Na początku było... co?

Andrzej Macura

publikacja 31.12.2013 21:38

Garść uwag do czytań na II niedzielę po Bożym Narodzeniu z cyklu „Biblijne konteksty”.

Na początku było... co? W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

Co jest głównym tematem czytań tej niedzieli? Nie od razu rzuca się to w oczy. Ale jak się przyjrzeć, robi się to oczywiste. To odwołanie się do istniejącego „od początku” Bożego planu. Planu zbawienia.

1. Kontekst pierwszego czytania Syr 24,1-2.8-12

Chyba trochę dziwnie czyta się tego rodzaju teksty. Ani to opowiadanie, ani modlitwa, ani prorocka mowa. Spersonifikowana Mądrość wychwala samą siebie. Chodzi tylko o stwierdzenie, że Izrael ma dostęp do mądrości, gdy inne narody muszą szukać jej po omacku? Pewnie tak można by odczytywać ten tekst, gdyby nie teologowie. W owej spersonifikowanej mądrości dopatrują się kogoś więcej. Ci, którzy pamiętają o antyfonach ostatnich ośmiu dni przed Bożym Narodzeniem pewnie kojarzą. To Jezus jest nazywany „Mądrością przedwieczną”. Przytoczmy tekst czytania wraz z opuszczonym fragmentem (3-7, zaznaczone brakiem pogrubienia)

Mądrość wychwala sama siebie,
chlubi się pośród swego ludu.
Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego
i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą:

Wyszłam z ust Najwyższego
i niby mgła okryłam ziemię.
Zamieszkałam na wysokościach,
a tron mój na słupie z obłoku.
Okrąg nieba sama obeszłam
i przechadzałam się po głębi przepaści.
Na falach morza, na ziemi całej,
w każdym ludzie i narodzie zdobyłam panowanie.
Pomiędzy nimi wszystkimi szukałam miejsca, by spocząć -
[szukałam] w czyim dziedzictwie mam się zatrzymać.
Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,
Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie
i rzekł: «W Jakubie rozbij namiot
i w Izraelu obejmij dziedzictwo!»
Przed wiekami, na samym początku mię stworzył
i już nigdy istnieć nie przestanę.
W świętym Przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą służbę
i przez to na Syjonie mocno stanęłam.
Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek,
w Jeruzalem jest moja władza.
Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,
w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

Oczywiście twierdzić, że to wyraźna zapowiedź dzieła Jezusa to mocna przesada. Ale zapowiedź niejasna? Lekka aluzja, która ma coś zasygnalizować, a nie zgorszyć mocno stojących na gruncie monoteizmu Żydów?

No bo cały tekst można streścić słowami: stworzona przed wiekami Mądrość, ta, która towarzyszyła Stwórcy w stwarzaniu świata (przenika całe stworzenie) zamieszkała (rozbiła swój namiot) w Narodzie Wybranym (w Jakubie). Znany schemat? Pomijając chyba tylko fakt, że Mądrość jest tu nazwana „stworzeniem”, to prawie to samo co znamy z początku Ewangelii św. Jana, czytanym zresztą tej niedzieli: Odwieczny Syn Boży dla naszego zbawienia stał się człowiekiem.

I w tym duch należy chyba ten tekst rozumieć. Już w Starym Testamencie pojawiają się nieśmiałe sugestie, że Bóg mieszka wśród swojego narodu, wśród ludzi. Nic dziwnego, że w pewnym momencie zamieszka pełniej, zechce namacalnie objawić swoją obecność. Po to, żeby zbawić już nie tylko ten naród, ale wszystkich ludzi...

