Pokój: żywe słowo, umierające dziś w hipokryzji, w kałużach błota, w których dzieci wciąż widzą niebo. To niebo nad kałużami ma na imię nadzieja.
Osiem dni później Jezus przyszedł ponownie, by wnieść pokój w lęki Tomasza i pocieszyć go w jego wątpliwościach.
Nigdzie nie jest napisane, że silna, mocna wiara, jest lepsza od wiary przeplatanej wątpliwościami.
Tomasz jest jedynym odważnym; jedynym ośmielającym się uciec z pustej przestrzeni strachu. Jedynym patrzącym w twarz swoich wątpliwości i nazywającym je po imieniu: "Nie wierzę!"
Jezus przyszedł i stanął pośród nich. Osiem dni później Jezus wraca. Wysłał ich na ulice, a zastał ich nadal zamkniętych w mieszkaniu. Ale nie żądał od nich, by byli doskonali, ale by byli prawdziwi.
Pokój tobie, zwiastuje, by pocieszyć w poczuciu winy, w niespełnionych marzeniach, w psującym dni smutku.
Pokój: żywe słowo, umierające dziś w hipokryzji, w zniszczonych domach, w zbombardowanych szpitalach, w niekończących się kolejkach po brudną wodę, w kałużach błota, w których dzieci wciąż widzą niebo.
To niebo nad kałużami ma na imię nadzieja.
My jednak preferujemy zwycięstwo nad wrogiem zamiast pokoju. Dialog jest ciężką pracą. Papież Franciszek powtarzał to do znudzenia. Wolimy natychmiast działać z siłą, niż pójść drogą cierpliwości, sprawiedliwości i przebaczenia.
Pokój Jezusa sięga dalej, jest rozbrajający: Schowaj miecz. Pokój zaczyna się w nas, w rozbrajających słowach, a te rozbrajają ziemię.
Następnie Jezus zwraca się do Tomasza, zwanego "didymusem", czyli do naszego brata bliźniaka w wątpliwościach i wierze. Którego wychowywał w wolności wewnętrznej i do tego, by w razie potrzeby nie zgadzał się z tłumem; uczynił go rygorystycznym i odważnym.
Jezus oddaje się w jego ręce: dotknij, zobacz; wyciąga pomocną dłoń, szanując jego ból i wątpliwości; nagradza czas "złożoności życia, sprawiający, że wszyscy jesteśmy różni, a zatem sobie niezbędni" (papież Franciszek).
Jezus nie ukrywa swoich ran; przeciwnie - pokazuje. Zmartwychwstanie nie zabliźniło miejsc po gwoździach, będących szczytem Jego miłości, Jego chwały - i z tego powodu zostających na wieczność.
Wyciągnij rękę... czasem gubię się w wyobraźni, przeczuwając dzień, gdy także ja usłyszę te słowa: dotknij, a sprawię, że Moja ręka poprowadzi twoją do serca Boga. do otwartego serca Boga.
Ewangelia nie mówi, czy Tomasz to zrobił. Była taka potrzeba? On ufa: Pan mój i Bóg mój. Czy jest oszustwem pozwolić, by serce zostało złamane dla Ciebie?
Wiara, jeśli nie zawiera przymiotnika "moja", nie jest prawdziwą wiarą: może być religijna, katechizmowa, podszyta strachem, teorią, ale prawdziwą wiarą jest to, co płonie (Ch. Bobin): płonące ręce, słowa, oczy, serce...
Mój Panie, to musi być moje, z pewnością ukochanej Pieśni. Nie moją własnością, ale moją przynależnością. Mój Ukochany jest dla mnie, a ja jestem dla Niego. Jesteś częścią mnie, a ja jestem częścią Ciebie.
(tłum. xwl)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |