Efez - trud uzdrawiania

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 21.02.2012 18:16

Kościół, widziany z perspektywy pierwszego listu, nie jest miejscem, gdzie można schronić się przed pytaniami, ocalić swoją tożsamość za cenę izolacji...

Efez - trud uzdrawiania Henryk Przondziono/Agencja GN

Dlaczego listy do siedmiu Kościołów?

Odpowiedź jest prosta i złożona zarazem. Gdy ogłoszono hasło roku duszpasterskiego intuicja podpowiadała listy. Ich wielokrotna lektura uświadamiała jak trudne to zadanie. Język, warstwy symboliczne, liczne odniesienia do Starego Testamentu i problemy, jakimi żyli ich adresaci, bardziej skłaniają do rezygnacji niż do zatrzymania się i głębszej refleksji. Przed tą pokusą ucieczki od listów chronią wspomniane na końcu problemy, z jakimi borykały się apokaliptyczne gminy i sposób, w jaki zostały one potraktowane. Przechadzający się wśród siedmiu złotych świeczników Pan nie jest nadzorcą i autokratycznym władcą. To Jezus ewangelii. Znający serce człowieka, odkrywający w nim pokłady miłości, poszukujący zagubionej owcy, pragnący bardziej miłosierdzia niż ofiary.

Świadomość, że listy objawiają pochylającego się nad Kościołem Jezusa kazała szukać tego, co widzi w nim Pan.  „Znam twoje czyny” i „wiem”. Te słowa pojawiają się w każdym z nich. A my pytamy co On wie. O Efezie, Smyrnie, Pergamonie… Ale i o nas. Bo nie sposób nie zauważyć, że słowo „twoje” przenosi nas z odległej historii do współczesności. Sprawia, że prorocka wizja aktualizuje się w tajemniczy sposób.

„Znam twoje czyny.” Boska pedagogia, znana chociażby z przypowieści o chwaście, nie skupia się na tym, co złe. Zaczyna od dobra. Królestwo to dobre, rzucone do gleby, nasiona. Jezus swoje przesłanie do każdej z gmin zaczyna od wskazania tego, co w nich dobre i życiodajne. Bo życie rodzi się z życia. To, co martwe, można usunąć. Ale tylko dzięki żywej tkance życie Jezusa w człowieku trwa…

Zdrowa tkanka, gwarantująca rozwój życia i chore komórki, tenże rozwój blokujące. Kościół uzdrowiony i Kościół zraniony. Dlatego w każdym tygodniu otrzymamy dwa teksty. Dwa spojrzenia na Kościół. Uzupełnione cytatami w refleksji na dziś i niedzielnymi komentarzami do Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Efez – trud i wytrwałość

„Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść, i że próbie poddałeś tych, którzy sami siebie zwą apostołami, a nimi nie są, i żeś ich nazwał kłamcami. Ty masz wytrwałość i zniosłeś cierpienie dla imienia mego – niezmordowany” (Ap 2, 2-3).

Słowa Jezusa nie są pochwałą wysiłku fizycznego. Ich kontekst wskazuje na trud i wytrwałość w poszukiwaniu prawdy. Oto pojawiły się w Efezie dwie grupy. Jedna, prawdopodobnie przybyszów z Jerozolimy i druga, nazwana sektą nikolaitów, głoszących nieskrepowaną swobodę obyczajów. Ich obecność wymuszała pytanie o to, czy wspólnota idzie dobrą drogą. Jak przesłanie, zostawione przez Pawła i Jana, ma się do tego, co głoszą rzekomi apostołowie. Co wspólnego z Kazaniem na Górze i Błogosławieństwami ma nieskrępowana swoboda obyczajów. Domyślać się tylko można jak gorące to były spory i jak wielką, w środowisku wielu kultur i zwyczajów, była pokusa pójścia drogą nikolaitów.

Trud i wytrwałość oznacza w tym przypadku odwagę stawiania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Tych samych, chociaż w nieco innym kontekście, jakie stawiali Jezusowi i sobie, Jego słuchacze. Apostołowie i uczeni w Piśmie, zasiadający z Nim przy stole i spoglądający przez okno, cieszący się odpuszczeniem grzechów i patrzący na niosącego łoże paralityka. Kim On jest? Za kogo ludzie uważają Syna człowieczego? Skąd mnie znasz? Jakim prawem to czynisz? Co mam zrobić, aby osiągnąć życie wieczne? Jakże się to stanie? Dokąd idziesz? Co wolno uczynić? Cóż to jest prawda? Te pytania musiały być jeszcze bardziej natarczywe, bardziej nurtujące, w mieście, gdzie czczono Artemidę, gdzie krzyżowały się rasy i kultury, i we wspólnocie jeszcze nie okrzepłej.

Kościół, widziany z perspektywy pierwszego listu, nie jest miejscem, gdzie można schronić się przed pytaniami, ocalić swoją tożsamość za cenę izolacji, zapomnieć o przetaczających się wokół burzach i nawałnicach. To miejsce, gdzie człowiek staje się poszukującym Drogi, Prawdy i Życia, uczniem. Bynajmniej nie zdanym na samego siebie. Wspartym głosem mówiącego do Kościoła Ducha, autorytetem nauczającego „anioła”, wiarą pozostającej w łączności z „aniołem” wspólnoty.

Kościół zdrowy to Kościół pytań i odpowiedzi. Choćby tylko cząstkowych, bo widzimy jakby w zwierciadle, niejasno. To Kościół wierzący, że jedyną odpowiedzią na wszystkie pytania człowieka jest przechadzający się wśród siedmiu złotych świeczników Pan. Ale też mozolnie oddzielający ziarno od plew, prawdę od fałszu, dobro od zła. Nawet za cenę cierpienia. Niezmordowany. Jak ten w Efezie.


 

TAGI: