Niech żyje Chrystus Król!

Andrzej Macura

publikacja 20.11.2013 20:25

Garść uwag do czytań uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata roku C.

Prawdziwy Król HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość Prawdziwy Król
Już się spełnia wieczne słowo Pieśni, co ją Dawid śpiewa Głośną na świat cały mową: Oto Bóg królował z drzewa.

Bóg jest miłością, Bóg jest ojcem… To zwroty, które tyleż tłumaczą, co zaciemniają prawdę o Bogu. Bo człowiek słysząc je ma pokusę, by prawdą o Bogu zredukować do swoich wyobrażeń. O miłości, o ojcostwie. Podobnie jest ze stwierdzeniem, że Jezus jest królem. Dobrze, że liturgia słowa tej niedzieli stawiam nam przed oczyma obrazy, które pomagają zburzyć niektóre niewłaściwe wyobrażenia na temat królowania Chrystusa.

1. Kontekst pierwszego czytania 2 Sm 5,1-3

Mimo upływy wieków Dawid jest postacią, która ciągle fascynuje. Ale… Przepraszam, chyba trzeba zacząć od początku. Najpierw umiejscowić tę postać w historii biblijnej.

Dawid, pochodzący z pokolenia Judy, żył, wojował i królował około tysiąca lat przed Chrystusem. To czas, gdy Izrael – głównie dzięki niemu (i Bożemu błogosławieństwu) – dochodzi do szczytów swojej potęgi. Czasy rodzenia się narodu podczas wędrówki przez pustynię są już odległą przeszłością. Ale Izrael, mimo zwycięstw z czasów Jozuego, wcale nie jest jeszcze mocno osadzony w obiecanej sobie ziemi. Ciągle zmaga się ze swoimi przeciwnikami. Nie ma też jednego władcy. Jego ustrój polityczny przypomina raczej znaną z Grecji amfiktionię. Czyli luźny związek plemion, które tylko w wypadku zagrożenia łączą się ze sobą we wspólnej walce z wrogiem pod wodzą charyzmatycznego sędziego (Gedeon, Samson itd.). Wybór takie ustroju ma uzasadnienie teologiczne. Chodzi o uzmysłowienie, że jedynym prawdziwym królem Izraela jest Bóg. W pewnym jednak momencie w narodzie dojrzewa myśl, by ten ustrój zmienić, by stać się królestwem. Na wzór silnych krajów ościennych.

To już czasy ostatniego z sędziów, Samuela (tego, którego jako dziecko Bóg budził w nocy kilka razy). Ten nie jest specjalnie pomysłem ludu zadowolony. Jednak po rozmowie z Bogiem przystaje na ich żądania.

Przepraszam. Nie mogę oprzeć się pokusie, żeby przedstawić te scenę czytelnikowi. Jest przepiękna (1 Sm 8, 6-19).

Nie podobało się Samuelowi to, że mówili: «Daj nam króla, aby nami rządził». Modlił się więc Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: «Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówi do ciebie, bo nie ciebie odrzucają, lecz Mnie odrzucają jako króla nad sobą. Podobnie jak postępowali od dnia, w którym ich wyprowadziłem z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając Mnie i służąc innym bogom, tak postępują i z tobą. Teraz jednak wysłuchaj ich głosu, tylko wyraźnie ich ostrzeż i oznajmij im prawo króla, który ma nad nimi panować».

I powtórzył Samuel wszystkie słowa Pana ludowi, który od niego zażądał króla. Mówił: «Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na roli swojej i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom.  Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i zatrudni pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami. Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha».

Odrzucił lud radę Samuela i wołał: «Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny!»

Prawda że przepiękna scena? Wolny naród nie chce swojej wolności, jaką mu dawało królowanie Boga. Myśli po ziemsku. Woli mieć króla.

Tym pierwszym królem zostaje Saul z pokolenia Beniamina. Ale szybko wpada w pychę. I przestaje szanować prawdziwego króla, Boga. Między innymi przez to, że radzi się wróżki. Dlatego zostaje przez Boga jako król odrzucony. Wtedy wkracza na scenę Dawid.

