Pokarm na każdy dzień

ks. Leszek Smoliński

publikacja 07.12.2013 18:16

Rutyna uniemożliwia rozwój, wzrost, bo skoro „wiem”, „widziałem”, „znam”, więc co jeszcze jest w stanie mnie zaskoczyć?

Pokarm na każdy dzień Józef Wolny /GN

W codziennym życiu pojawia się często, i to w różnych kontekstach – począwszy od egzystencjalnego, osobistego aż po społeczny – ważne pytanie: jak żyć? Dla chrześcijanina ma ono znacznie głębszy wydźwięk, który zawiera się w słowach bogatego młodzieńca, skierowanym do Chrystusa: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (Mk 10,17). Wydaje się więc naturalną potrzeba konkretnego punktu odniesienia, dzięki któremu pojawi się wyczerpująca odpowiedź, adekwatna do osoby, czasu w którym ona żyje i przestrzeni, w której się porusza.

Kościół proponuje nam wsłuchiwanie się w Słowo Boże, które – jak zauważa Amadeo Cencini –  nie jest jednym z wielu narzędzi na osobistej i duchowej drodze człowieka, ale stanowi dla niego „fundamentalny punkt odniesienia”. W Słowie, które niesie pocieszenie i zbawienie, które jest „słodsze od miodu płynącego z plastra” (Ps 19, 11) możemy znaleźć wszystko, co w życiu ważne. Jeśli otwieramy Biblię codziennie, wytrwale, czytając z wiarą i miłością jako słowo dające życie. Dobrym przykładem kogoś, kto potrafił słuchać, jest dla nas Chrystus Pan. Kiedy jako dwunastoletni chłopiec zagubił się w świątyni, znalazł się w gronie uczonych w Piśmie, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. W ten sposób pokazał również nam, że słuchanie nie jest tylko biernym siedzeniem i przyglądaniem się, ale aktywnym włączaniem się w to, co dzieje się wokół nas.

Pewien kaznodzieja mówiąc o tym, jak słowo Boże oddziałuje na nas, wskazał na hermetycznie zamkniętą butelkę, która unosi się na wodzie, poruszana siłą fal. Mimo upływu czasu butelka pozostaje zamknięta i nic z zewnątrz nie może się do niej przedostać. Takie hermetyczność grozi też wielu słuchaczom słowa, którzy słuchają a nie słyszą, słuchają a nie przyjmują. W ten sposób nie wydają owoców, stając się jałową glebą. Z pewnością konkretnymi przeszkodami na drodze słuchania są rutyna i powierzchowność. Rutyna uniemożliwia rozwój, wzrost, bo skoro „wiem”, „widziałem”, „znam”, więc co jeszcze jest w stanie mnie zaskoczyć? Powierzchowność natomiast powoduje, że dostrzegamy tylko to, co widoczne dla oczu, przysłowiowy wierzchołek góry lodowej – a okazuje się, że to zaledwie fragment rzeczywistości.

Słowo, które wychodzi z ust Pana, nie wraca do Niego bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciał (por. Iz 55, 10-11). Podobnie jak kropla drąży skałę powoli, we właściwym sobie rytmie, za to systematycznie, tak dzieje się również z tymi, którzy karmią się ustawicznie lekturą Biblii. Jest to pokarm z najczystszego źródła, któremu świeżość zapewnia Duch Święty. Warto więc dla własnego pożytku duchowego i rozwoju życia Bożego, które otrzymaliśmy na chrzcie, wygospodarować czas, by jak Maryja słuchać Słowo i zachowywać je w sercu (por. Łk 3,51). Kościół daje nam konkretną wskazówkę w tym względzie w postaci liturgii słowa przeznaczonej na konkretny dzień, związanej z różnymi okolicznościami występującymi w roku liturgicznym.

Lektura Słowa Bożego nie ma końca. Te same fragmenty czytane w różnych okolicznościach zmieniają swój sens. Nowa interpretacja dopełnia starą, ukazując jej pełniejsze oblicze. W ten sposób prowadzi czytelnika do większej otwartości na Słowo, oczyszczając go z błędnych przekonań i dając pokój serca.

 

Pustynia Serc Lednica - Słowa Jego są słodyczą