Świadek miłości

ks. Leszek Smoliński

publikacja 15.12.2012 17:00

Treścią świąt nie jest tradycja, ale Miłość!

Świadek miłości Henryk Przondziono/Agencja GN

W czasie tegorocznego Adwentu zastanawiam się, jak łączyć wiarę z życiem. Pewnie nie będzie to wielkie odkrycie, że najważniejsza i najcenniejsza jest w życiu miłość. Ktoś może zapytać: i co z tego? Odpowiem: chodzi przecież o istotę, centrum, po prostu o wszystko. Benedykt XVI przypomina w Liście apostolskim „Porta fidei”, że „«Wiara, która działa przez miłość» (Ga 5, 6) staje się nowym kryterium myślenia i działania, które przemienia całe życie człowieka […] Wiara bowiem rośnie, gdy jest przeżywana jako doświadczenie doznawanej miłości i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości” (nr 6n).

Do Betlejem nie jest daleko. Bezpośrednia bliskości Świąt Bożego Narodzenia stanowi okazję do refleksji nad naszymi spotkaniami, szczególnie w gronie najbliższych i rodziny. Przypomina również, iż nasze relacje mają być kształtowane w świetle miłości Chrystusowej. Stąd nie powinna być ona tylko „odświętnym garniturem”, zakładanym na uroczyste rodzinne spotkanie, ale  „codziennym strojem”.

Jaki klimat panuje w przeciętnej polskiej rodzinie? To ważne pytanie z racji zbliżających się najbardziej rodzinnych Świąt, za jakie uważamy Boże Narodzenie. Tu niestety okazuje się, że w wielu domach przyjście Chrystusa ma niewielkie znaczenie. Ważne stają się natomiast wolne dni i suto zakrapiane posiłki. Dla takich rodzin zdecydowanie nadchodzi swoista epoka lodowcowa. Bez wątpienia oziębłość emocjonalna niepokojąco przybiera wówczas na sile. Jak będą wyglądały Święta w takiej rodzinie? Powieje chłodem nad zastawionym stołem i spod choinki, bo każdy do każdego będzie miał żal. Żona – bo nikt nie docenia jej pracy. Mąż i dzieci – bo przez kilka dni musiały być na okrągło do dyspozycji. Czy naprawdę warto kosztem ogromnego wysiłku fizycznego i finansowego fundować sobie domowe zlodowacenie? Przecież treścią świąt nie jest tradycja, ale Miłość! Czy na wigilijnym stole zawsze musi być karp i makowiec? Raczej nie. Zdecydowanie pożądana jest wówczas miłość, życzliwość i otwartość. Bez nich nie ma Świąt!

Wraz ze zbliżającymi się Bożym Narodzeniem każdy z nas powinien uświadomić sobie, że nie możemy zamykać się tylko w swoich czterech ścianach. Warto dzielić się miłością, włączając się choćby w akcje wspierania domów dziecka czy dzieci zaniedbanych, którym w Wigilię i Święta Bożego Narodzenia szczególnie potrzeba rodzinnego ciepła. Może zasiądziemy do wspólnego stołu z kimś nieznajomym, nie tylko dlatego, że taka jest tradycja? Może dojdzie wreszcie do skutku spotkanie z kimś, z kim już od dłuższego czasu nie rozmawialiśmy? A może tym razem uda się nam wznieść ponad nienawiść, zazdrość, patrzenie na innych z poczuciem pogardy i wyższości?

Wraz z Maryja, pełni wiary, nadziei i miłości, oczekujmy w Noc Betlejemską na maleńką Miłość. Niech z naszych serc płynie pełne ufności wezwanie: „Pan blisko jest, oczekuj Go. Pan blisko jest, w Nim serca moc” (kanon z Taizé).


 

TAGI: