Z legend Chrystusowych

To, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.

W świątyni


Byli raz biedni ludzie: maż, żona i ich synek. Pewnego dnia wybrali się do wielkiej świątyni w Jerozolimie. Chłopiec był pięknym dzieckiem. Jego włosy układały się w równe loki, a oczy błyszczały niczym gwiazdy.

Nie widział dotąd świątyni, a był już dość duży, aby rozumieć to, na co patrzy, więc teraz oprowadzali go rodzice i pokazywali mu wszystkie tamtejsze wspaniałości. Były tam długie szeregi kolumn, złocone ołtarze, święci mężowie siedzący i nauczający swych uczniów, i najwyższy kapłan z naszyjnikiem wysadzanym drogimi kamieniami, i zasłony z Babilonu tkane w złote róże, i wielkie miedziane wrota tak ciężkie, że trzeba było trzydziestu mężów, żeby je wprawić w ruch na zawiasach.

Ale małemu dwunastoletniemu chłopcu niewiele zależało na tym, żeby to wszystko zobaczyć. Matka mówiła mu, że to, co mu pokazują, jest w świecie najbardziej godne widzenia. Powiedziała, że długo potrwa, zanim znowu coś podobnego zobaczy. W ubogim Nazarecie, gdzie mieszkali, nie ma nic do oglądania prócz szarych ulic.

Jej upomnienia nie na wiele się zdały. Wydawało się, że chłopiec chętnie by uciekł ze wspaniałej świątyni, bawić się na wąskich uliczkach Nazaretu.

Dziwne jednak było to, że im bardziej chłopiec wydawał się obojętny, tym bardziej radzi i ucieszeni stawali się rodzice. Dawali sobie jakieś porozumiewawcze znaki nad jego głową i byli ogromnie zadowoleni.

Wreszcie chłopiec wyglądał na tak zmęczonego i znudzonego, że matce żal się go zrobiło.

- Za dalekośmy z tobą poszli - powiedziała. -Chodź, odpoczniesz chwilę!

Usiadła przy kolumnie i powiedziała mu, żeby położył się na ziemi, a głowę oparł na jej kolanach. A on położył się i zasnął natychmiast.

Jak tylko usnął, powiedziała do męża:

- Niczego się tak nie bałam, jak chwili, w której on przyjdzie tu do świątyni w Jerozolimie. Zdawało mi się, że kiedy zobaczy ten dom Boży, będzie chciał tu zostać na zawsze.
-
- Ja także się bałem tej podróży – powiedział mąż. - W czasie, kiedy się urodził, pojawiły się różne znaki, przepowiadające, że będzie wielkim władcą. Cóż jednak mogłaby mu przynieść godność królewska prócz zmartwień i niebezpieczeństw. Zawsze mówiłem, że byłoby najlepiej zarówno dla niego, jak i dla nas, żeby nigdy nie był kim innym jak cieślą w Nazarecie.

- Od czasu, jak skończył pięć lat - mówiła matka w zamyśleniu - ustały wokół niego cuda. I on sam nic z tego nie pamięta, co działo się w jego niemowlęctwie. Jest teraz całkiem jak inne dzieci. Niech się we wszystkim dzieje wola Boża, ale ja zaczynam wierzyć, że Bóg w swojej łasce wybierze kogo innego do wielkich czynów, a mnie zechce zostawić mego syna.

Więcej na następnej stronie

«« | « | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...