Tylko pozornie słabi

Andrzej Macura

publikacja 04.07.2013 15:55

Garść uwag do czytań na XIV niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

W drogę HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość W drogę
Plecak - dobra rzecz. Ale zabierając się do głoszenia królestwa Bożego nie powinniśmy większości naszej energii skupiać na zdobyciu stosownego ekwipunku do ruszenia w drogę...

Już niedługo wiara w Chrystusa zaniknie. Taką nadzieje mają wojujący ateiści czy islamscy fundamentaliści. Wtórują im niektórzy chrześcijanie biadoląc nad tym, jak ubywa wierzących. Liturgia słowa tej niedzieli uzmysławia nam, że choć słabi i wystawieni na wiele różnych niebezpieczeństw czy zasadzek jesteśmy mocni mocą Chrystusa. Czytania pokazują, jak powinna wyglądać relacja między uczniami Chrystusa a światem; jak żyjąc w świecie powinni być już obywatelami innego świata.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 66,10-14c

Czytany tej niedzieli fragment Izajasza pochodzi z końcówki tego dzieła. Zalicza się go do tzw. TritoIzajasza, czyli najpóźniejszej części tego dzieła, powstałej już zdecydowanie po śmierci proroka. Czyli autorem wygłaszanych proroctw nie był sam Izajasz, lecz któryś z jego kontynuatorów. Kontekstem historycznym tego konkretnego fragmentu jest już raczej epoka powygnaniowa (po niewoli babilońskiej gdy odbudowywano lub już odbudowano świątynię), być może nawet czasy greckie (po podbojach Aleksandra Macedońskiego).

Jakie ma to znaczenie?  Wśród Izraela tamtego czasu widać pewien zawód. Po powrocie z wygnania miało być tak pięknie. A nie jest. Nie tylko świątyni nie udało się doprowadzić do dawnej świetności. Pojawia się wiele różnych problemów łącznie  z brakiem prawdziwej politycznej niezależności od silniejszych sąsiadów. W tym kontekście pojawiają się kolejne obietnice przyszłej chwały Jerozolimy. Żydzi właściwie do dziś czekają na ich wypełnienie. My, chrześcijanie, zrozumieliśmy, że spełniły się w sposób zupełnie nieoczekiwany; że chwałą Jerozolimy stał się Jezus Chrystus, którego Ewangelia jest dziś głoszona na całym świecie.

Radujcie się wraz z Jerozolimą, weselcie się w niej wszyscy, co ją miłujecie! Cieszcie się z nią bardzo wy wszyscy, którzy się nad nią smuciliście.

Tak bowiem mówi Pan: «Oto Ja skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę narodów – jak strumień wezbrany. Ich niemowlęta będą noszone na biodrach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogoś pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy».

Na ten widok rozradują się serca wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa. Ręka Pana da się poznać Jego sługom.

Czytany tej niedzieli fragment Izajasza to jedna z takich obietnic. Fragment większej, w której jest też zapowiedź kary na przeciwników Boga. Najciekawsze, że… No właśnie. Napisałem pierwotnie: relację między Bogiem a Izraelem pokazano tu jako relację matki i oseska. Problem w tym, że niezupełnie. Nie relację między Bogiem a Izraelem, a między Jerozolimą a Izraelem tak pokazano.

Ażebyście ssać mogli aż do nasycenia z piersi jej pociech;
ażebyście ciągnęli mleko z rozkoszą z pełnej piersi jej chwały.


To chwała jaką za sprawą Boga otrzyma Jerozolima będzie źródłem owej pociechy dla wszystkich, których bolało jej upokorzenie. Jednocześnie jednak sam Bóg przedstawia się jako ten, kto pociesza.

Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy.

W sumie chyba nie ma to większego znaczenia. Czy to Bóg jest ową karmiącą i pocieszająca matką czy nie, to nauka płynąca z tego proroctwa jest jasna: to nie sam Izrael zapewni pomyślność Jerozolimie. Pomyślność i chwała będą darem Boga. Gdy ma się świadomość, że tym darem był sam Boży Syn, Jezus Chrystus, którego spora część Izraela odrzuciła… I właśnie w tej dychotomii radości i odrzucenia widać najwyraźniej łączność tego proroctwa z czytaną tej niedzieli Ewangelią.

