć zagładę, jak Micheasz, i ogłaszać nie pomyślność a klęskę – nawet swojemu ludowi, skoro nie postępuje po Bożemu.
Do wielkich dzieł Bogu nie potrzeba ludzi bez twarzy, lękliwie wyszukujących racji dla uzasadnienia letniości i braku zaangażowania.
Bóg nie karze? Warto czasem ugryźć się w język.
W jaki sposób słucham Słowa Bożego? Czy wsłuchuję się, co Jezus chce mi powiedzieć? Czy próbuję odczytywać Jego wolę?
Czymże dla Boga jest władza, jeśli nie chce być służbą?
Ile jest w nas człowieka duchowego, jeśli wciąż chcemy działać sami, nie pozwalając działać Bogu?
Chrystus przytulający do siebie syna marnotrawnego. Jakże bliski jest ten obraz w kontekście pierwszego czytania.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...