Prorok niemile widziany

Andrzej Macura

publikacja 31.01.2013 00:19

Garść uwag do czytań na IV niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Prorok niemile widziany Jacek Zawadzki/GN Oj wygodnie nam czasem w naszym chrześcijaństwie, wygodnie. Podejrzanie za bardzo...

Sukces duszpasterza? Jest coś takiego. Akurat jednak czytania tej niedzieli koncentrują się na odrzuceniu, jakiego doznają Boży wysłańcy. Ale żeby nie zacząć narzekać, jakby na przekór temu wszystkiemu, słyszymy też tego dnia wyjaśnienie, na czym polega prawdziwa miłość.

1. Kontekst pierwszego czytania Jr 1,4-5.17-19

Pierwsze czytanie pochodzi z księgi proroka Jeremiasza. Z samego jej początku. To opowieść o powołaniu tego proroka. Jego działalność przypada na trudny okres samego końca istnienia państwa Judzkiego (południowej części dawnego Izraela). Rozpoczyna się w roku 627 p.n.e za panowania króla Jozjasza i trwa po jego śmierci przez czas panowania Joachaza (609 p.n.e), Jojakima (609-598), Jechoniasza (598) i Sedecjasza (598-587) aż do ostatecznej klęski Judy w 587 p.n.e. To wydarzenia tamtego czasu stanowią tło działalności Jeremiasza.

W liturgii czytamy jednak tylko fragmenty opowieści o powołaniu Jeremiasza. Szkoda. Bo dokonany wybór nie oddaje piękna sceny i mocno ją upraszcza. Bóg powołuje, Jeremiasz idzie. W tak okrojonym tekście umyka postawa samego Jeremiasza, który nie chce przyjmować Bożego wezwania. Nie widać też głównego powodu, dla którego jego przesłanie jest odrzucane, a którym było zwiastowanie Judzie wieści o nieuchronnej klęsce. Dlatego warto przytoczyć ten tekst w całości. Sam tekst czytania - pogrubioną czcionką.

Pan skierował do mnie następujące słowo: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię. I rzekłem: Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!  Pan zaś odpowiedział mi: Nie mów: Jestem młodzieńcem, gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić - wyrocznia Pana.

I wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził. I skierował Pan następujące słowa do mnie: Co widzisz, Jeremiaszu? Odrzekłem: Widzę gałązkę drzewa "czuwającego". Pan zaś rzekł do mnie: Dobrze widzisz, bo czuwam nad moim słowem, by je wypełnić.

Po raz drugi skierował Pan swoje słowo do mnie: Co widzisz? Odpowiedziałem: Widzę wrzący kocioł, a powierzchnia jego jest od strony północnej. I rzekł do mnie Pan: Od północy rozszaleje się zagłada wszystkich mieszkańców ziemi. Zwołam bowiem wszystkie królestwa Północy - wyrocznia Pana - przyjdą i ustawią każdy swój tron u wejścia do bram Jerozolimy przeciw wszystkim jej murom dokoła i przeciw wszystkim miastom judzkim. I wydam wyrok na nie za całą ich niegodziwość, iż opuścili Mnie, a palili kadzidło obcym bogom i hołd oddawali dziełom rąk swoich.

Ty zaś przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię [zwyciężyć], gdyż Ja jestem z tobą - wyrocznia Pana - by cię ochraniać.

"Byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził". Pięknie powiedziane. Zniszczyć jest bardzo łatwo... W opowieści rzucają się w oczy cztery sprawy: to, że Bóg powołuje Jeremiasza, to że Jeremiasz nie chce pełnić tej misji, to że ma głosić swojej ojczyźnie zagładę i że Bóg obiecuje swojemu wybrańcowi, iż będzie go wspierał. I faktycznie, takie będzie jego życie.

Nie wchodząc w szczegóły trzeba powiedzieć, że działający w imieniu Boga Jeremiasz zachęcał Judę do polityki uległości wobec Babilończyków. Wiedział, że opór niczego dobrego nie przyniesie i skończy się klęską. Dlatego przez swoich często był traktowany jak zdrajca. I choć miał możnych obrońców wielu było takich, którzy nastawali na jego życie.

Konieczność wzywania do uległości wobec Babilończyków  i świadomość ostatecznej klęski były dla Jeremiasza źródłem udręki. W jego księdze znaleźć można piękny fragment, w którym skarży się na swój los (20, 7-11)

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają.  Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: «Gwałt i ruina!» Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem. Tak, słyszałem oszczerstwo wielu:  «Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!» Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: «Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!»  Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą”.

Przejmujące słowa Bożego samotnika niezrozumianego przez otoczenie. Przez Babilończyków, którzy w końcu zdobyli i zburzyli Jerozolimę (w tym świątynię!) potraktowany niemal jak sojusznik, mógł uniknąć losu przesiedleńców podczas drugiej deportacji (587 p.n.e). Wybrał jednak emigrację do Egiptu, gdzie słuch o nim zaginął.

