Nic nadzwyczajnego

WIARA.PL

publikacja 26.03.2013 23:00

Czyli normalna Droga Krzyżowa.

Nic nadzwyczajnego Marek Piekara/Agencja GN

„Umiłowani! Temu żarowi, który pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotykało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały.”

1 P 4, 12n

Jedną z pokus, czekających na człowieka jest traktowanie każdego cierpienia jako czegoś niespotykanego, nadzwyczajnego. Tak, jakby Bóg umawiał się z nami na raj już tutaj na ziemi. Tymczasem cierpienie, krzyż, jest czymś normalnym, bliskim człowiekowi. Nie każde cierpienie jest nadzwyczajne i niezwykłe. Wyruszając w tę drogę krzyżową spróbujmy spojrzeć na nasze cierpienia jako coś normalnego.

 

  1. Jezus skazany na śmierć

Wyrok Piłata nie uderzył w Jezusa jak grom z jasnego nieba. Był konsekwencją Jego słów i czynów. Jezus sam zapowiadał swoją Mękę i Śmierć. Przygotowywał na nią – siebie i swoich uczniów tak, aby mogli być gotowi dobrze je przyjąć. Dobro przygotowuje do cierpienia. Niektórzy ludzie mówią, każdy dobry czyn będzie ukarany jakimś złem. Niemniej, warto być dobrym, nie bać się zła. Przychodzi, ale nie jest czymś ani nadzwyczajnym, ani najsilniejszym.

 

  1. Jezus bierze krzyż

Jedna rzecz to wyrok – on przychodzi z zewnątrz. Druga to przyjęcie tego, co przychodzi na człowieka. Jezus bardzo dobrze pokazuje tę sztukę. Akceptuje sytuację, która przed Nim staje, nie ucieka od niej. Nie ucieka od cierpienia, które się pojawia. Przyjmuje, aby móc je pokonać w sobie. Nie szuka, ale przyjmuje to, które przychodzi. Wielka sztuka bycia chrześcijaninem to nie szukanie najcięższych krzyży, ale podejmowanie tych zwyczajnych, małych, które się pojawiają.

 

  1. Pierwszy upadek

Nie wiadomo, ile kroków zdążył przejść Jezus po wzięciu krzyża. Nie wiadomo, czy w ogóle zrobił choć jeden krok. A może od razu upadł? Przecież był już dość wymęczony nocnym przesłuchaniem, biczowaniem, wyszydzeniem. Może upadł na samym początku. Może rozpoczynając coś w swoim życiu rozpoczynasz upadkiem, jakąś porażką. Czy to już oznacza, że wszystko jest bezsensu? Że nie warto próbować? Upadek też może być dobrym początkiem.

 

  1. Spotkanie z Matką

Czy Jezus nie chciałby raczej ukryć się ze swoim cierpieniem przed Matką? Tak żeby Jej jeszcze bardziej nie martwić. Schować przed Nią swoje cierpienie i ból. Ale jednak jest ta 4 stacja drogi krzyżowej. Może i Ty chciałbyś oszczędzić swoich problemów bliskim, przecież pewnie dość mają już swoich. Ale Bóg nie chce, żebyś pogrążał się w samotności i smutku. Jezus pokazuje, że można się spotkać bardzo owocnie, nawet jeśli nie wymienił ze swoją Matką żadnego słowa. Lekcja prawdziwego spotkania i bliskości. Bez patosu.

 

  1. Spotkanie z Cyrenejczykiem

Spotkanie dwóch mężczyzn. Pewnie i jeden i drugi nie mieli wielu sił, byli zmęczeni, jednak to Jezus potrzebował pomocy. Cyrenejczyk wracał z pracy, ale jednak miał jeszcze siły fizyczne, mógł Jezusowi pomóc. Spotykamy w życiu takich silnych ludzi, którzy mogą nam pomóc. A jednak często zamiast poprosić o pomoc zastanawiamy się, dlaczego on ma siłę, a ja już nie. Trzeba uznać własną bezsilność i przyjąć pomoc. Takie zwyczajne, a jakże trudne…

 

  1. Spotkanie z Weroniką

Kto z kim przystaje, takim się staje. Nie wiemy, co zmieniło się w życiu Weroniki po spotkaniu z Jezusem, a jednak możemy dość wiarygodnie przypuszczać, że Jego Twarz odbiła się nie tylko na jej chuście, ale przede wszystkim w sercu. Znamy to z naszej codzienności. Zostawiamy ślad w tych, z którymi się spotykamy, dla których jesteśmy ważni i wyjątkowi. Zostawiamy ślad. Tylko czy potrafimy wziąć odpowiedzialność za jakość i wygląd tego malowidła w czyimś sercu?