2. Kontekst drugiego czytania Ef 1,3-6.15-18

Drugie czytanie tej niedzieli pochodzi z początku listu do Efezjan. Składa się z dwóch fragmentów. I właściwie oba zostały nieco skrócone. Ale że tekst jest i bez tych fragmentów dostatecznie  trudny w odbiorze zostańmy przy tym, co jest. Trudny w odbiorze, ale w zasadzie prosty. Zacytujmy

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec
Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas
wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli,
ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Przeto i ja usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

O co chodzi? Streszczając i spłaszczając: w pierwszej części o Boży plan zbawienia. Jeszcze zanim świat zaczął istnieć Bóg nas wybrał,  Bóg nas chciał. Umyślił sobie, że w Jego Synu my staniemy się synami. I w przeciwieństwie do zbrukanego stworzenia, będziemy czyści i nieskalani. Ku Jego chwale.

W drugiej... Chodzi o otwarcie oczu. Aby ci, których Bóg wybrał zrozumieli, że są wybrani. Że Bóg ich ukochał zanim jeszcze powstał świat....

Czyli to Boży plan zbawienia. Znamienne, że nie powstał po ludzkim grzechu. Powstał "na początku", przed stworzeniem. Bóg wiedział jak będzie. A mimo to chciał człowieka. Chciał, by zaistniał. I już wtedy, wiedząc jak to będzie, przygotował koło ratunkowe. Plan zbawienia.

Ludzie często pytają dlaczego Bóg stworzył człowieka, skoro wiedział że ten zgrzeszy. I że  w takim razie zasłuży na wieczną karę. Odpowiedź znajdujemy w opuszczonym fragmencie listu, w wierszu 10. Bóg chce „wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi”. Na pewno trzeba ostrożnie podchodzić do tezy, że piekło będzie puste, bo Bóg wszystkich zbawi. Ale w tym fragmencie widzimy, że Bóg ma taki plan. W człowieku pojednać ze sobą na powrót cały świat; świat w jakiś sposób skłócony z Bogiem. Czy uda się dokładnie cały, łącznie z wszystkim ludźmi? Skoro Bóg to planuje, to możemy mieć nadzieję, że będzie dobrze. Może my, wybrani przez Boga, mamy być takim zaczynem, dzięki któremu zbawienie rozlewa się na cały świat? Może ziarna dobra, które siejemy w świecie, kiełkują w duszach najgorszych grzeszników w chwili, gdy stoją na progu przejścia do innego świata? Możemy mieć taką nadzieję, ale pewnej odpowiedzi na to pytanie nie znamy. A czytany za chwilę tekst Ewangelii postawi sprawę jasno: nie wszyscy przyjmują Boża ofertę zbawienia. Przynajmniej tak na nasze oko.

3. Kontekst Ewangelii J 1,1-18

Czytany w Boże Narodzenie tekst z Ewangelii świętego Jana stanowi wstęp do niej. Wstęp i jednocześnie jej rekapitulacją. Jest niejako streszczeniem Ewangelii; Teologicznym spojrzeniem na to, o czym niebawem Jan Ewangelista opowie w szczegółach.

4. Warto zauważyć

Ilekroć staję przed zdaniem komentowania prologu Ewangelii Jana czuję się zakłopotany. Bo tekst ten znacznie lepiej niż jakichś uczonych wywodów nadaje się do kontemplacji. Trudno jednak w ten sposób przed tematem uciec. Nie będę jednak wyważał otwartych drzwi, a posłużę tym, co napisałem już wcześniej na pierwszy dzień Bożego narodzenia lekko tylko tekst modyfikując.

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.

W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga,
Jan mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o Światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.

Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.

Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

Prolog Ewangelii świętego Jana można streścić w jednym zdaniu: Odwieczny Syn Boży stał się człowiekiem, by człowieka zbawić. Tylko tyle? Brzmi znajomo. Podobną myśli, choć nie tak wyraźnie mieliśmy już w księdze Mądrości Syracha. Ale to streszczenie spłaszcza przekaz Jana. Czytany takim, jaki jest, może rzucić o ziemię.

Przede wszystkim Jan  wyjaśnia kim jest Jezus. Jest Synem Bożym równym Bogu. Ale innym od Ojca. Nie tożsamym z Ojcem. Gdzie o tym czytamy?

