Tajemnice królestwa, które objawia Bóg, stanowią ratunek i pomoc. Dzięki temu w sercu człowieka rodzi się nadzieja i zaufanie.
Czy jeszcze się spodziewamy – modląc się o chleb powszedni, wyzwolenie z mocy grzechu, wierząc w niebo, błagając o ratunek?
Osoba osuwa się na ziemię i leży plackiem na posadzce. Część ludzi rzuca się na ratunek, a część uspokaja: „Zostawcie ją: spoczęła w Duchu Świętym”.
Zadziwiające są Boże drogi. Bracia Józefa dopuścili się wobec niego strasznej podłości. A Bóg, choć brzydzi się złem, tę ich podłość zamienił w ratunek dla całej rodziny.
Trzeba było, by Elizeusz uświadomił sobie, że jest Bóg i to On działa. On jest jego przewodnikiem i ratunkiem nawet wtedy, gdy wszystko zostanie mu odebrane. Każda rzecz i każde ludzkie oparcie.
Nie przychodzę po to, by cię poniżyć. Przychodzę po to, by cię ocalić. Przywrócić ci godność i wielkość – mówi Bóg do człowieka – Przynoszę ci ratunek, radość i wolność od strachu. Tylko mi zaufaj.
Ostatnia prośba „Ojcze nasz” to wołanie o ratunek udręczonych przez zło. Wiara mówi: zło jest realne, niebezpieczne, stoi za nim szatan, ale Bóg ma władzę nad złem, z Nim zwyciężymy. Dlatego Kościół zanosi w modlitwie przed Boga całą niedolę świata.
Modląc się słowami ostatniej prośby najczęściej mamy na myśli różne „małe zła”, jakie mogą nas dotknąć. Brak pracy, choroba, śmierć, życiowe niepowodzenia, kłopoty rodzinne… Zrozumiałe. Ewangelia w codzienności. Wiara przeżywana tu i teraz. Nic, że trochę na zasadzie: jak trwoga, to do Boga”. Przecież z kart słowa Bożego też niejednokrotnie rozlega się wołanie: ratunku!
Święto wszystkich potłuczonych, bitych, przegranych. Bezsilnych. Tych, co doszli do ściany.
Płaczemy w obliczu śmiechu świata, dostrzegamy nieszczęście tam, gdzie inni widzą wygodę...
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?