 

  1. Drugi upadek

Można potknąć się o własne nogi, a jednocześnie leżąc na ziemi nerwowo rozglądać się, szukając winnego. Przecież sam nie mogłem upaść, ktoś musiał mnie popchnąć. Pokusa obwiniania kogoś za własne nieszczęścia i upadki. Jezus pewnie też mógł się rozglądać, szukając kozła ofiarnego. Mało tego, może dziś krzyknąć do mnie – widzisz, to przez Ciebie. Ale On tego nie mówi. Nie mówi – przez Ciebie, ale DLA Ciebie. Zamiast szukać kozła ofiarnego, skupić się na tym, komu mogą pomóc owocego mojego cierpienia.

 

  1. Płacz niewiast

Pokusa wyolbrzymiania własnego cierpienia. Patrzcie na mnie – tak jak ja cierpię nie cierpiał jeszcze nikt na świecie. Jak łatwo zamknąć się w świecie własnego bólu, uznając jego wyjątkowość, niezwykłość. Jezus zwalczył tę pokusę w sobie. Mówi: „nie płaczcie nade mną, ale nad sobą”. Bo zawsze można cierpienie i ból wykorzystać dla większego dobra.

 

  1. Trzeci upadek

Czy to jeszcze może mieć jakiś sens? Czy warto się podnosić? Może lepiej leżeć, bo leżącego się nie bije. Ale leżący nie wejdzie na szczyt, który jest już kilka kroków dalej, tylko załzawione oczy nie pozwalają tego zobaczyć. Jezus uczy sztuki podnoszenia się z każdego upadku – Jego mocą. Nawet pomimo zwątpienia, bezsensu. Nawet jeśli nie wiesz „po co?” – warto się podnieść z Jezusem

 

  1. Jezus obnażony

Nagość nie dotyczy tylko ciała. Człowiek to dusza i ciało i tych dwóch rzeczywistości nie da się w żaden sposób oddzielić. A więc Jezus jest tutaj całkiem przejrzysty. Wszystko widać. Wobec bólu w człowieku pozostaje tylko prawda. Bez żadnych zasłon, upiększeń, dodatków. Trzeba się zgodzić na taką nagość. Nie można wstydzić się nagiej prawdy o sobie. Ale warto wcześniej, gdy jeszcze chodzimy w różnych przebraniach codzienności, zadbać o piękno swojego człowieczeństwa.

 

  1. Jezus przybity

Jezus nie może już zrobić nic. Nie może iść, otrzeć swojej twarzy, dotknąć twarzy Matki, nawet upaść. Przybity i unieruchomiony. Czy czasem nie czujesz się podobnie? Jakbyś nie mógł już nic zrobić? W szponach jakiegoś grzechu, nałogu, toksycznej relacji z drugim człowiekiem? Co wtedy można zrobić? Pytanie o sens i bezsens życia – co robić, gdy już nic nie można zrobić? Nie ma uniwersalnych lekarstw, ale zawsze warto patrzeć na Jezusa. Przybicie do krzyża to jeszcze nie koniec Jego drogi. Bezruch i stagnacja to miejsca na naukę nadziei, albo raczej – na sprawdzian z nadziei.

 

  1. Śmierć

Dobrze wiemy, że wszyscy ludzie umierają. Jakimś dziwnym trafem wierzymy jednak też, że my nie umrzemy. Lęk przed śmiercią może paraliżować, zwłaszcza, gdy nie wiemy, czym ona jest, gdy traktujemy ją jako definitywny koniec. Nie ma już nic – to nie jest chrześcijańska prawda o śmierci. „Życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy” – oto chrześcijański opis śmierci. Zmiana, ale nie koniec. Jeśli boisz się końca i nie potrafisz go przyjąć, spróbuj zgodzić się na zmianę – choć nie wiadomo, kiedy i jak…

 

  1. Zdjęcie Jezusa z Krzyża

„Jeśli kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż i mnie naśladuje”. Wezwanie do wiary o życia chrześcijańskiego. Dobrze je znamy. A zatem idziemy, bierzemy krzyż i próbujemy naśladować. Ale w tej drodze naśladownictwa pojawia się także i ten moment – zdjęcie z krzyża. Jezus i krzyż to nie to samo. Krzyż trzeba także umieć porzucić – albo zejść z krzyża, albo pozwolić się z niego zdjąć. Porzucić swoje cierpienie i krzyż, nie trzymać się go na siłę. Nie budować wciąż swojej tożsamości na formułach – jestem chory, jestem alkoholikiem, jestem rozwódką…

 

  1. Złożenie Jezusa w grobie

I tak się kończy droga krzyżowa – przy grobie. I choć potrafimy dłużej, lub krócej stać przed grobem, to jednak czekamy na cichy dźwięk dzwonów wielkanocnych. W poszukiwaniu taniego pocieszenia można się zagubić. Bóg nie chce dać taniego pocieszenia, ale prawdziwe ukojenie. Przy tej stacji warto pogodzić się z Bogiem i przyznać Mu rację, że wie, co robi. Czasem trzeba z płaczem i bólem wybiec z kościoła, żeby naprawdę spotkać Boga w swoim życiu.

 

Boże, użycz mi pogody ducha, ażebym godził się z tym, czego zmienić nie mogę;
odwagi, abym zmieniał to, co jestem w stanie zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Amen

 

„A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen.”