Różaniec? Schizofrenia! Co innego mówić, a co innego myśleć!

Oto słowa pewnego, nie żyjącego już, jak widać nadzwyczaj chrystocentrycznego kapłana. A tu Matka Boska w objawieniach, nazywa się Różańcową, do dzisiaj zaś w Medjugorije wzywa do odmawiania różańca. Tu trzeba napisać parę słów o modlitwie w ogóle.

Wśród wielu podziałów możemy mówić o stanie modlitwy i o konkretnych modlitwach wypowiadanych słowami, czy choćby myślą. Modlitwa ustna – stanie w obecności Bożej, to ulubione sformułowanie mistrzów życia duchowego („wszak i ojcowie nasi chodzili przed Panem” – mawiają). Nie chodzi tu o nieustanne myślenie o Bogu, bo można by dostać rozstroju nerwowego, ale mówiąc dzisiejszym językiem być pod telefonem. Każdy sygnał, który wysyła do mnie Bóg – wydarzenie, słowo natchnienie, znajduje mnie gotowym i reagującym według Jego woli. I wtedy „czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10,31). Wszystko staje się modlitwą. Ktoś powiedział: „Jeśli mówisz skończyłem się modlić, to znaczy, żeś się nie modlił”. Wiele trzeba pracować nad sobą, aby ten stan osiągnąć.

Modlitwa ustna jest zasadniczo łatwiejsza. Już od dzieciństwa uczymy się przynajmniej modlitwy do Anioła Stróża, później Ojcze nasz, Zdrowaś i Wierzę. Niekiedy, a właściwie najczęściej jest to najpierw powtarzanie słów bez zrozumienia ich sensu („Ojcze nasz, któryś jest w niebie święć się” itd.) Ale wtedy jest ważny klimat modlitwy. Dziecko od początku wie, że w rodzinie jest Bóg (Bozia). Obrazek na ścianie, uklęknięcie, złożenie rąk, atmosfera jakiejś inności. Potem na miarę wychowania religijnego oraz świadectwa wiary rodziców rośnie rozumienie słów, a Bozia staje się Kimś bliskim, choć niewidzialnym, z Kim można rozmawiać. Dziecko wierzy. Zresztą i Maryja i Józef, i apostołowie wielu rzeczy początkowo nie rozumieli, a prawdy Boże objawiały im się stopniowo. Potem przychodzą modlitwy ułożone przez innych, dzisiaj dość często Psalmy, modlitwy Mszalne i Brewiarz czyli Liturgiczna Modlitwa Godzin. Ludzie antyreligijni często śmieją się z katolików, „klepiących paciorki”. To jest rzeczywiście problem. Bo można klepać, można odmawiać modlitwę, a można się modlić. Pewien świątobliwy kapłan brał udział w pogrzebie ekumenicznym. Skonfundowany przeczytał w sprawozdaniu, że „najpierw ksiądz katolicki odczytał modlitwę, a potem pomodlił się duchowny ewangelicki”. Trzeba tu wspomnieć o problemie roztargnień, które są utrapieniem człowieka oddającego się jakiejkolwiek modlitwie. Święty Benedykt poleca dołożyć  wszelkich starań, „aby nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta” (Reguła św. Benedykta, rozdział 19). Ważny jest również śpiew. Kto śpiewa, dwa razy się modli. Pamiętam jak bardzo odczuwało się modlitwę zgromadzonych śpiewających Ciebie, Boże wysławiamy podczas uroczystości millenijnych. No i jak dzisiaj Ślązacy śpiewają Ciebie, Boże, chwalimy! To jest prawdziwa modlitwa!

A dlaczego Różaniec tak przez wielu nie doceniany i pomijany, jest dla Kościoła modlitwą tak ważną i powszechną? Z pewnością w tym różańcowym miesiącu październiku będzie więcej modlitwy różańcowej wśród wiernych i więcej na ten temat w naszych mediach. Dorzucam swoje osobiste przemyślenia. Przede wszystkim jako katolik uznaję powszechnie przyjęte formy pobożności. Na nabożeństwa różańcowe w październiku po prostu się chodziło. W rodzinie nie było zwyczaju wspólnego odmawiania różańca, ale powoli rozumiałem jego wartość jako modlitwy osobistej. Do tego muszę jeszcze dodać, że choć nie mamy obowiązku wierzyć objawieniom prywatnym, to jednak Maryja, objawiająca się z różańcem jest niezbitym argumentem, by te modlitwę uznać za swoją.