2. Kontekst drugiego czytania  Ga 6,14-18

List do Galatów – wiadomo – to pismo poświęcone wytłumaczeniu usprawiedliwienia przez wiarę, a nie przez uczynki. Powrót do obrzezania, by narzucić konieczność przestrzegania przepisów mojżeszowego prawa to – zdaniem Pawła – zły pomysł. W tym kontekście pisze on na zakończenie listu, niejako go podsumowując, o chlubie, jaka przynosi krzyż. Może zacytujmy, bo to krótki tekst.

Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Bo ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie. Na wszystkich tych, którzy się tej zasady trzymać będą, i na Izraela Bożego niech zstąpi pokój i miłosierdzie! Odtąd niech już nikt nie sprawia mi przykrości: przecież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa. Łaska Pana naszego, Jezusa Chrystusa, niech będzie z duchem waszym, bracia! Amen.

Główny zamysł tekstu jest jasny. Chodzi o podkreślenie jeszcze raz, że przyjęcie wiary w Chrystusa nie wymaga stania się żydem (w sensie religijnym, nie narodowym). Przy okazji jednak pojawia się w tekście parę ciekawych ujęć tego i innych problemów.

  • Powodem chluby chrześcijanina nie jest własna doskonałość. Każdy chrześcijanin ma chlubić się krzyżem Chrystusa; tym że On za nas umarł. Trudno to ująć konkretnie, ale intuicja podpowiada, że to trochę na przekór naszemu dzieleniu wierzących na lepszych i gorszych katolików. Za każdego z nas Chrystus umarł tak samo.
     
  • W tekście pojawiają się dwa, ważne pojęcia: „świat” i „nowe stworzenie”. Pierwsze oznacza świat wedle starego porządku, świat żyjący w grzechu, świat często wrogi Bogu. Nowe stworzenie… To najogólniej pojęcie oznaczające świat wedle nowego, Chrystusowego porządku; świat odkupiony przez Chrystusa. Ta myśl pojawia się nie tylko u św. Pawła. Widać ją też u pozostałych autorów Nowego Testamentu. Np. u Jana w rozmowie Jezusa z Nikodemem, u Marka gdy Jezus powraca do początkowego zamysłu Boga odnośnie do małżeństwa. Chrystus umierając na krzyżu niejako uśmierca stary świat. Kto idzie za Nim rodzi się jako nowy człowiek… Wydaje się, że świadomość bycia nowym człowiekiem, człowiekiem będącym już obywatelem innego świata jakoś słabo wśród dzisiejszych chrześcijan funkcjonuje.
     
  • Paweł nosi na swoim ciele blizny, znak przynależności do Chrystusa. To pewnie ślady po jakimś biczowaniu. Dzisiejsi chrześcijanie chyba zbyt łatwo uciekają przed wszelkimi możliwymi prześladowaniami. Przeraża ich nawet to, że ktoś mógłby na nich krzywo spojrzeć. Ale jest i druga strona medalu.  Bywa że godzą się na prześladowania wrogów, nawet ich pragną. Tyle że wcale nie cierpią z powodu Chrystusa i Jego Ewangelii, ale z powodu swojej kłótliwości, złośliwości i innych temu podobnych cech. Chrześcijanin musi przeciwstawiać się innym ale przede wszystkim też samemu sobie; temu co jest w nim „światem”, co jeszcze nie stało się „nowym stworzeniem”.

Choć to czytanie jest tylko kontynuacją trwającej już w liturgii od jakiegoś czasu lektury listu do Galatów, świetnie wpisuje się w klimat pozostałych czytań. Powtórzymy raz jeszcze: chrześcijanin musi przeciwstawiać się innym ale przede wszystkim też samemu sobie; temu co jest w nim „światem”, co jeszcze nie stało się „nowym stworzeniem”. Jak to robić, podpowiada werset śpiewany przed Ewangelia, a pochodzący z listu do Kolosan: „Sercami waszymi niech rządzi Chrystusowy pokój, słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swoim bogactwem”.

3. Kontekst Ewangelii Łk 10,1-12.17-20

Fragment Ewangelii czytany tej niedzieli pochodzi z części Ewangelii Łukasza poświęconej czasowi podróży Jezusa do Jerozolimy. Po okresie galilejskim, w którym panuje prawie niczym niezmącona radość i budzą się ogromne nadzieje, w tej pojawia się swoisty dualizm. Radość? Tak. Zwyciężanie? Tak. Ale także konieczność dokonania trudnych wyborów, także porażki. Uczeń Jezusa musi zdawać sobie sprawę, że czasem będzie miał pod górkę.

Przed czytanym tej niedzieli fragmentem pojawia się więc perykopa czytana niedzielę wcześniej: zakaz zesłania ognia na miasteczko, które nie chciało przyjąć Jezusa i wymaganie natychmiastowego porzucenia wszystkiego dla Jezusa. A po czytanym tej niedzieli fragmencie najpierw Jezus zachwyca się, że Ojciec Ewangelię objawił prostaczkom. Dalej jest mowa o największym przykazaniu, przykazaniu miłości, a potem Jezus opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Czyli – ogólnie rzecz biorąc – pojawiają się już wyraźniejsze wymagania stawiane uczniom; nie tylko mają zwyciężać  i cieszyć się, że na ziemię wraca niebo, ale muszą też toczyć walkę. Ze sobą, ale i … No właśnie. O tym za chwilę.

Przytoczmy tekst Ewangelii tej niedzieli wraz z opuszczonym fragmentem. Tekst czytany w Kościele - pogrubioną czcionką.

Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.

Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was.

W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.
Lecz jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu».

Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam.  A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz!

Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał».

Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: «Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają». Wtedy rzekł do nich: «Widziałem Szatana, który spadł z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednakże nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie».

Tę wspomnianą wcześniej potrzebę konfrontacji uczniów ze wszystkim co złe widać jeszcze wyraźniej, gdy porównać ze sobą Ewangelię tej niedzieli z tekstem w dziele Łukasza trochę wcześniejszym, z 9 rozdziału. W obu jest mowa o misji uczniów Jezusa. W tym rozważanym tej niedzieli jest to rozesłanie 72 uczniów, wcześniej było to rozesłanie tylko 12 Apostołów. Uważny czytelnik zauważa jednak ważniejsze różnice. Tylko w czytaniu tej niedzieli Ewangelii znajduje się niepokojąca zapowiedź Jezusa, że posyła swoich uczniów „jak owce między wilki”. Czyli – oględnie rzecz ujmując – nie będzie łatwo. Widać też znaczącą różnicę w podejściu Jezusa do sytuacji, w której uczniowie nie są przyjmowani. Posyłając dwunastu jedynie zdawkowo nakazał uczniom, by w takim razie wychodząc z takiego miasta strząsnęli proch z sandałów. Przy posłaniu 72. pojawia się groźba kary na miasta za nieprzyjęcie wysłanników Jezusa, słynne „Biada”.  Niestety, ta różnica nie jest widoczna gdy tylko czyta się tekst przygotowany na potrzeby liturgii. Opuszczono w nim cztery wersy. Trzeba sięgnąć do tekstu Pisma Świętego….

Zupełnie inne jest też w obu opowiadaniach zakończenie misji. W pierwszym Jezus zwyczajnie przyjmuje opowieść swoich uczniów i prowadzi ich na odludne miejsce, by wypoczęli. W Ewangelii tej niedzieli jest mowa o szatanie spadającym z nieba, o władzy danej uczniom nad „całą potęga przeciwnika” i o zapisaniu imion uczniów w niebie.

Zdecydowanie wyraźniej zostaje więc zarysowana prawda, że uczniowie Jezusa muszą na tym świecie toczyć swoistą walkę; walkę nie tylko z ludzka niechęcią, ale i knowaniami świata złych duchów.

4. Warto zauważyć

Na początek trochę luźnych uwag

  • Najistotniejsze: uczniowie są posłani, żeby głosić, że „przybliżyło się królestwo Boże”. Nie jakieś abstrakcyjne prawdy o Bogu, nie wymogi moralne. Mają głosić Boga działającego w świecie, Boga mocnego, którego interesują ludzkie sprawy; doznawane krzywdy i niesprawiedliwości też…
     
  • Trochę o symbolice liczb. Jezus rozsyła 72 uczniów. Co w tym nadzwyczajnego? To połowa pełni do kwadratu. Konkretnie: liczba 12 symbolizuje jakąś pełnię – 12 pokoleń Izraela, 12 Apostołów. Do kwadratu oznacza „pełnię pełni” (stąd symbolika liczby 144 tysięcy z Apokalipsy). 72 to połowa. Ma to jakieś znaczenie? Może tak. To może być pokazanie, że do „pełni pełni” jeszcze brakuje; że jest jeszcze miejsce dla pracy innych  wysłanników. Naciągane? Może trochę tak.