Scena, w której jako młody chłopak zostaje przez sędziwego Samuela namaszczony na nowego króla zasługuje na zacytowanie, ale może lepiej już nie rozwlekajmy. W każdym razie potem Dawid, zrządzeniem Bożej Opatrzności, dzięki pokonaniu Filistyna Goliata (albo w innej wersji swoim zdolnościom muzycznym)  trafia na dwór Saula.

Z początku po to, żeby muzyką koić coraz bardziej pogrążającego się w szaleństwie Saula. Z czasem jednak zyskuje coraz większe znaczenie jako wódz. To ściąga na niego gniew króla, zazdrosnego o swoją pozycje. Dawid, co warto podkreślić, nigdy nie występuje przeciw niemu, uważając, że nie należy podnosić ręki na Bożego pomazańca. Nawet jeśli ma się zostać jego następcą, trzeba wszystko zostawić swojej kolei rzeczy. Dlatego gdy w jaskini na pustyni Engaddi mógł go śpiącego bez przeszkód zabić, nie zrobił tego. Wybrał raczej ucieczkę i służbę u Filistynów. Dopiero gdy ginie król Saul, Dawid, po krótkim okresie walki o władzę, zostaje królem. Tę właśnie scenę, wyboru Dawida przez naród na nowego króla, opowiada pierwsze czytanie tej niedzieli. Przytoczmy je.

Wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: «Oto my jesteśmy kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, ty odbywałeś wyprawy na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: Ty będziesz pasł mój lud – Izraela, i ty będziesz wodzem nad Izraelem».

Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.

Dlaczego to takie ważne? Ano Dawid jest praprzodkiem Jezusa. Jasno to ukazują zamieszczone w Ewangeliach genealogie (u Mateusza na samym początku). W koncepcji Ewangelistów Jezus jest tym, w którym spełnia się zapowiedź dana Dawidowi... Przepraszam, ale trzeba ją też zacytować (2 Sm 7, 1-16). Choćby dlatego, że poza treścią zapowiedzi jest też po prostu przepiękna. Kto nie chce czytać, może opuścić :)

Gdy król (Dawid)  zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: «Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie». Natan powiedział do króla: «Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą».

Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: «Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? Nie mieszkałem bowiem w domu od dnia, w którym wywiodłem z Egiptu synów Izraela, aż do dziś dnia. Przebywałem w namiocie albo przybytku.  Przez czas, gdy wędrowałem z całym Izraelem, czy choćby do jednego z sędziów izraelskich, którym nakazałem paść mój lud, Izraela, przemówiłem kiedykolwiek słowami: Dlaczego nie zbudowaliście Mi domu cedrowego?

 A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem.  I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi.  Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej.  Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom.

Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem.  Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki».

Prawda że piękne? Dawida uwiera, że mieszka w pałacu cedrowym, a Bóg (Arka Przymierza, znak Jego obecności) ma mieszkanie w namiocie. Piękny przyczynek do rozmyślań nad tym, ile my dajemy sobie, a ile Bogu. Zaskakujące jest też to, kiedy Bóg mówi, że żaden pałac nie jest mu potrzebny, bo mieszkał, mieszka i może mieszkać dalej w namiocie. Niesamowity Bóg, nieprawdaż? Tak daleki w swoim myśleniu od naszych wyobrażeń o tym, co należy się władcom. Ale dla zrozumienia związku Dawida z Jezusem najważniejszy jest ostatni akapit tej opowieści.

Mogłoby się wydawać, że proroctwo Natana spełniło się, gdy królem po Dawidzie został jego syn, Salomon. Od biedy do niego można by odnieść zapowiedź owych synowsko-ojcowskich relacji, które będą go łączyły postać z proroctwa z Bogiem. Na to wskazywałby też zapowiedź, że za winy Bóg będzie go karcił „rózgą ludzi”. Tyle że w zapowiedzi jest mowa aż trzy razy o wiecznym królestwie. Poza tym jest mowa o tym, że tego potomka Bóg wzbudzi Dawidowi, kiedy ten już umrze (spocznie obok swych przodków). Chrześcijanie odnoszą więc to proroctwo do Jezusa. To On zbudował wieczny dom Ojcu, pomnik wiecznej chwały, Kościół. I to On jest prawdziwym i wiecznym Królem tego wiecznego królestwa.

2. Kontekst drugiego czytania Kol 1,12-20

Pochodzące z Listu św. Pawła do Kolosan drugie czytanie to jeden spójny fragment składający się z dwóch części. Pierwsza to końcówka zachęt, jakie św. Paweł daje mieszkańców Kolosów (w. 12-14). Druga to swoiste wyznanie wiary, hymn ku czci Chrystusa.

Paweł najpierw więc zachęca adresatów listu do dziękczynienia Ojcu za dar dany przez Jezusa. Ten dar to „uwolnienie spod władzy ciemności”, odpuszczenie grzechów i przeniesienie do królestwa Syna. Tego Syna, który jest… i o tym już w drugiej części.

Bracia: Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On to uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów.

On jest obrazem Boga niewidzialnego – Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy to Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.

I On jest Głową Ciała – Kościoła. On jest Początkiem. Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

Wywód Pawła jest dosyć skomplikowany i nadaje się na niejeden opasły tom rozważań egzegetów i teologów. Ale upraszczając… Zwraca uwagę, że:

  • Jezus jest obrazem Boga; nie musi to znaczyć że jest Bogiem, bo przecież i człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Ale na pewno znaczy, że Jezus dobrze Boga przedstawia, objawia.
     
  • Jezus jest pierworodnym wobec stworzenia. Czyli zrodzonym, nie stworzonym. A skoro zrodzonym, to równym Bogu w Jego naturze. Bo przecież jak człowiek rodzi człowieka, a żyrafa żyrafę, tak Bóg rodzi tylko Boga. Resztę stwarza.
     
  • Wszystko co jest, zostało stworzone w Jezusie. Wszystko, to znaczy zarówno świat materialny, jak duchowy. Łącznie ze wszystkimi zastępami bytów duchowych (Trony, Panowania itd.).
     
  • Wszystko stworzone jest przez Niego i dla Niego. Ale nie będziemy się wikłać w tłumaczenie jak rozumieć owo „przez”.
     
  • Jezus jest przed wszystkim, czyli przed stworzeniem. A wszystko co istnieje ma swoje istnienie w Nim.

Podsumowując: Paweł pokazuje Jezusa jako Boga. Czyli stwórcę świata. Tego świata, w którym jak wiemy, i do czego czyni aluzję św. Paweł w dalszej części tekstu, dokonał się dramat grzechu.

W ostatniej części tekstu jest mowa o tym, czego dokonał Jezus: ponownego pojednania stworzenia ze Stwórcą.

  • Jezus jest głową Kościoła. Jakby sam w sobie, jako kierująca resztą głowa Ciała, przyprowadza do Boga Jego stworzenie. To stworzenie, które po grzechu pierwszych rodziców stało się niezdolnym do powrotu do Boga o własnych siłach.
     
  • Jezus, będąc też człowiekiem (nie tylko Bogiem) jest Pierworodnym spośród umarłych, pierwszym, który wraca do Boga. Ciągnie za sobą innych. Zwraca również uwagę stwierdzenie, że Jezus jest "Początkiem". Księga Rodzaju, Ewangelia Jana rozpoczynają się od słów "na początku". Chodzi o stworzenie. Podobnie Ewangelia św. Marka zaczyna się od słowa "początek". Nasuwa to nieodparcie skojarzenia, by w dziele odkupienia widzieć nowe stworzenie...
     
  • Najbardziej chyba karkołomne… W Jezusie zamieszkała cała Pełnia (Pleroma) . Czyli jakby w Jezusie dochodzi do pojednania dwóch światów dotąd skłóconych. Bożego i materialnego. W Nim świat znów staje się jeden.

Ciekawe prawda? Bo rodzi się pytanie o los tych, którzy nie chcą być blisko Boga. Nie tylko ludzi, ale przede wszystkim diabła i jego aniołów. Ale to już pozostawiam rozmyślaniom czytelników.

