Trzeciego dnia po śmierci Jezusa dwaj z Jego uczniów byli w drodze do wsi, zwanej Emaus...
Jezus stale otacza mnie swoją miłującą obecnością. Zbyt często jednak, jak uczniowie podążający do Emaus, jej nie zauważam.
Emaus. Czyli świątynia, w której dla mnie sprawowana jest Eucharystia. Pan, rękami prezbitera, łamie dla mnie chleb, wyjaśnia Pisma.
Jak uczniowie z Emaus nie rozpoznaję Jezusa, nie zauważam Jego obecności. Czy mimo to pozostaję, jak oni, otwarta na Niego?
Uczniowie wędrujący do Emaus mieli w sercu zamęt, a pewnie i poczucie porażki, strach. Być może do tego przyznać się nam najtrudniej – do rozczarowania chrześcijaństwem...
Komu Jezus kazał głosić Dobrą Nowinę? Tym, którzy nie uwierzyli – nie uwierzyli ani słowom Marii Magdaleny o zmartwychwstaniu, ani nie uwierzyli uczniom, którzy rozpoznali Go w Emaus.
Duchowość paschalna z trudem toruje sobie drogę. Może dlatego, że podobnie jak owi uczniowie z Emaus mamy serca „nieskore do wierzenia”? Czy Droga Światła stanie się kiedyś tak popularna jak Droga Krzyżowa?
Antropocentryzm czy chrystocentryzm? W zmartwychwstaniu Jezusa "albo albo" staje się jednością.
Garść uwag do czytań Środy Wielkanocnej z cyklu „Biblijne konteksty”.
Przystanek V. Uczniowie rozpoznali Pana przy łamaniu chleba.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?