O spowiedzi

Najpierw jest Bóg - Ojciec - Miłość, a dopiero potem grzech i jego sens. Moralność bowiem i jej uzasadnienie w pierwszym rzędzie wynika z samego Boga i z tego kim On jest, oraz jaki ma stosunek do nas.

Po co więc spo­wiedź? Powie­dzie­li­śmy już, że cho­ciaż zawiera ona ele­ment tera­peu­tyczny w postaci wyzna­nia win, daje ona przede wszyst­kim odpusz­cze­nie grze­chów oraz łaskę potrzebną do walki z grze­chem. Poza tym, zawiera ona jesz­cze przy­zna­nie się do winy. Czło­wiek wypo­wia­da­jąc na głos swoje grze­chy staje z nimi oko w oko, stąd ważna jest forma spo­wie­dzi. Naj­go­rzej gdy spo­wia­damy się z grze­chów innych osób (“bo mój syn to…”, “bo ten rząd to…”), lub kiedy uży­wamy magicz­nej formy zaimka zwrot­nego “się”, jakby szyba sama się stłu­kła. Otóż w spo­wie­dzi należy uży­wać formy “ja zro­bi­łem, zgrze­szy­łem, zanie­dba­łem, pomy­śla­łem itd.” Nadaje to oso­bi­sty cha­rak­ter wyzna­niu win. Poza tym spo­wiedź przed kapła­nem, tak bar­dzo kry­ty­ko­wana i odrzu­cana, daje moż­li­wość obiek­ty­wi­zmu. Czło­wiek jest bowiem mistrzem samo­za­kła­ma­nia. Ileż to ide­olo­gii zostało doro­bio­nych cha­łup­ni­czą metodą do naszych grze­chów, ile racjo­na­li­za­cji, prze­nie­sień i innych mecha­ni­zmów obron­nych. Czło­wiek potra­fił prze­cież tłu­ma­czyć naj­więk­sze zbrod­nie i w te tłu­ma­cze­nia wie­rzyły i nadal wie­rzą miliony (patrz abor­cja). W przedar­ciu się przez te mecha­ni­zmy pomaga wła­śnie ktoś mający nie tylko pewną wie­dzę z zakresu moral­no­ści czy ducho­wo­ści, ale także patrzący obiek­tyw­nie. Zawsze w tym miej­scu przy­po­mina mi się ana­lo­gia z pewną cho­robą doty­czącą głów­nie kobiet. Cho­dzi mi mia­no­wi­cie o ano­rek­sję. Kobieta sto­jąca przed lustrem i wyglą­da­jąca jak szkie­let potrafi mówić o sobie, że jest gruba i musi się odchu­dzać. Skoro w sfe­rze psy­cho­fi­zycz­nej potra­fimy się tak oszu­ki­wać, to ile bar­dziej w sfe­rze ducho­wej. Ktoś z zewnątrz może odkryć mecha­ni­zmy tkwiące w nas, któ­rych sami nie widzimy, nikt bowiem nie jest sędzią we wła­snej spra­wie. Nie są to pro­blemy nowe, już święty Augu­styn pisał:

„Są ludzie wyobra­ża­jący sobie, że do zba­wie­nia wystar­czy wyspo­wia­dać się przed Bogiem, przed któ­rym nic się nie może ukryć i który czyta sekrety serc wszyst­kich, ponie­waż nie chcą, czy to z powodu wstydu, czy to dumy, czy też lek­ce­wa­że­nia poka­zać się kapła­nom, cho­ciaż nasz Pan wyzna­czył ich by roze­zna­wali różne rodzaje trądu. Wyzwól się z tego błęd­nego poglądu i nie wstydź się wyznać winy przed zastępcą Pana Boga. Ponie­waż musimy pod­dać się osą­dowi tych, któ­rymi On nie wzgar­dził jako Swymi zastęp­cami. A zatem gdy jesteś chory, poślij po kapłana by do cie­bie przy­szedł i wyjaw przed nim wszyst­kie sekrety twego sumie­nia. Nie dopuść byś dał się zwieść fał­szy­wej reli­gii tych, któ­rzy odwie­dza­jąc cię mówią, że wyzna­nie grze­chów jedy­nie przed Bogiem, bez udziału kapłana może cię ura­to­wać. Nie prze­czymy, że konieczne jest czę­sto zwró­ce­nie się do Boga i wyzna­nie Mu naszych grze­chów, lecz przede wszyst­kim, potrze­bu­jemy kapłana. Uwa­żaj go za Anioła posła­nego przez Boga; otwórz przed nim naj­głęb­sze sekrety swego serca; wyjaw mu wszystko, co spra­wia ci naj­więk­szy kło­pot; nie wstydź się opo­wie­dzieć jed­nemu czło­wie­kowi tego, czego nie wsty­dzi­łeś się popeł­nić w obec­no­ści wielu. Zrób zatem, pełną spo­wiedź, bez ukry­wa­nia lub uspra­wie­dli­wia­nia swo­ich błę­dów. Bądź szczery i dokładny; nie rób żadnych wybie­gów albo roz­wle­kłych wypo­wie­dzi, które tylko zaciem­niają i gma­twają prawdę. Zwróć uwagę na oko­licz­no­ści two­ich grze­chów, miej­sca, sytu­acje i osoby, jed­nakże bez wska­zy­wa­nia ich“.