  • „Na początku było Słowo (tak Jan nazywa Jezusa – dla niego jest On Logosem Bożym), a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”. To wyraźne nazwanie Jezusa Bogiem, ale jednocześnie podkreślenie odrębności od Boga. Syn jest Bogiem, ale nie jest Ojcem. Kościół ucząc o Trójcy Świętej niczego nie wymyśla. Choć stwarza to problemy i rodzi zarzuty o politeizm, wiernie strzeże nauki Apostołów.

    W tym pierwszym zdaniu prologu nie sposób też nie zauważy jego pierwszego zwrotu: „Na początku”. Tak zaczyna się Księga Rodzaju. Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. Ale na tym początku – mówi św. Jan – Jezus, który jest Bogiem był u Boga. Warto dodać, że także Ewangelia św. Marka zaczyna się w podobny sposób. "Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym", Dla niego z kolei dzieło, którego dokonuje Jezus jest Nowym Stworzeniem.
     
  • „Wszystko przez nie się stało” – Jezus stwarzał świat. Co ważne, nie ma niczego, co by nie było przez Niego stworzone: „bez Niego nic się nie stało, co się stało”. Potem tę samą myśl powtarza jeszcze jeden z kolejnych wersetów: „na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie”. 
     
  • No i na samym końcu „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył”. O Bogu, którego nikt nigdy nie widział pouczył Jednorodzony Bóg”. Dwie osoby. Różne od siebie. Trzeba powtórzyć jeszcze raz: Kościół ucząc o Trójcy Świętej niczego nie wymyśla. Choć stwarza to problemy i rodzi zarzuty o politeizm, wiernie strzeże nauki Apostołów.

Jan wyjaśnia dalej, że ten Syn Boży stał się człowiekiem. Gdzie?

  • Zdanie „Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” nie jest jeszcze jednoznaczne. Ale pokazuje pewien aspekt misji Jezusa: oświecić człowieka. Warto przypomnieć: to Jezus jest dla chrześcijanina tym, który go oświeca, nie twórcy innych religii czy wzięci nauczyciele.
     
  • Potem pada stwierdzenie „Przyszło do swojej własności”. Tak, skoro Słowo jest Stwórcą (przez Nie wszystko się stało), to świat i ludzie są Jego własnością.
     
  • No i najważniejsze: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Stał się człowiekiem. Tu chyba warto dodać: nie mieszkało, a zamieszkało. Czyli to zamieszkanie dalej trwa.

    Użyte na owo „zamieszkanie” greckie słowo znaczy ponoć dokładnie „rozbijać namiot” Słowo „rozbiło między nami swój namiot. Jak Mądrość z pierwszego czytania.

Potem Jan pisze po co odwieczny Syn Boży stał się człowiekiem. By nas zbawić. Mówiąc o tym zbawieniu wierzących przez Słowo – Syna – Jan używa niezwykle pięknych słów.

„Wszystkim tym jednak, którzy Je (Słowo) przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili”.

To niesamowite. Ten, kto przyjmuje Jezusa – jego zbawienie wysłużone na krzyżu – rodzi się z Boga. Przestaje być tylko Bożym stworzeniem. Tak, był stworzeniem na obraz i podobieństwo Boże – z ciałem, duszą, rozumem i wolną wolą – ale tylko stworzeniem. Jak koń, osioł i mrówka. Dzięki Chrystusowi – przez chrzest  zanurzający w śmierć Chrystusa – wierzący staje się Bożym dzieckiem. Jesteśmy stworzeniem usynowionym (albo ucórczonym). W Synu stajemy się synami i córkami.

