Pogłębione zjednoczenie

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 06.04.2013 23:13

Sam fakt iż – jak to się mówi – Boga nie czujemy nie sprawia, że przestaje on być obecny w Komunii świętej, że swoją łaską nie ogarnia człowieka.

Pogłębione zjednoczenie Henryk Przondziono/Agencja GN

Po owocach Chrztu i Ducha przyszedł czas na owoce Komunii  świętej. Temat został zasygnalizowany w Wielkim Tygodniu przez Justynę Nowicką. Teraz czeka na rozwinięcie. Punktem wyjścia, co wydaje się oczywiste, będzie Katechizm Kościoła Katolickiego, poświęcający interesującemu nas zagadnieniu kilka punktów (1391-1401).

W rozważaniach i dyskusjach o przeżywaniu relacji z Chrystusem coraz częściej daje się zauważyć swoista presja psychologiczna. Bo ja nie czuję obecności Jezusa nawet wtedy, gdy przyjmuję Komunię świętą – skarżą się rozmówcy. O ile to doświadczenie nie jest czymś złym, czy świadczącym o duchowych wadach, nie jest dobrze, gdy staje się kryterium dla podejmowanych decyzji: skoro nic nie czuję, nie warto do Komunii świętej przystępować.

Choć wszelkie porównania i analogie nie oddają wielkości Tajemnicy, warto się o takowe pokusić. Przyciągania ziemskiego też nie czujemy. Ani obrotów ziemi wokół własnej osi i słońca. A to właśnie ono sprawia, że trzymamy się mocno pionu i od obrotów nie dostajemy zawrotu głowy. To ono sprawia, że mimo obrotu ze szklanki nie wylewa się nasz ulubiony sok. Podobnie z wytwarzanym przez telefony komórkowe polem elektromagnetycznym. Nie czujemy się w nim zanurzeni. Ale dzięki niemu możemy kontaktować się z niemalże całym światem.

Znany polski dominikanin, ojciec Jacek Woroniecki, tłumaczył często studentom, że sam fakt iż – jak to się mówi – Boga nie czujemy nie sprawia, że przestaje on być obecny w Komunii świętej, że swoją łaską i miłosierdziem nie ogarnia człowieka. Zaś sam fakt nie-czucia może jedynie świadczyć o wielkiej subtelności Jezusa, jednoczącego z sobą, przemieniającego w siebie, a jednak nie zniewalającego, nie krępującego potęgą swojej miłości. To Komunia święta sprawia, że „trzymamy się pionu”. Czyli jesteśmy ukierunkowani na Boga nawet wtedy, gdy sobie tego nie uświadamiamy. Że kontakt ze światem niewidzialnym staje się coraz bardziej intensywny dzięki temu, że ów świat sam przychodzi do nas, rozbija w naszych sercach namiot, z ludzkiego serca czyni świątynię Bożego zamieszkania.

Gdy uświadamiamy sobie tę wielką tajemnicę, obawy, lęki i zniechęcenie przemieniają się w zachwyt. Bo jakież inne uczucie może pojawić się w sercu i umyśle, gdy słyszymy obietnicę Jezusa: „trwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was” i uświadamiamy sobie, że tu i teraz, wbrew wszystkiemu, dziś ona się spełnia.

W kolekcie mszalnej II Niedzieli Wielkanocnej odnajdujemy ślady tego zachwytu. Jak wielki…, jak potężny…, jak cenna… Być może ten zachwyt będzie impulsem do częstej Komunii świętej. Być może przyjdzie taki moment, że bez niej nie będziemy potrafili przeżyć dnia. Być może dzięki niej przyjdzie taki moment, gdy ktoś – patrząc na nas – powie: Chrystus idzie.