Trzy klucze. Żadnego nie można zgubić ani pominąć. «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! - mówił Jezus.
Serdecznie proszę, Jezu, nie pozwól, bym kiedykolwiek „przyzwyczaiła” się do Ciebie, do Twojej miłości i dobroci. Do Twojej mądrości.
To co płonie ulega zniszczeniu. Nie zostaje z tego nic, poza popiołem. Takie jest nasze ludzkie doświadczenie. I to naturalne, fizyczne, i przenośne.
Nie jest wolą Ojca, by zginęło [nawet] jedno z tych małych. On szuka każdego, kto się zagubił. Od nas oczekuje tego samego: poszukiwania zagubionych.
Koniec świata, czyli kataklizm. Takie jest chyba najpowszechniejsze skojarzenie. Czy ktoś zauważa hałas wielkich słów?
Lęk nie prowadzi do dobra. Bóg jest Miłością, a w miłości nie ma lęku, powie św. Jan Ewangelista.
To był problem wierności podstawowym zasadom. Zasadom które normowały ich życie religijne.
Bóg wie, co kryje się za moim „Tak, Panie”. Czy potrafię uwierzyć, że czasem woli usłyszeć szczere "nie chcę"?
Niemożliwe, żeby Bóg nakazał mu coś takiego powiedzieć! Wszystko będzie dobrze, Bóg nam to zagwarantował!
Jego ofiara dokonała się raz. Nie potrzeba już żadnych innych ofiar. Żadnych dopełnień. Żadnych powtórzeń.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...