Skoro Bóg wzywa

Jadwiga Nocoń

publikacja 29.04.2012 11:11

Ilu kapłanów dźwiga balast rodzicielskiego odrzucenia z powodu powołania?

Skoro Bóg wzywa Henryk Przondziono/Agencja GN

Zwykliśmy mówić, że kapelan szpitalny „przynosi” Chrystusa do chorych. Tymczasem to Chrystus przyprowadza kapłana i powierza mu tę szczególną służbę wśród nich.

W szpitalnej sali charyzmatyczny (nie sposób nie użyć tego nielubianego określenia) zakonnik udziela wiekowym pacjentkom sakramentu chorych. Bardzo jasno i zrozumiale objaśnia istotę i znaczenie sakramentu, przywołuje stosowne fragmenty Pisma Świętego. Namaszczenie i modlitwa, serdeczne słowa do chorych i ich bliskich. Dużo serdecznych i ciepłych słów. Na czas sprawowania sakramentu szpitalna sala staje się miejscem nadzwyczajnym, a kapłan jak mało kto rozumie, że „nie o piękne słowa chodzi, ale o piękną obecność”. Jedna z pacjentek z trudem porusza palcami dłoni, dając znak że jest świadoma tego co się dzieje.

Wychodzący kapłan mija w drzwiach pielęgniarkę. Do niej właśnie druga chora ze wzruszeniem mówi, że to taki niezwykły człowiek. Tyle ma dobroci, serca i tak wspaniale mówi o Bogu. Jaka to musi być radość i szczęście dla rodziców mieć syna kapłana. Takiego kapłana. Pielęgniarka długo odpowiada jakim nieszczęściem byłoby dla niej kapłaństwo syna. Nigdy by się z tym nie pogodziła i nigdy by takiej decyzji syna nie zaakceptowała. Ton i wyraźna irytacja sprawiają, że chora ze smutkiem milknie.

Ilu kapłanów dźwiga taki balast rodzicielskiego odrzucenia z powodu powołania? Z jakiej bojaźni wzbraniają dokonać tego, do czego Bóg wzywa? Bywa że są to ci sami rodzice, którzy prowadzili dziecko do kościoła, uczyli Boga i wiary. Dlaczego przyszedł moment, kiedy mówią „dalej nie pójdziesz, zatrzymaj się”. Niektórzy rodzice mówią „pamiętaj możesz wrócić”. Czy zawsze są to słowa dla syna, czy też wyrażają tak swoją nadzieję, że on zmieni zdanie? Co takiego dostrzegają w kapłaństwie syna, czego nie potrafią zaakceptować?