Dzisiejsze czytanie pokazuje Jeremiasza jako Bożego posłańca, który choć będzie wiernie przekazywał  powierzone mu orędzie, przez Boży naród zostanie odrzucony. Ta właśnie myśl z pierwszego czytania szczególnie koresponduje z tekstem Ewangelii. Boże orędzie jest niewygodne. Pół biedy że dla tych, którzy prawdziwego Boga nie znają. Odrzucają je właśnie ci, którzy jako lud Boży powinni je przyjąć. Gorzka to prawda.

A następujący po tym czytaniu psalm responsoryjny jest modlitwą człowieka pokładającego ufność w Bogu w sytuacji otoczenia przez wrogów

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 12,31-13,13

Hymn o miłości z 13. rozdziału pierwszego listu do Koryntian jest jednym z bardziej znanych fragmentów Nowego Testamentu. Mimo to chyba niespecjalnie rozumiany.

Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.

Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.

Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

Kontekstem tego czytania jest sprawa korzystania z charyzmatów. Duch Święty udziela ich po to, by nimi służyć Kościołowi. Przenigdy zaś nie powinny być powodem do wywyższania się nad innych. Uwaga, o której szczególnie powinni pamiętać członkowie grup charyzmatycznych. Święty Paweł rozpoczynając ów hymn nawiązuje bezpośrednio do sprawy charyzmatów pisząc „starajcie się o większe dary, a ja wam wskaże drogę jeszcze doskonalszą”. I wyjaśnia, że korzystający z daru glosolalii (mówienia językami ludzi i aniołów), jeśli nie kierują się miłością, niewiele różnią się od bezdusznych instrumentów muzycznych. Podobnie dar prorokowania, dający posiąść wielkie tajemnice czy uzdalniający do ogromnej wiary nic nie znaczy bez miłości. Tak samo jak gest pobożności, jakim jest rozdanie swojego majątku ubogim. Bez miłości – dla próżnej chwały – nie ma znaczenia. Ważne: tu tylko pośrednio chodzi o miłość małżeńską czy rodzicielską. Tu chodzi o miłość rozumianą jako przykazanie „abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem”.

Dalej więc św. Paweł wyjaśnia, czym powinna się kierować a czego unikać prawdziwa miłość. Tekst jest jasny i nie wymaga komentarza, co najwyżej chwili refleksji. Na koniec św. Paweł zauważa jeszcze jedno: że wszystkie dary duchowe stracą kiedyś sens. Nawet wiara i nadzieja. Zajmowanie się teologią i biblijną egzegezą też. Kiedy spotkamy Boga twarzą w twarz liczyć się już będzie tylko miłość. Tylko ona przetrwa koniec i znajdzie swoją kontynuację w wieczności.

Drugie czytanie nie jest tak jak pierwsze dobierane do Ewangelii. Jednak odczytywane w kontekście odrzucenia proroków – Jeremiasza i Jezusa – przypomina ważną rzecz: w powołaniu w Kościele nie liczą się zebrane oklaski, ale służba.  

3. Kontekst Ewangelii Łk 4,21-30

Kontekst czytanej w IV niedzielę roku C Ewangelii przypomina śpiewany przed nią werset: „Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę”. Jezus został namaszczony Duchem Świętym w wodach Jordanu, przeszedł próbę czterdziestu dni na pustyni. Choć Ewangelista Łukasz nie pisze o szczegółach wiemy, że rozpoczął już też swoją działalność. Przychodzi do rodzinnego miasta i w synagodze, odczytując tekst z Izajasza, przedstawia się jako oczekiwany Mesjasz; jako mający głosić dobrą nowinę ubogim. Scenę tę przedstawiały czytania w poprzednią niedzielę. Wydarzenie opisane w czytanej tej niedzieli Ewangelii jest reakcją słuchaczy na to, co Jezus im powiedział.

Przytoczmy tekst.

(W Nazarecie w synagodze, po czytaniu z proroctwa Izajasza, Jezus powiedział:) „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czyż nie jest to syn Józefa?”.

Wtedy rzekł do nich „Z pewnością powiecie mi to przysłowie: „Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum«”. I dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.

Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali się z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich, oddalił się.

 

4. Warto zauważyć

  • W tekście uderza zmiana nastroju. Najpierw jest akceptacja. Słuchacze przyświadczają i tylko się dziwią. Bo znają Jezusa nie jako Króla – Mesjasza, ale syna Józefa. Dopiero po wyjaśnieniach wpadają w gniew. Czy to – jak chcą autorzy komentarza w Biblii Jerozolimskiej – jedynie skutek przerabiania tekstu? Niekoniecznie

    Jezus jakby trochę prowokuje słuchaczy. Wyczuwa, że oczekują znaku. Ma pokazać, że wieści z nieodległego Kafarnaum nie były przesadzone. Ale wyraźnie tego znaku nie chce im dać. Czy to mogło ich tak rozsierdzić, żeby zaraz chcieć go zabić? Byłoby to raczej dziwne.