Prze­cho­dzimy do rze­czy prak­tycz­nych, cho­ciaż nie zabrak­nie i teo­rii, bowiem jak mawiał mój pro­mo­tor “nie ma nic lep­szego dla prak­tyki niż dobra teo­ria”. Przy­go­to­wa­nie do spo­wie­dzi już deli­kat­nie zary­so­wa­li­śmy. Może ktoś zapy­tać jak czę­sto się spo­wia­dać. Otóż nie ma jed­nej wła­ści­wej odpo­wie­dzi. Przy­ka­za­nie mówi, że mini­mum raz w roku. Pro­blem polega na tym, że tak jak raz w roku się raczej nie myjemy, tak spo­wiedź raz do roku nie zagwa­ran­tuje nam wzro­stu w życiu ducho­wym. Zwy­cza­jowo przyj­muje się, że opty­malną spo­wie­dzią jest ta odby­wana co mie­siąc (pomi­jam tu szcze­gólne przy­padki np. skrupulantów). Dobrze jest więc wpi­sać sobie do kalen­da­rza daty kolej­nych spo­wie­dzi, ponie­waż dziw­nym tra­fem jeśli nie jest to usta­lone to zaraz spada nam na głowę mnó­stwo spraw do zała­twie­nia na wczo­raj. Naj­le­piej, aby spo­wia­dać się poza Mszą świętą. Cza­sem wymaga to pew­nego trudu, ale trudno wyobra­zić sobie owocny dia­log przy gra­ją­cych orga­nach, kolejce peni­ten­tów itd. Naj­waż­niej­szym jed­nak powo­dem jest to, że nie uczest­ni­czymy wtedy w litur­gii Mszy świę­tej. Ten pro­blem nie jest do końca roz­wią­zany w naszej rze­czy­wi­sto­ści, ale trzeba go zazna­czyć z całą ostro­ścią. Spo­wiedź pod­czas Mszy świę­tej nie­dziel­nej powo­duje brak uczest­nic­twa w tejże Mszy. Prze­cież, cho­ciaż jeste­śmy tam fizycz­nie, nie ma nas jako uczest­ni­ków litur­gii. Skoro Msza święta zakłada cha­rak­ter dia­lo­giczny, to sto­jąc w kolejce do kon­fe­sjo­nału i powta­rza­jąc w myśli grze­chy, oraz spo­wia­da­jąc się w trak­cie czy­tań nie uczest­ni­czymy we Mszy. Jakimś roz­wią­za­niem jest spo­wiedź kwa­drans przed Mszą, ale i ta opcja ma swoje minusy. Opty­malną formą jest więc spo­wiedź poza Mszą, pod­czas dyżuru kapłana, gdy wia­domo, że nie “odpuka nas” on z powodu zbie­ra­nia tacy. Nie trzeba chyba doda­wać, że zwy­czaj­nym miej­scem spo­wie­dzi jest kon­fe­sjo­nał, naj­czę­ściej tak zbu­do­wany, aby zapew­nić teo­lo­giczny wymiar tego sakra­mentu (kapłan sie­dzi w postaci sędziego, peni­tent klę­czy jak skru­szony grzesz­nik, kratka zapew­nia ano­ni­mo­wość itd.).

Z dru­giej klasy szkoły pod­sta­wo­wej pamię­tamy także o tzw. warun­kach dobrej spo­wie­dzi. Ważna tu jest zarówno nazwa tychże jak i ich kolej­ność. Nie­po­ro­zu­mie­niem jest robie­nie rachunku sumie­nia, żalu za grze­chy, posta­no­wie­nia poprawy w kolejce do kon­fe­sjo­nału pod­czas Mszy świę­tej. Ponadto złe prze­pro­wa­dze­nie tych ćwiczeń może spo­wo­do­wać, że spo­wiedź będzie nie­ważna lub spo­tkamy się w kon­fe­sjo­nale z odmową roz­grze­sze­nia (wię­cej na ten temat w punk­cie o samej spo­wie­dzi). Otóż zanim zaczniemy od rachunku sumie­nia, przy­po­mnijmy, że należy sta­nąć w obec­no­ści Boga, uświa­do­mić sobie Jego miłość, można patrzeć na krzyż, dać sobie czas. Popro­sić Ducha Świę­tego o świa­tło na tej dro­dze, o pełną uczci­wość, o Boże oczy, które patrzą na nas z miłością.

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...