24/7/365

Marcin Jakimowicz

GN 08/2014 |

publikacja 20.02.2014 00:15

Rozpoczęło się 19 września 1999 roku. I trwa do dziś. Nieprzerwane uwielbienie. Dniem i nocą.

19 września 1999 r. na scenę hali International House of Prayer wyszli muzycy, by śpiewać pieśni chwały. Nie zeszli z niej do dziś… flickr 19 września 1999 r. na scenę hali International House of Prayer wyszli muzycy, by śpiewać pieśni chwały. Nie zeszli z niej do dziś…

Zaczyna się jak w powieści leżącej na półce w dziale religious fiction. Różnica jest jednak zasadnicza: historia Międzynarodowego Domu Modlitwy (IHOP) w Kansas City nie jest wyssana z palca. W 1975 r. Mike Bickle, pastor z Kansas City, otrzymał proroctwo. „Bóg chce wzbudzić ruch młodzieżowy, który będzie uwielbiał Go dzień i noc i orędował przed Bogiem, tak jak Jezus wstawia się za nami przed Ojcem” – usłyszał od jednego z pastorów. Nie uwierzył wówczas ani jednemu słowu tego „odgórnego” zapewnienia. Był oporny na takie nowinki. Trzeba było kolejnych 24 lat potwierdzania obietnicy znakami, by Boży plan mógł nabrać bardzo konkretnych kształtów. 19 września 1999 r. na scenę potężnej hali International House of Prayer w Kansas wyszli muzycy, by śpiewać pieśni chwały przeplatane psalmami. I nie zeszli z niej do dziś…

Ściągnij niebo na ziemię

– Dlaczego uwielbienie jest takie ważne? Bo jest przebywaniem w Bożej obecności – opowiada Maciej Wolski działający na co dzień w warszawskiej Fundacji 24/7. – Gdy uczniowie prosili Jezusa: „Naucz nas się modlić”, rozpoczął od słów: „Ojcze, święć się imię twoje”. Czyli tak naprawdę rozpoczął od… uwielbienia. To z niego wypływa cała Modlitwa Pańska. Tak jakby chciał podpowiedzieć: zanim poprosisz, uwielbiaj mojego Ojca. Z Międzynarodowym Domem Modlitwy w Kansas zetknąłem się już w 2004 r. Usłyszałem świadectwo o miejscu, gdzie trwa nieustanne uwielbienie, i bardzo mnie to poruszyło. Od czasu doświadczenia żywej obecności Jezusa marzyłem o takiej inicjatywie. Nie sądziłem, że takie 24/7 jest możliwe. To mnie zaintrygowało. Postanowiłem sprawdzić, jak to wygląda, i ruszyłem za ocean. Sama forma modlitwy nie była zaskoczeniem, bo uwielbienie w nowych ruchach Kościoła, w oazie, we wspólnotach charyzmatycznych jest na porządku dziennym. Pamiętam do dziś pierwsze wrażenie. Weszliśmy do tego ogromnego budynku, zobaczyliśmy grupę ludzi śpiewających pieśni chwały i doświadczyliśmy mocno tego, że Bóg jest godzien uwielbienia. Nawet teraz, gdy wspominam tę chwilę, jestem bardzo poruszony… Miałem mocne poczucie, że to, co ci ludzie robią, jest wyrazem tego, że Jezus jest naprawdę godzien, by oddawać Mu chwałę 24 godziny na dobę. Tak wiele dla nas zrobił, jest tak piękny, tak bliski… Siedziałem i szeptałem: „Tak, Ty jesteś tego godzien!”. Na myśl przychodziły mi słowa modlitwy: „Niech się świeci imię Twoje. Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Innymi słowy: niech już tu, na ziemi, będzie tak jak w niebie. Niebo na ziemi – czułem, że o to właśnie w tym wszystkim chodzi. O nieustanne uwielbienie, opisane w 4 rozdziale Apokalipsy: „Oto drzwi otwarte w niebie…”. Jak wygląda modlitwa w IHOP? Doba podzielona jest na dwugodzinne sesje: na scenie zmieniają się zespoły: pianista, gitarzyści, kilku wokalistów (nawiasem mówiąc znakomici muzycy). Jest lider uwielbienia, osoba moderująca całość. To nie tylko śpiew, ale i czytanie psalmów, czas modlitwy wstawienniczej. Są dwa formaty tej modlitwy: uwielbienie oparte na medytacji słowa Bożego i wstawiennictwo.

