Wspólnota przeddoskonała

Justyna Nowicka

publikacja 09.12.2012 23:00

Wyróżnia nas tylko to, że nadzieję pokładamy w Chrystusie.

Wspólnota przeddoskonała Henryk Przondziono/Agencja GN Kościół nie jest powołany przez Boga jako zgromadzenie sprawiedliwych, jako kilka milionów herosów duchowych, posiadających monopol na prawdę i bezgrzeszność.

Wierząc, że Kościół jest Chrystusowy trzeba ufać, że Jezus pozostawił mu w depozycie nadzieję zbawienia i narzędzia do jej spełnienia.

Chrystus za narzędzie zbawienia wybrał wspólnotę. Nie należy jej jednak rozumieć tylko jako społeczności ludzkiej skierowanej w stronę Boga i Jemu posłusznej, skoncentrowanej na Nim. Kościół jest żywym organizmem o ludzko-boskiej naturze, zrodzonym z wody i krwi. Podtrzymywanym przy życiu przez zgromadzenie Eucharystyczne, gdzie dokonuje się istota Kościoła: jednocześnie odkupienie i jedność wiernych.

Kościół, w tym widzialnym aspekcie, często nie dorasta do swojego powołania. Nie mam na myśli tutaj konkretnych nazwisk, konkretnych preferencji czy potrzeb. Każdy z nas ma na sumieniu niejeden grzech, którzy godzi w jedność, powszechności, apostolskość, czy misterium Kościoła. Od traktowania obecności w Kościele jak podpisywanie listy obecność z okazji świąt, czy uroczystości rodzinnych, przez spłycanie i infantylizowanie Ewangelii, instrumentalne jej traktowanie, by uzasadnić swoje wybory albo poglądy. Od dwulicowości, która zarzuca tablolidyzację społeczeństwa, a z drugiej strony szarżuje wyrokami i osądami, z automatu dodając etykietkę np. „liberała” czy „konserwatysty”; po żądanie, by nasze poglądy były narzucone innym w sposób administracyjny. Oczywiście Kościół ma swoje niezmienne zasady i ma prawo o nich mówić, propagować je. Nie może jednak żądać, by im się w sposób bezwzględny podporządkowano. Zadaniem Kościoła jest docierać przez sumienie a nie przez jurysdykcję. Bolą te podziały. Ale tacy właśnie jesteśmy.

Dla niektórych bardzo bolesną prawdą jest to, że Kościół nie jest tworem idealnym Tak bolesną, że starają się temu zaprzeczać. Ale Kościół nie jest powołany przez Boga jako zgromadzenie sprawiedliwych, jako kilka milionów herosów duchowych, posiadających monopol na prawdę i bezgrzeszność. Kościół jest zgromadzeniem ludzi dokładnie takich samych jak inaczej wierzący czy ateiści, co do natury… wyróżnia nas tylko to, że nadzieję pokładamy w Chrystusie. Jezus, jest Tym, do którego – świadomi własnej nieudolności – wołamy o zbawienie. Wołamy mając w Nim gwarancję na to, że ta nadzieja będzie spełniona. 

Kościół zawsze będzie dość skomplikowanym fenomenem, zwłaszcza jeśli chce się na niego spojrzeć jedynie z perspektywy zjawiska opisywanego zewnętrznie. Będzie też często dość zniechęcający, zwłaszcza jeśli człowiek nie znajduje w swojej parafii, czy w swoim otoczeniu tego, czego miałby prawo oczekiwać od Kościoła. Nie dość dobre kazania, zbyt małe zaangażowanie świeckich, niedostępność księdza, pobożność ludyczna, puste celebracje… co ma zrobić taki zniechęcony człowiek? Ma prawo szukać. Na szczęście nie brakuje też w Kościele ludzi, którzy wciąż potrafią pokazać autentyczną, ewangeliczna twarz Kościoła. Nie bójmy się pomówienia o churching… Każdy ma prawo, by czerpać z całego bogactwa Tradycji Kościoła, niezależnie od przynależności parafialnej. Pewnie jest to dość ryzykowne stwierdzenie i pewnie wielu może się oburzyć, że Kościół to nie supermarket, by wybierać sobie to, co mi się podoba z parafii innej niż własna hołdując swojemu ego, któremu się wydaje, że ma ponadprzeciętne potrzeby duszpasterskie. Ale każdy człowiek ma swoją drogę do zbawienia, do Boga. Jedni doskonale zrealizują ją w swojej parafii, inni będąc na wędrówce.

Wiara w Chrystusa, wiara Jego słowom pozawala ufać, że codziennie, w każdej chwili wypełnia On swoją obecnością Kościół, ożywia i prowadzi Kościół do wszelkiej prawdy. Chrystus jest też gwarancją jedności, tej najbardziej wewnętrznej w Kościele, bo to On jest źródłem rozmaitych darów hierarchicznych i charyzmatycznych. Dzięki tej pewności, jako wspólnota wiernych komunii z Chrystusem, możemy poznawać wszystkie wydarzenia, z życia osobistego i społecznego w o wiele szerszej perspektywie. Mając na horyzoncie zbawienie i spełnienie nadziei na pełną radości i komunię w Bogu już teraz Kościół składa dziękczynienie, w czasie każdej Eucharystii, za wszystko co jest w świecie, pomimo całej beznadziei i bestialstwa jakie  nim jest. Bo wie, że to wszystko będzie miało swoje eschatyczne dopełnienie i przemienienie.

I okazuje się, że w chrześcijaństwie nie tylko wiara ma coś z szaleństwa, ale i nadzieja.


 

TAGI: