Bóg o mnie pamięta

Andrzej Macura

publikacja 26.02.2014 18:01

Garść uwag do czytań na VIII niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Bóg o mnie pamięta Henryk Przondziono /GN Nie pracują, nie zbierają do spichlerzy, a Pan Bóg je żywi

Bóg o mnie zapomniał – mówią czasem ludzie doświadczający jakiegoś cierpienia, niesprawiedliwości czy krzywdy. Bóg troszczy się o tych, którzy potrafią się sami zatroszczyć o siebie – powtarzają zapobiegliwi. Ale to nieprawda. Bóg pamięta. Nie tylko i nie zawsze o naszych grzechach. Przede wszystkim pamięta o każdym z nas. I zna nasze potrzeby. To główna myśl czytań mszalnych tej niedzieli. Dlaczego czasem wydaje się nam, że jest inaczej?

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 49,14-15

Mówił Syjon: „Pan mnie opuścił,
Pan o mnie zapomniał”.
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.

To tylko dwa wersety, ale piękne, prawda? Bóg przedstawiony jako matka.  Matka, która zawsze jest ze swoim dzieckiem. Ale gdyby ktoś miał w tej chwili przed oczyma obrazy wyrodnych matek Bóg dodaje, że nawet gdyby jakaś matka zapomniała, On nie zapomni.

Dla wyczucia dramaturgii obietnicy warto jednak pamiętać w jakim kontekście padają słowa skargi Syjonu (Jerozolimy, a szerzej całego Narodu Wybranego) na opuszczenie przez Boga. Jest nim klęska Judy, a później niewola babilońska. Oddajmy głos autorowi 2 Księgi Królewskiej. Jego zdawkowy opis wydarzeń  robi wrażenie piorunujące (2 Krl 25, 1-21). 

W dziewiątym roku jego (Sedecjasza) panowania, dziesiątego miesiąca i dziesiątego dnia miesiąca przybył król babiloński, Nabuchodonozor, wraz z całym swoim wojskiem przeciw Jerozolimie, obległ ją, budując dokoła niej wały oblężnicze. Miasto było oblężone aż do jedenastego roku [panowania] króla Sedecjasza. W czwartym zaś miesiącu, dziewiątego dnia miesiąca, kiedy głód srożył się w mieście i nie było już chleba dla ludu kraju, uczyniono wyłom w mieście. Wszyscy wojownicy uciekli z miasta nocą przez bramę między podwójnym murem powyżej ogrodów królewskich. Chaldejczycy zaś znajdowali się dokoła miasta. Wyszli więc drogą prowadzącą ku Arabie. Wojsko chaldejskie ścigało króla i dopędziło go na stepie Jerycha, całe zaś jego wojsko opuściło go idąc w rozsypkę. Pojmali więc króla i zaprowadzili go do króla babilońskiego, do Ribla, i wydali na niego wyrok. Synów Sedecjasza wymordowano na jego oczach, a król babiloński rozkazał wyłupić oczy Sedecjaszowi i zakuć go w podwójne kajdany z brązu. Następnie uprowadził go do Babilonu.

W piątym zaś miesiącu, siódmego dnia miesiąca - był to dziewiętnasty rok [panowania] króla babilońskiego, Nabuchodonozora - wkroczył do Jerozolimy Nebuzaradan, dowódca straży przybocznej, sługa króla babilońskiego. Spalił świątynię Pańską, pałac królewski i wszystkie domy Jerozolimy - wszystkie wielkie domy spalił ogniem. Całe zaś wojsko chaldejskie, które było z dowódcą straży przybocznej, zburzyło cały mur dokoła Jerozolimy.


Resztę zaś ludu, która pozostała w mieście, zbiegów, którzy przeszli do króla babilońskiego, oraz resztę tłumu Nebuzaradan, dowódca straży przybocznej, przesiedlił na wygnanie. Lecz spośród biednego ludu ziemi dowódca straży przybocznej pozostawił niektórych jako uprawiających winnice i jako rolników. Chaldejczycy połamali kolumny z brązu w świątyni Pańskiej, podstawy oraz "morze" z brązu w świątyni Pańskiej, a brąz z nich przenieśli do Babilonu. Zabrali również kotły, łopatki, nożyce, czasze i wszystkie przedmioty z brązu, których używano do służby Bożej. Dowódca straży przybocznej zabrał także popielnice i kropielnice, które były całe ze złota i całe ze srebra. (…) Dowódca straży przybocznej pojmał Seracjasza, najwyższego kapłana, Sefaniasza, kapłana zastępcę, oraz trzech stróżów progów. Z miasta zaś pojmał jednego dworzanina, który był dowódcą wojskowym, pięciu ludzi spośród najbliższego otoczenia króla, których znaleziono w mieście, pisarza dowódcy wojska, sporządzającego spis ludności kraju, oraz sześćdziesięciu spośród prostej ludności kraju, przebywającej w mieście. Nebuzaradan, dowódca straży przybocznej, pojmał ich i zaprowadził do króla babilońskiego do Ribla. Król babiloński kazał ich zabić i zamordowano ich w Ribla, w kraju Chamat. Wówczas Juda został uprowadzony do niewoli z dala od własnego kraju.