Myliłby się jednak ten, kto w tekście prologu Jana chciałby szukać potwierdzenia tezy o zbawieniu przez Jezusa wszystkich ludzi. Także tych, którzy Jezusem gardzą. W tekście widać pewien dualizm ludzkich postaw. Jan pisze, że zbawienia dostępują ci, którzy przyjmują Jezusa. To oni rodzą się powtórnie: nie cieleśnie, ale z Boga. Część jednak ludzi nie chce oferowanego im zbawienia. Bóg przychodzi do swojej własności, a swoi go nie przyjmują. Nie ma więc nadziei z listu do Efezjan. Jest twardy wymóg.... Dziś też wielu takich spotykamy. Ludzi, którzy nie tyle nie wierzą w Boga, ale nawet mają pretensje, że miałby jakoś wpływać na ich życie.

W tekście prologu znajdujemy też odpowiedź na pytanie o relację Jezusa do innych, którzy uczą o Bogu, do innych założycieli religii. Tu odpowiedź jest jednoznaczna: Jezus nie jest tylko jednym z wielu nauczycieli o Bogu. On jest najlepszym nauczycielem, bo zna Ojca jak nikt. Bo jest Jego Jednorodzonym Synem.

On jest też ważniejszy od Mojżesza - czytamy w końcówce tej Ewangelii. Tak, przez Mojżesza przyszło prawo, ale ludzie nie byli w stanie w pełni spełniać jego wymagań. Przez Jezusa przyszła łaska, która nie wymaga wypełnienia prawa, ale wiary. Przez nią słaby człowiek zyskuje „Rzecznika wobec Ojca” – Jezusa Chrystusa (to z 1 listu św. Jana).

Św. Jan w prologu do swojej Ewangelii zajmuje się też mniej dla dzisiejszego czytelnika ciekawym zagadnieniem relacji misji Jezusa do misji Jana Chrzciciela. Jan Ewangelista mówi o nim: „nie był on Światłością, ale posłanym, aby zaświadczyć o światłości”. Jezus Jana przewyższył godnością, bo „był wcześniej od Niego”. Jest prawdziwą światłością, która przez swoje przyjścia na świat oświeca każdego człowieka (to najbardziej prawdopodobna interpretacja zwrotu „oświeca każdego człowieka gdy na świat przychodzi)...

Jest jeszcze w prologu Jana fragment, którego nie próbuję już wyjaśniać, ale zostawiam do kontemplacji.  „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Życie, które jest światłością, a której nie była w stanie ogarnąć ciemność.. To chyba lepiej ogarniać nie rozumem, a intuicją...

5. W praktyce

  • Jestem uczestnikiem Bożego planu zbawienia. Dla niektórych nie zabrzmi to zbyt dobrze... To może inaczej.

    Żyliśmy w kraju mlekiem i miodem płynącym. Mieliśmy dobre i szczęśliwe życie. Ale zjawił się wróg i wszystko zepsuł. Jest nam źle. Ale zjawił się ktoś, kto chce nam przywrócić wolność. Udało mu się do Ciebie wysłać swoich emisariuszy. Będziesz czekał czy się do niego przyłączysz?

    Z Bożym planem zbawienia jest trochę podobnie. Było dobrze, potem się przez Wroga zepsuło. Ale Bóg nas wybrał. Dotarł do nas z Dobą Nowiną. Chyba nie ma co biadolić, że innym się nie chce albo że do nich wysłannicy nie dotarli. Trzeba się przyłączyć.

    Jesteś wkalkulowany w Boży plan zbawienia. Nie patrz na innych, nie marudź, że oni nie chcą. Służ Bogu najlepiej jak potrafisz. Bo to Ciebie Chrystus potrzebuje... Tym, którzy dziś nie chcą dołączyć do grona apostołów. być może wyznaczy mniej zaszczytna rolę: zbawionych w ostatnim momencie.
     
  • Stwórca stał się stworzeniem. Odwieczny Syn Boży stał się człowiekiem. Dla nas, ludzi, to niesamowita inspiracja. Nie ma nędzy, w którą wejście z miłością uwłaczałoby naszej godności. Najbiedniejszy, najmniej rozumny, najmniej znaczący  jest w Chrystusie moim bratem. Nie powinienem wyniośle trwać w  pałacu swojej wyższości....