Do sali wchodzi ponad 800 osób. Zaskoczyło nas to, że gdy przyszliśmy tam bladym świtem, o 5 rano, Boga uwielbiało około dwustu osób. Na wieczornych spotkaniach jest komplet, trudno gdziekolwiek usiąść. Przychodzi głównie młodzież. To jest niezwykłe. Kontakt z IHOP wydał w moim życiu bardzo konkretne owoce – przybliżył mnie do… serca Kościoła katolickiego. Wszedłem do znajdującej się w IHOP księgarni i znalazłem mnóstwo książek na temat nieustającej modlitwy w historii Kościoła. Przecierałem oczy ze zdumienia, czytając: Jan od Krzyża, Bernard z Clairvaux, mnisi z opactwa w Cluny, Teresa z Avila, Ojcowie Pustyni, ruch monastyczny Kościoła Wschodniego. To oni zainspirowali protestantów! Byłem tym bardzo poruszony. To tam dowiedziałem się, że cały kontekst odnowy związanej z opactwem w Cluny był oparty na powrocie do nieustającej modlitwy. Te klasztory były miejscami ciągłego uwielbienia, adoracji, oddawania chwały Bogu. Tak wyglądała reforma Bernarda z Clairvaux, czy ruch odnowy z klasztoru w irlandzkim Bangor. Śpiewano w nim nieustannie Psalmy Dawida. Poruszyło mnie to, że właśnie z takich miejsc wychodził prężny ruch misyjny.

Neverending story

Nieustanne uwielbienie Boga nie jest żadną duszpasterską nowinką „Made in USA”. To odkurzona praktyka Kościoła. W Starym Testamencie czytamy, że kapłani musieli dbać o to, by w świątyni cały czas płonęły lampy, a ich ogień nigdy nie wygasał. Pracowali na zmianę, by przez 24 godziny na dobę świątynia była wypełniona modlitwą. Animatorzy domu modlitwy w Kansas odwołują się często do opowieści o królu, który za Chiny nie przypuszczał, że zostanie okrzyknięty „pierwszym liderem uwielbienia”: „W każdym swym czynie oddawał chwałę Świętemu i Najwyższemu słowami uwielbienia, z całego serca swego śpiewał hymny i umiłował Tego, który go stworzył – czytamy o Dawidzie. –  Postawił przed ołtarzem śpiewających psalmy i mile płynął dźwięk ich głosów; świętom nadał przepych i upiększył doskonale uroczystości, aby wychwalano święte imię Pana i by przybytek już od rana rozbrzmiewał echem”. Od rana do wieczora. W trzecim i czwartym wieku tysiące mężczyzn wyruszało na spieczone słońcem pustynie Egiptu, by tam modlić się i medytować. Modlili się przez 12 do 20 godzin dziennie. Ten szturm modlitewny doprowadził do ogromnego duchowego przebudzenia, dzięki któremu Ewangelia rozprzestrzeniła się w całej Afryce Północnej. Setki lat później wyrastające jak grzyby po deszczu klasztory zachodniej Europy też oparte były na zasadzie nieustannej modlitwy. W irlandzkim Bangor przez 24 godziny na dobę mnisi modlili się Psalmami Dawida. Trzy tysiące zakonników podzielonych na 3 grupy zbierało się, na zmianę – po 8 godzin, aby śpiewać Psalmy. Takie czuwania były kontynuowane w dzień i w noc przez prawie 300 lat. A wielka reforma zakonna św. Bernarda z Clairvaux, przed którym matki chowały w popłochu swych synów, by broń Boże nie uciekli do zakładanych przez świętego klasztorów? Przykład jego życia tak porywał Francuzów, że powstawały wciąż nowe klasztory, w sumie aż 168! Oparte na modelu nieustannej modlitwy.

Uwielbiam!

Sobotni poranek. Jeden z hoteli w Katowicach. Turyści ciągną walizki w stronę windy, kucharze krzątają się przy pustej o tej porze restauracji. W sali na pierwszym piętrze trwa od dwóch godzin modlitwa. Za Katowice. Z głośników sączą się zapewnienia psalmisty: „Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka” i pieśni uwielbienia. Na sali sami dorośli (dla dzieci w sąsiednim pokoju zorganizowano warsztaty). Podobne inicjatywy zaczynają kiełkować w innych miastach. Wystarczy wstukać w wyszukiwarkę hasło: Warszawa 24/7, Wrocław 24/7 czy Katowice 24/7. Dlaczego ci ludzie „zarywają” całe soboty, by od rana do wieczora oddawać chwałę Bogu? Bo On – zgodnie odpowiadają – jest tego godzien. Nie trzeba dorabiać żadnej zbędnej ideologii. – Trafiłam do Kansas przed trzema laty. Leciałam specjalnie do tego miejsca. – opowiada Anna Mikulska z Katowic. – Od wielu lat byłam poruszona tym, co słyszałam o tym miejscu. Nosimy od lat we wspólnocie pragnienie nieustannej modlitwy (w 2008 r. widzieliśmy Dom Modlitwy na Górze Oliwnej w Jerozolimie). Co uderzyło mnie w Kansas? Ogromna prostota. Wchodzisz do domu, w którym modlą się ludzie. Od 1999 r. Od tego czasu to miejsce zaczęło przyciągać setki tysięcy młodych. Wśród nich wielu znakomitych muzyków spragnionych modlitwy. Dziś to miejsce modlitwy prowadzi „szkołę uwielbienia” kształcącą muzyków na ogromną skalę. Jest tak wielu ludzi chętnych do tego, by animować modlitwę ze sceny, że trzeba ich „odsiewać”! Nie czułam absolutnie żadnej bariery językowej. Wchodzisz i trwasz w Bożej obecności. Cytaty biblijne, akurat medytowane, są wyświetlane na ekranach. – „Nie chcemy zakładać żadnego nowego Kościoła” – zaznaczali od początku animatorzy tego domu – dopowiada mąż Ani, Krzysztof. – To miejsce modlitwy dla ludzi pochodzących z różnych wspólnot. Nie da się im zarzucać tego, co często wytyka się protestantom czy grupom charyzmatycznym: bazowania na uczuciach. Nie można, bazując na emocjach, modlić się przez 4 godziny dziennie. To niemożliwe. Na miejscu możesz doświadczyć też modlitwy wstawienniczej. Są grupy ludzi, którzy nieustannie służą innym. Inicjatywa rozrosła się tak bardzo, że w tej chwili przy IHOP działa około 50 służb (związanych z pracą z dziećmi, ruchem adopcyjnym, modlitwą za Izrael, czy pomocą ofiarom handlu ludźmi). To właśnie ludzie z IHOP wyprodukowali znakomity porażający dokumentalny film „Marchand of souls” o handlu ludźmi. Był wyświetlany w Parlamencie Europejskim…