3. Kontekst Ewangelii Łk 23,35-43

Jezus jest królem. Przesławnym potomkiem Dawida, który zasiada na wiecznym tronie wiecznego królestwa. Jest Panem Wszechświata, dla i przez którego wszystko zostało stworzone i który po grzechu na nowo pojednał świat z Bogiem. To jest kontekst pierwszego i drugiego czytania, w świetle którego trzeba patrzyć na Ewangelię niedzieli Chrystusa Króla. A w tej Ewangelii słyszymy nagle, że Jezus będąc Królem nie wymaga dla siebie czci i hołdów. Pozwala sobą wzgardzić. Szokujące.

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. A członkowie Sanhedrynu szydzili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Bożym Wybrańcem». Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król żydowski».

Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: «Czyż Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa».

Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze mną w raju».

Ewangelia tej niedzieli pochodzi z ostatnich rozdziałów dzieła Łukasza. To przedstawienie niektórych szyderstw, z jakimi spotkał się Jezus wisząc na krzyżu. Gdy spojrzeć na konstrukcję całego dzieła Łukasza, scena nabiera wyrazistości. Pomijając historię narodzin, najpierw była Galilea. Z tą wielką radością, kiedy wydawało się, że skoro Bóg zstąpił na ziemię, to teraz będzie już tylko dobrze. Potem jest jednak podróż do Jerozolimy, podczas której Jezus zaczyna uświadamiać uczniom, że idącemu za nim Ewangelia stawia trudne wymagania. Potem w końcu jest czas konfrontacji z przywódcami, który kończy się Jego męką i śmiercią. Dopiero potem nadchodzi poranek Zmartwychwstania, w którym nie tylko wraca radość Galilei, ale zostaje pomnożona świadomością ostatecznego zwycięstwa Jezusa. Porażka okazuje się zwycięstwem.

Koncepcja Ewangelisty Łukasza jest dość jasna: Jezus będąc królem który może wszystko, godzi się na drogę uniżenia i wzgardy. Bo prawdziwego zwycięstwa nad złem nie odnosi się przez pokonanie swoich przeciwników, ale przez wierność aż do końca. Wierność Bożemu prawu, wierność ideałom Ewangelii… I na tę drogę Jezus zaprasza swoich uczniów.

Pewnie niejeden uczeń Chrystusa w swoim życiu faktycznie idzie tą samą drogą. Zaczyna się od wzniosłych i radosnych chwil odkrycia w Chrystusie swojego Mistrza i Pana. Potem okazuje się, że pójście za Jezusem to nie zawsze chodzenie parę centymetrów nad ziemią, ale też sprostanie trudnym wymaganiom. A jeszcze później nadchodzi czas konfrontacji. Konfrontacji zakończonej klęską. Dopiero potem nastaje poranek zmartwychwstania.

4. Warto zauważyć

Przedstawiona tej niedzieli w Ewangelii scena, trzeba przyznać wstrząsająca, jest w zasadzie jasna i nie wymaga specjalnych dopowiedzeń. Warto jednak zwrócić uwagę na drobiazgi.

Przede wszystkim na to, że zarówno żydowscy członkowie Wysokiej Rady, żołnierze rzymskiego okupanta jak i jeden ze współskazańców szydząc z Jezusa pokazują swoją logikę myślenia o królowaniu. Gdybyśmy mogli powiedzieć – ale nie możemy – że współskazany z Jezusem był Grekiem, to moglibyśmy wręcz powiedzieć, że szydzą z królewskości Jezusa przedstawiciele całego ówczesnego świata. Zgodnie z sugestią, jaką są językami, w których wypisano tytuł winy Jezusa: po grecku, łacinie i hebrajsku. Im wszystkim nie mieści się w głowie, że ktoś, kto niby miałby być królem, może w taki sposób skończyć. Pal sześć pogan. Oni w Boga Jahwe nie wierzyli. Ale członkom Wysokiej Rady, choć pewnie znali zapowiedzi Izajasza o cierpiącym słudze Jahwe i wiele innych, też nie mogło pomieścić się w głowie, że Bóg nie uratuje tego zapowiadanego króla przed kaźnią. Skoro nie ratuje – myśleli – znaczy że Jezus nim nie jest. I koniec, kropka.

