Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie liturgia.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Czasem nasze wysiłki nie przynoszą rezultatów. Jako tako poskładaliśmy swoje życie, przycięliśmy coś tu i tam, podmalowaliśmy to i owo – a efekt jest wciąż daleki od zamierzonego.
Uroki przebywania z Bogiem mają swoją cenę. Ale warto ją zapłacić. Naprawdę warto.
Możemy – i pewnie słusznie – mieć alergię na napuszone słowa o posyłaniu robotników na żniwo, powołaniu, łasce sakramentów itp. Tylko co w zamian?
Na próby kontrolowania przyszłości można stracić zdrowie i życie. Przeoczyć zadania dane mi dziś, bo przecież jutro… Przeoczyć ludzi obok siebie i szczęście dla pogoni za złudnym bezpieczeństwem… i coraz bardziej się bać.
Skarb, czyli coś najcenniejszego. Nie musi się stać moim światłem. Wystarczy, że stanie się filtrem.
Trzeba było, by Elizeusz uświadomił sobie, że jest Bóg i to On działa. On jest jego przewodnikiem i ratunkiem nawet wtedy, gdy wszystko zostanie mu odebrane. Każda rzecz i każde ludzkie oparcie.
Najpierw jest pragnienie silniejsze od sumienia. Potem zaczyna się kombinowanie. Wszystko po to, by uniknąć konsekwencji złej - czasem bardzo dawno podjętej - decyzji.
Najważniejsze jest jednak to, do czego nie chcę się przyznać nawet przed sobą. Tak naprawdę nie potrzebuję rad.
„Zgrzeszyłem wobec Pana” – mówi Dawid i słyszy: „Pan odpuszcza ci też twój grzech.” Tylko tyle? Uwiedzenie żony i zlecenie morderstwa, by wynik zdrady – ciążę… i już? Czy to sprawiedliwe??
To nie prawda, że odejście od Boga zawsze jest skutkiem przebywania w złym towarzystwie, niewłaściwych lektur, zbyt odważnych pytań i kwestionowania Bożego objawienia.
Nie jest prawdą, że idą dla prezentów. Idą, bo kochają Jezusa. Pragną z Nim przyjaźni. To dorośli później coś psują...