Pocałunek na policzku Boga

Pozostawiam kwestię dogmatycznych sporów teologom (dzieło IHOP powstało na gruncie protestanckim, a jego dynamiczna działalność jest stale – i słusznie – poddawana rozeznaniu). W halach wygłoszono tysiące konferencji i nie jest moim zadaniem przybijanie im pieczątki „imprimatur”. IHOP fascynuje mnie jako miejsce, z którego płynie nieustanna modlitwa. Można w niej uczestniczyć dzięki relacji on line na stronie internetowej. Do Kansas City ciągną nieprzebrane tłumy młodzieży, która po powrocie do swych domów stara się tworzyć podobne, lokalne domy modlitwy. Na organizowanej co roku pod koniec grudnia konferencji ONETHING (nazwa nawiązuje do słów Jezusa, który przekonywał Martę, że „potrzeba mało albo tylko jednego”) modli się aż 30 tys. ludzi. Nie są przez prowadzących familiarnie poklepywani po ramieniu. Nie słyszą łatwych, prostych i przyjemnych kazań. Z głośników padają słowa: radykalne pójście za Jezusem, zerwanie z modelem życia „american dream”, post, codzienna modlitwa. A mimo to (a może właśnie dlatego?) przychodzą. I zaczynają uwielbiać. – Dlaczego tak wiele uzdrowień dokonuje się w czasie modlitwy uwielbienia? Bo przywraca ona Bogu właściwe miejsce. Uwielbiam Go, oddaję Mu chwałę, skupiam się na Jego pięknie i przestaję wreszcie myśleć o sobie – opowiada o. Rafał Kogut, franciszkanin z Cieszyna. – Uwielbienie to uzdrowienie. – Mimo udręki wejdź w modlitwę wielbiącą i zobacz, że wtedy łatwiej jest żyć – dopowiada ks. Mirosław Nowosielski, wykładowca na UKSW, związany od lat ze wspólnotami Odnowy w Duchu Świętym. – To nie jest teoretyczne, pobożne rozważanko. Na własnej skórze doświadczyłem wielokrotnie, że ratowała mnie modlitwa uwielbienia. Gdy jestem zrezygnowany i nic mi się nie chce, mówię: Bądź uwielbiony, Panie. Zły duch nie wkracza w wypełnione uwielbieniem tereny. Jezus mówi: „Błogosławcie jałowe, trudne, martwe sytuacje. Nie przeklinajcie ich”! – Uwielbienie jest łaknieniem czegoś, za czym wszyscy tęsknimy – bliskiej relacji z Kimś, kto nas bezgranicznie akceptuje – podsumowuje Grzegorz Głuch, historyk z Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej i lider zespołu Gospel Rain. – Sam zasmakowałem w czasie uwielbienia mego nawrócenia. Śpiewałem słowa piosenki „Jesteś królem”. Bardzo mnie poruszały, otwierały na rzeczywistość nieba. To był początek mego nawrócenia. Wielkim przeżyciem były odwiedziny domu nieustannej modlitwy IHOP w Kansas. Zabrał mnie tam Piotr Nazaruk z TGD. Przedziwna historia, szalona, ekstrawagancka. Tam muzyka stanowi integralną część modlitwy. Muzycy są w stanie śpiewać pieśń przez dwie godziny. Łączy się ona z proroctwem, głoszeniem Słowa. Dlaczego wieczorom uwielbienia towarzyszy zawsze muzyka? Bo Bóg wkłada w nią nadzwyczajne dary. Izraelici intuicyjnie rozumieli, że Bogu bliska jest muzyka. Uwielbiali Go śpiewem i tańcem. Muzyka ma nieprawdopodobną zdolność otwierania nas na obecność Boga, jest nośnikiem wyrażania emocji. Moja znajoma z Ukrainy powiedziała kiedyś: uwielbienie jest jak składanie pocałunku na policzku Boga. Temu muszą towarzyszyć emocje!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.