    Warto zauważyć, że w tradycji biblijnej ważną rolę odgrywa liczba 70. Takie zaokrąglenie liczby 72. Tylu jest prorokujących  w obozie Izraela w czasach wyjścia z Egiptu (Księga Liczb 11), tylu jest tłumaczy greckiej wersji Starego Testamentu, Septuaginty, którzy właśnie w 70 dni mieli pracować nad tłumaczeniem. Pomysł, że 72 jest i tu liczbą symboliczną nie jest całkiem bezsensowny. Zwłaszcza że Jezus mówi: żniwo wprawdzie wielkie, robotników mało. Za mało. Do 144 jeszcze brakuje….
     
  • Uczniowie są posłani „jak owce między wilki”. Czyli to misja szaleńców. Są zupełnie bezbronni. Ich mocą jest Bóg.
     
  • Misja uczniów ma się odbywać bez trzosa, torby, sandałów i pozdrawiania kogokolwiek. Czyli bez tracenia czasu na sprawy nieistotne: na zabieganie o zabezpieczenie materialne  czy o względy towarzysko-społeczne.
     
  • Uczniowie mają zadowalać się tym, co dostaną. I nie powinni zabiegać o lepsze warunki. Tak należy ów zakaz przechodzenia z domu do domu…
     
  • Wobec tych, którzy nie chcą ich słuchać uczniowie powinni zachować zdrowy dystans. Nic na siłę. Nie chcą to nie.
     
  • Uczniowie otrzymali władzę uzdrawiania. Takie charyzmaty, pojawiające się także dziś w Kościele, nie są niczym dziwacznym i nadzwyczajnym. Tak to powinno być.
     
  • Uczniowie otrzymali władzę nad duchowym światem zła. Nie muszą uciekać przed złymi duchami, ale to one przed nimi uciekają.

Podsumowując: uczniowie mają głosić Boże królestwo. To niebezpieczna praca. I jest jej bardzo dużo. Dlatego nie powinni tracić czasu na zabezpieczenie się pod względem materialnym czy na sprawy towarzyskie.  Nie ma też sensu zajmować się wielkimi dyskusjami z tymi, którzy ich nie chcą słuchać. Trzeba głosić. Ale w tym wszystkim uczniowie nie są zupełnie bezbronni. Są wyekwipowani  nadzwyczajnymi darami Boga.

Gdy odnieść myśl tej Ewangelii do pierwszego i drugiego czytania jej wymowa staje się jeszcze bardziej wyrazista: łatwo nie będzie, ale przecież jesteście zwiastunami nowego stworzenia, nowego świata. Jesteście po stronie Zwycięzcy…

5. W praktyce

  • Głównym zadaniem uczniów Chrystusa jest opowiadanie o Bożym królestwie; o Bogu mocnym, działającym w świecie, zainteresowanym sprawami ludzkimi; Bogu, który zdaje sobie sprawę  z ludzkich trosk i kłopotów. Tymczasem dzisiejsi chrześcijanie chyba zbyt często koncentrują się na głoszeniu abstrakcyjnych prawd. Chcą by nieprzekonani przyjmowali ich poglądy, a Bóg żywy i działający jest na dalszym planie… Dobrze że problem ten rozumie przynajmniej część zajmujących się nową ewangelizacją…
     
  • Wśród wierzących panuje ostatnio spory strach przed światem demonów. Obawa taka, w pewnym zakresie, jest oczywiście słuszna. Szatan nie jest kimś, kogo można lekceważyć. Chrystus dał jednak swoim uczniom władzę „stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika”. Ten, kto stara się być blisko Boga chyba nie powinien obawiać się przypadkowego opętania z powodu kontaktu z jakimiś przedmiotami albo po przeczytaniu książki czy obejrzeniu filmu. Bóg człowieka chroni przed Złym. Codziennie prosimy zresztą o to w Modlitwie Pańskiej. Niebezpieczna jest raczej sytuacja, w której swoje chrześcijaństwo traktuje się powierzchownie, a nasiąka się diabelskim stylem, diabelską atmosferą…
     
  • Chrześcijanie sporo czasu i energii poświęcają na organizację. Parafii z wszystkimi potrzebnymi w niej nieruchomościami i instytucjami, kurii z jej wszystkimi urzędami, katolickiej szkoły, katolickiej placówki opiekuńczej, hospicjum itd. itp. Dzisiejsza Ewangelia każe zapytać, ile po tym wszystkim zostaje nam czasu na głoszenie Królestwa.