No i różaniec. Rozpowszechniony przez dominikanów składa się tradycyjnie z trzech części. Radosna, to owoc Protoewangelii: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna”. Bolesna: „Wykonało się”. Chwalebna: skutki tego, co się wykonało dla Maryi i dla całej wspólnoty wierzących. Św. Jan Paweł II dodał jeszcze tajemnice światła: działalność publiczna Jezusa. Ewangelia jest tak bogata, że można by tajemnice mnożyć a mnożyć. Nie jest wykluczone, że doczekamy się poszerzenia różańca. Na razie pozostajemy przy tych czterech częściach. Ponieważ w Ewangelii przewijają się rozmaite wątki, a w dodatku znaczna część ludzi nie umiała czytać, więc w kościołach malowano różne sceny z życia Jezusa i Maryi, by i prostemu człowiekowi przybliżyć tajemnice zbawienia. Nazywano to Biblia pauperum – Biblia ubogich. Można te słowa zastosować i do modlitwy różańcowej. Zdrowaś  umie każdy. A przed każdą tajemnicą bardzo krótko podawano jej treść. W ten sposób łatwo było zapamiętać dzieje zbawienia jakby w pigułce. Treść modlitw jest bardzo czcigodna. Ojcze nasz, to Modlitwa Pańska, której nauczył nas sam Pan Jezus. Zdrowaś Maryjo (warto przypomnieć, że o Matce Bożej mówimy zawsze Maryjo, Maryi, Maryję. Tak ustalono już paręnaście lat temu) – to Pozdrowienie Anielskie. Posłaniec samego Boga tak się zwraca do Człowieka, Dziewicy, która ma począć i porodzić Tego, przez którego ma się dokonać zbawienie. I Święta Maryjo – zawsze aktualna prośba Kościoła, by nie zbrakło wsparcia jego Matki w każdym czasie, a także przy śmierci, tak obficie zbierającej swe żniwo.

Nie ukrywam tego, że odmawianie różańca w połączeniu z rozważaniem tajemnic może sprawiać pewne trudności. Tak zresztą rzecz ma się ze wszystkimi modlitwami ustnymi. O tym wiedzą dobrze zwłaszcza te osoby konsekrowane, których reguła zakłada wspólne w chórze uczestnictwo w codziennej Liturgii Godzin. Ale trzeba tu wspomnieć o jeszcze jednym ważnym elemencie, o miłości. Modlitewna rozmowa z Bogiem i modlitewne bycie przed Bogiem zakłada miłość ku Temu, który pierwszy nas umiłował. Zwykłe doświadczenie życiowe uczy, że rozmowa z kochanym człowiekiem, a nawet milczące przebywanie z nim nigdy nie przynosi nudy. A więc podchodzimy do problemu modlitwy, w tym wypadku różańcowej, na szerszej płaszczyźnie. Chodzi o całość relacji człowieka z Bogiem. Czy więc tylko nadzwyczaj bliscy Bogu mogą owocnie odmawiać różaniec? Nie. Różaniec to jest modlitwa drogi. Mogą ją praktykować nawet niezbyt gorliwi, czasem z jakiegoś domowego przyzwyczajenia, czasem na próbę, aż przyjdzie rozsmakowanie się i radosne wielbienie Boga z Maryją… Idealnie byłoby odmawiać różaniec przed Najświętszym Sakramentem, najlepiej wystawionym. W wielu kościołach trwa nieustająca adoracja. Ale to nie jest jedyne miejsce. Przyjęte powszechnie różańce na palec umożliwiają tę modlitwę zawsze i wszędzie. W czasie fizycznej pracy, która nie wymaga specjalnego wysiłku myślowego, podczas długiego nieraz oczekiwania na swoją kolejkę, zwłaszcza w placówkach Służby Zdrowia, czy podczas podróży. Kiedyś w przedziale kolejowym normalna dziewczyna dyskretnie, a może celowo nieco mniej dyskretnie, przesuwała na palcu poszczególne "zdrowaśki". Na to ja niemal ostentacyjnie wyciągnąłem rękę ze swoim różańcem. Uśmiechnęliśmy się. I choć nie doszło do zawarcia znajomości, zawiązała się mała wspólnota: „Gdzie dwaj lub trzej…” (Mt 18,20).

Truizmem jest przypominać, że słowa każdej modlitwy, a więc i różańcowej winniśmy wymawiać z należnym uszanowaniem. W którymś z objawień Maryja powiedziała, że spodziewa się, iż odmawiający różaniec ofiarują Jej wieniec pięknych róż, a otrzymuje bukiet zwiędłych badyli. Nie zawsze nas stać na pełne modlitewne skupienie, ale jeśli nie można inaczej, niech różaniec wyrazi naszą dobra wolę jako modlitwa warg zamiast nudzenia się lub myślenia o byle czym. Jest taki wiersz Pochwała ciała o człowieku który zasnął podczas modlitwy odmawianej na klęczkach. Ciało “spało wprawdzie, bo spało, a przecież klęczało”. Módlmy się, jak umiemy, a nie jak nie umiemy (jak mawiał John Chapman OSB w "Listach o modlitwie").

Według Ks. Dolindo demon tak powiedział do ks. Gabriela Amortha, egzorcysty Stolicy Apostolskiej: „Gdyby ludzie wiedzieli, czym jest Różaniec i odmawiali go codziennie, byłbym skończony”. Widać wciąż tego różańca za mało. Od nas zależy, by szatan był przynajmniej poważnie osłabiony, jeśli „skończyć” go nam się nie uda.

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu ojca Leona Knabita OSB

Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...