Światło przyszło na świat

ks. Arkadiusz Nocoń

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 17.03.2012 18:17

Okruchy Ewangelii. Radio Watykańskie na IV Niedzielę Wielkiego Postu

Światło przyszło na świat

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).

Wszyscy mamy jeszcze przed oczyma tragiczne obrazy niedawnej katastrofy kolejowej. Naoczni świadkowie mówili, że ogromu bólu i cierpienia jej uczestników nie można sobie wyobrazić. Dlatego wszystkich nas tak budowały przykłady poświęcenia mieszkańców okolicznych wsi i służb ratowniczych, którzy nie zważając często na osobiste bezpieczeństwo pomagali ofiarnie wszystkim poszkodowanym w tej katastrofie. Prawie równocześnie z karetkami pogotowia, wozami strażackimi i helikopterami, pojawili się na miejscu także prokuratorzy. Przeprowadzając dokładne oględziny miejsca wypadku i zabezpieczając każdy szczegół, za jakiś czas powiedzą nam kto, ich zdaniem, winien był tragedii i domagać się będą jego ukarania. Takie są procedury i normy obowiązujące w dzisiejszym świecie. A jednak, gdyby nagle ktoś nas zapytał, gdzie w tamtą tragiczną noc był Chrystus, to serce podpowiedziałoby nam, że był wtedy przy rannych, umierających, cierpiących, i tych, którzy nieśli im pomoc: Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo (Hbr 4,15).



Podobnie ma się rzecz, gdy w naszym życiu wydarzy się tragedia grzechu. Z jednej strony spieszy nam na pomoc Chrystus, który niczym najbardziej ofiarny sanitariusz, lekarz i strażak, zrobi wszystko aby nas „zakleszczonych” w grzechach i nałogach, resztką sił walczących o życie, wyciągnąć spod zwałów, ruin, naszych duchowych klęsk i tragedii. On zawsze poda nam wtedy rękę: Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony.

Z drugiej strony, pojawia się też zaraz szatan, który choć wcześniej kusił nas do złego, zwodził i mamił, teraz, gdy już upadliśmy, tryumfuje! Więcej, dniem i nocą oskarża nas przed Bogiem (por. Ap 12,10).

Jak nie dać się mu zwieść? Jak nie ulec jego podszeptom i uniknąć duchowej tragedii? Jak nie pomylić „Lekarza”, który spieszy nam na pomoc, z tym przewrotnym „prokuratorem”, który skwapliwie zbiera na nas dowody, aby na zgliszczach naszej duchowej tragedii, oskarżać nas przed Bogiem? Problem jest, bo choć Światło przyszło na świat, ludzie bardziej jednak umiłowali ciemność – mówi dzisiaj Jezus Nikodemowi (por. J 3,19).

Przypominam sobie swój pobyt w Afryce. Jeden z pracujących tam naszych misjonarzy, opowiadał o nękających jego parafię problemach: brudna woda, epidemie, skorpiony. Tutaj też są? – wskazaliśmy na teren wokół jego domu. W odpowiedzi przyniósł ultrafioletową lampę w świetle której skorpiony nocą emitują dziwne, zielonkawe światło. Nie trwało długo jak znaleźliśmy ich kilka, także tych dla człowieka najgroźniejszych, z rodzaju Buthus. Wspominam ten fakt, ponieważ żyjemy w świecie, w którym praktycznie wszyscy chcą dzisiaj dla drugich dobra: zwolennicy aborcji chcą dobra dla zrozpaczonych kobiet, zwolennicy eutanazji dobra dla przewlekle chorych, a zwolennicy związków homoseksualnych dobra dla ich adoptowanych dzieci. Jak w tym wszystkim się nie pogubić, jak rozpoznać, kto naprawdę chce naszego dobra? Sposób jest tylko jeden: wszystko, co się nam mówi i do czego namawia, powinniśmy prześwietlać zawsze „ultrafioletem” Chrystusowej Ewangelii, a wtedy może się okazać, że najbardziej nawet szczytne słowa, idee i hasła, to jadowite skorpiony zagrażające nie tylko naszemu życiu doczesnemu, ale i wiecznemu, bo kto Chrystusowi nie wierzy, już został potępiony (por. J 3,18).

* * *

Panie Jezu Chryste, Ty jako Światło z wysoka przyszedłeś na ten świat rozpędzić ciemności grzechy; udziel nam Twojej łaski, abyśmy chodząc w blasku Twojej światłości mogli zawsze „spełniać wymagania prawdy” (por. J 3,21). Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.