Znaleźli drogę do nieba

Są tacy między nami. Naprawdę. I chcą się podzielić z nami swoim doświadczeniem Boga i drogi do Niego. Ty też możesz. Jeśli chcesz, napisz

Piątek, 4 grudnia


Kluseczka


Znalazłam drogę do nieba…. hehehe, optymistycznie zaczęłam, teraz was rozczaruję. Może i kiedyś znalazłam tę drogę, a przynajmniej miałam wiele okazji (ludzi, wydarzeń), żeby ją odkryć. Jakiś czas nawet tą droga starałam się podążać. Było fajnie. Wszystko na drodze mi się podobało: nawierzchnia, inni użytkownicy, pejzaż , cel drogi. Latka leciały i zaczęłam się rozglądać, zauważać dziury i niedociągnięcia. Coraz częściej coś mnie uwierało. Kiedyś postanowiłam sobie zrobić przerwę – ot taki postój w drodze. Na postoju spodobało mi się. Podobało się coraz to bardziej, a i policji z mandatem nie było widać. Do celu przestałam się śpieszyć (po co, kiedy na popasie też jest pięknie?). Dotarło do mnie, że oprócz wąskiej i wyboistej drogi do nieba są na świecie autostrady. To było ta szeroka, kilkupasmowa autostrada z udogodnieniami. Odtąd poruszam się tylko po autostradach. Tę lokalną, niedogodną jezdnię omijam z daleka szerokim łukiem. Z ironią patrzę na tych, którzy się na nią pakują. Myślę: ,,Naiwniacy, nie wiecie, co was tam czeka”!

Zmieniając jednak konwencję. Adwentowy temat przewodni Gościa Niedzielnego traktuję jako pytanie ,,Adamie, (klusko), gdzie jesteś’? Gdzie jesteś na drodze do mojego nieba?”

Denerwuje mnie traktowanie nawrócenia jako pewnik.(czytaj: już mam, to jest to, idę i nic mnie nie powstrzyma). Życie każdego człowieka jest przecież drogą, drogą do nieba. Manowce (koniecznie cudne) też są drogą do nieba. Nawet jeśli staramy się od ,,właściwej’ drogi trzymać z daleka to i tak koniec końców, jak uczy kościół, zostaniemy rozliczeni ze swojego wyboru. Z wyboru drogi. Może raczej z konsekwencji trzymania się jej?


Niedowiarek , człowiek malej wiary. Tak najkrócej mogę scharakteryzować siebie. Wierzę, ale z niedostatkiem (katolik ,,ale”), czegoś mi brakuje. Taki ze mnie letni, ni zimny, ni gorący. Nic tylko wypluć mnie z ram kościoła. Bom taki nijaki, stojący okrakiem między chcieć i móc.

Zachwiana wiara. Co takiego się stało z moją wiarą, że się zachwiała? Słaby fundament jak uczą ewangelie? Brak ,,Larsowej” łaski? To byłoby wygodne, bo niesie ze sobą zwolnienie
z osobistej odpowiedzialności.

Wątpię, pytam, stoję sobie na skrzyżowaniu i mam ochotę stanąć tam okrakiem; trochę tam, trochę tu. Tak się nie da. Nieuchronnie czeka mnie kraksa. Gdzieś tam pod czaszką tłuką się słowa poety :
(…) wątpić, wierzący tylko może– acz nie tylko wątpiący może wierzyć – i w tym prawda jest wiary (…)” (Norwid).

Pozdrawiam wszystkich podążających różnymi drogami życia.


kluseczka


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...