Jedynym który jakoś odkrywa godność Jezusa jest drugi ze współskazanych. Jakoś. Bo właściwie nie wiemy czym było dla niego to królestwo, w którym Jezus miał go wspomnieć. Czy jego prośba to wyraz głębokiej wiary w Jezusa, bo skazaniec znał nauki Mistrza? Mógłby na to wskazywać fakt, że mówi, iż Jezus niczego złego nie uczynił. Skąd niby to wiedział? Ale równie dobrze może to być tylko beznadziejne chwycenie się ostatniej deski ratunku. Słyszał coś mętnie, że Jezus mówił kiedyś o jakimś swoim królestwie i zrozpaczony chwyta się tej nadziei. Jak było naprawdę, nie wiemy. Ale Jezus obiecuje mu pomoc.

Znamienne, że skazaniec prosi o wspomnienie w królestwie. Jezus zaś odpowiada, że idzie do raju, a ów skazaniec znajdzie się tam razem z nim. Dla Jezusa królestwo, które jeszcze nie tak niedawno  było „wśród” jego uczniów, teraz, w obliczu śmierci, okazuje się rajem. Czyli – o ile tak można rozumieć słowo „raj” w dziele Łukasza – czymś w zaświatach, jakimś wiecznym stanem szczęścia. Trudno tu nie dodać: obiecanie umierającemu raju to gest rzeczywiście królewski.

I jeszcze jedno. Pierwsze zdanie czytanej tej niedzieli Ewangelii. "A lud stał i patrzył. Cała ta scena jest jakby teatralnym przedstawieniem. Lud jest widownią. Bohaterowie opowiadania - aktorami. Widownia patrzy i ocenia. Przyznaje rację szydercom albo skruszonemu łotrowi. I też musi wybierać. Za Jezusem czy przeciw Niemu...

W tym kontekście widać, że Jezus godząc się na krzyż nie zapomniał o swojej godności Króla Wszechświata, który może zarówno ludzkość jak i cały świat pojednać  z Bogiem i zapewnić im szczęśliwe trwanie nawet po śmierci. Nie zapomniał  o zapowiedzi wiecznego królestwa jakiemu on, potomek Dawida, miał dać początek. Ale zgodził się na krzyż, bo… No właśnie… Bo będąc królem chciał być posłuszny Ojcu nawet gdyby to wiele kosztowało. Bo nie był przywiązany do idei królestwa rozumianego jako panowanie, ale wybrał drogę służby. I jeszcze więcej, zgodził się, że jako sługa zostanie zupełnie wzgardzony.

Niesamowite. Król, który jednym słowem mógł zabić wszystkich swoich przeciwników bez szemrania przyjmuje wymyśle katusze, jakie mu ludzie zgotowali.

5. W praktyce

  • Ci, którzy dziś nazywają Jezusa Królem powinni pamiętać, jaką drogę panowania przyjął ich Król. Pozwolił sobą pomiatać, pozwolił z siebie szydzić, pozwolił się pobić, skatować i przybić do krzyża. Nie odpowiedział nienawiścią na nienawiść. Często dochodzi dziś do swoistej konfrontacji chrześcijan z inaczej myślącymi. Padają ostre słowa, oceny. Tyle że my chyba powinniśmy inaczej. Na pewno nie powinniśmy próbować  wprowadzać Jego królestwa na siłę, wbrew ludzkiej woli, przymuszając do takich czy innych decyzji. Nie znaczy to, że nie mamy uczestniczyć w normalnej, demokratycznej grze i nie starać się o wprowadzanie praw zgodnych z Ewangelią.  Ale gdy się nie udaje, nie ma co biadolić. Trudno. Najważniejsze, by Chrystus królował w sercach swoich wiernych.
     
  • Przyjmowanie cierpień jakie nam zgotowali inni ludzie, nawet nasi bracia w wierze, jest dobrą drogą naśladowania Jezusa. To dobre świadectwo pokazujące, że w naszych sercach naprawdę króluje Bóg.