    Słuchaczy raczej rozsierdziły słowa Jezusa o wdowie z Sarepty Sydońskiej i Syryjczyku Naamanie. Jezus porównuje się tutaj do dwóch wielkich proroków Starego Testamentu – Eliasza i Elizeusza. Ważniejsze jednak, że zarówno wdowa jak i Naaman byli poganami. Jezus mówi mieszkańcom Nazaretu, że nie mają co liczyć na specjalne względy z powodu tego, że są jego rodakami. Bo w spełnianiu swojej misji nie kieruje się znajomościami. Jezus docenia tu pogan a mieszkańcom Nazaretu, synom Abrahama i na dodatek ziomkom Jezusa odmawia znaku. W tym kontekście ich gniew staje się bardziej zrozumiały.
     
  • Scena z synagogi w Nazarecie pełni w Ewangelii Łukasza ważną rolę teologiczną. Pokazuje, że od samego początku Jezus jest przez swoich odrzucany. Ta postawa uprzedzenia wielu Żydów wobec Jezusa będzie stałym elementem opowieści  Ewangelistów.
  • Umieszczenie tej Ewangelii w liturgii w kontekście sceny powołania proroka Jeremiasza wzmacnia wymowę odrzucenia Jezusa. Izrael, choć jest ludem Bożym, nie jest skłonny przyjmować tego, czego Bóg od niego oczekuje. Zadaniem Jezusa nie jest jednak przypodobanie się Izraelowi, ugłaskanie słuchaczy, ale wypełnienie woli Bożej. A tą wolą jest pewne „odświeżenie” rozumienia Boga i sensu Bożego prawa, a w końcu zbawienie wszystkich ludzi przez śmierć spowodowaną odrzuceniem tego nauczania.
     
  • Umieszczenie tej Ewangelii w kontekście Hymnu o miłości nie jest celowym zabiegiem. Jednak zrządzeniem losu jest dobra ilustracją dla tego, czego uczył Jezus. Prawo przykazań jest ważne, ale powinno  być odczytywane w duchu miłości. Bez niej nawet najświętsze praktyki są jedynie czysto zewnętrznym trzymaniem się Bożych wskazań. Łatwo prowadzącym do formalizmu. Jezus całym swoim nauczaniem i każdym swoim czynem tę konieczność wypełnienia prawa miłością pokazywał. Najbardziej  znamienne w tym względzie są Jego spory o zachowanie szabatu. Ale problem ten widać też w sporach o konieczność zachowania przepisów dotyczących czystości rytualnej, w przypomnieniu – wbrew prawu Mojżeszowemu – o pierwotnej nierozerwalności małżeństwa, w reinterpretacji dziesięciu przykazań dokonanej podczas kazania na górze czy przypowieściach o Bożym miłosierdziu (przypowieść o zagubionej owcy drachmie, o synu marnotrawnym). Wśród czynów zwracają uwagę oczywiście wszystkie cuda, ale także takie historie jak spotkanie z Zacheuszem czy przebaczenie skruszonemu łotrowi na krzyżu. Prawo – uczy Jezus – musi być wypełnione miłością.

5. W praktyce

  • Słuchając Ewangelii o odrzuceniu Jezusa przez jego ziomków chrześcijanie wszystkich czasów powinni pytać się o swoją wierność wobec Bożych planów. Żyjemy w społeczeństwie tradycyjnie chrześcijańskim. I nam może się przydarzyć, że w imię wierności jakieś przyjętej przez nas wizji chrześcijaństwa, chrześcijańskiego społeczeństwa, odrzucamy prawdziwe orędzie Jezusa Chrystusa. A proroków, którzy wykazują nam błędy chcielibyśmy strącić w przepaść. Jeśli nie dosłownie, to na pewno w otchłań potępienia za rzekome herezje i wrogość wobec Kościoła.

    Bzdury i czepianie się? Mamy tylko wrogów z zewnątrz i piątą kolumnę w swoich szeregach, a reszta jest zdrowa? Warto zrobić rachunek sumienia na podstawie czytanego dziś hymnu o miłości. A pod mówienie językami ludzi i aniołów, prorokowanie czy rozdawanie majątku ubogim podstawić inne zasługi dla Kościoła. I przypomnieć sobie, że bez miłości nic one nie znaczą. Żeby zaś zbyt łatwo się nie uspokoić warto też zapytać o konkret miłości. Czyli o cierpliwość, łaskawość, szukanie poklasku, unoszenie się pychą, bezwstyd, o szukanie swego, unoszenie się gniewem, długie pamiętanie złego, o radość z czyjejś krzywdy, o łatwość w powtarzaniu pomówień, o łatwość w oburzaniu się na cudze zło, o nieufność wobec bliźnich i pozbawiony nadziei brak starań nad umożliwieniem im zmiany postawy.
     
  • Dla zniechęconych odkrywanym w sobie i wokół siebie złem czytania tej niedzieli są przypomnieniem, że dobro dość często spotyka sprzeciw i rzucanie kłód pod nogi. Ważne: niekoniecznie przez obcych, przez wrogów. Przez tych, którzy powinni być sojusznikami. Skąd się to bierze? Z przyzwyczajenia. Wszystko jest w porządku. I biada temu,  kto ten święty spokój burzy.