Skarga Syjonu „Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał” brzmi w tym kontekście bardziej konkretnie...

Zawierając na Synaju przymierze z Bogiem  Izraelici obiecali przestrzegać Boże prawo. Bóg zaś obiecał, że będzie się nimi opiekował. Izrael oczywiście często nic sobie z Bożych praw nie robił. Przecież jak było dobrze, żaden Bóg ze swoimi wymaganiami nie był mu potrzebny. Sedecjasz – jak napisał ciut wcześniej autor 2 Krl też „czynił (...) to, co jest złe w oczach Pańskich, zupełnie tak, jak jego przodkowie”. Ale mimo wszystko wstrząs po upadku Jerozolimy był wielki…

Ta historia powtarza się pewnie ciągle w życiu wielu ludzi. Bóg nie jest im potrzebny (np., nie jest im potrzebny sakrament małżeństwa), ale kiedy coś zaczyna się złego dziać lamentują, że zostali przez Niego zapomniani. Nie, Bóg o swoich dzieciach nie zapomina. Powołał nas do istnienia i chce dla nas – w perspektywie wieczności - jak najlepiej. Ale to znaczy też, że czasem musi nas obudzić z letargu.

Człowiek musi po prostu odkryć – jak to ujęto w słowach następującego po czytaniu psalmu responsoryjnego, że „jedynie w Bogu spokój znajdzie dusza”.

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 4,1-5

Drugie czytanie tej niedzieli to kontynuacja lektury 1 listu do Koryntian z poprzednich niedziel. Dalej znajdujemy się w tematyce podziałów w Kościele wywołanych  przez pojawienie się w nim stronnictw związanych z tym czy innym Apostołem. Święty Paweł przypominając, że wszyscy chrześcijanie należą do Chrystusa uczy, jak patrzyć na poszczególnych nauczycieli wiary. 

Niech ludzie uważają nas za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.

Trudno w tym tekście dopatrzyć się jakichś związków z pozostałymi czytaniami, ale mamy tu poruszonych parę ciekawych problemów.

  • Kim jest Apostoł? Biskup, kapłan, wzięty kaznodzieja czy rekolekcjonista? Sługą Chrystusa i szafarzem Bożych tajemnic. Nie ma łosić samego siebie, ale Chrystusa.
     
  • Najważniejszą cechą sługi Chrystusa i szafarza Bożych tajemnic jest być wiernym. Chrystusowi oczywiście. Biskup, kapłan, wzięty kaznodzieja czy rekolekcjonista, ale także kardynał czy papież nie mogą modyfikować Chrystusowego orędzia. W zmieniających się warunkach, w którym przychodzi im żyć, dostosowując to orędzie do swoich czasów muszą zawsze dbać o zachowanie jego sensu. Ksiądz, który lekceważy sakrament pokuty i rozgrzesza bez
    wysłuchania wyznania grzechów nie jest dobrym sługą. Podobnie jak ten, który uczy, że rozwodnicy żyjący w nowych związkach mogą przyjmować Komunię.
     
  • Sługa Chrystusa nie może zbytnio przejmować się sądami ludzkimi. Powinien kierować się swoim sumieniem i pamiętać, że nawet jeśli ono nic mu nie wyrzuca, jest jeszcze Bóg.
     
  • Poza sytuacjami zupełnie jasnymi nie powinno się osadzać „szafarzy Bożych tajemnic”. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na pojawiające się czasem w naszym myśleniu odsądzanie od czci i wiary kapłana czy biskupa za to, że ma inną wizje duszpasterstwa czy obecności Kościoła w świecie.

3. Kontekst Ewangelii Mt 6,24-34

Czytany tej niedzieli fragment Ewangelii jest kolejną częścią Jezusowego Kazania na górze. Nie jest jednak kontynuacją lektury z poprzedniego tygodnia. Opuszczono 24 wiersze z początku 6. rozdziału. Część z nich – o modlitwie, poście i jałmużnie – zostanie zresztą przeczytana w Środę Popielcową.

Warto przypomnieć, że wskazania Kazania na górze nie są tylko jakimiś radami duchowymi. To konstytucja Królestwa Bożego – Kościoła. Trzeba się wiec bardzo starać, by wprowadzać je w życie.

Czytanie tej niedzieli fragement to odpowiedź na gadanie w stylu „Bóg o mnie zapomniał” albo „Bóg troszczy się tylko o tych, którzy sami o siebie się zatroszczą”. I jest przypomnieniem nauki Izajasza: matka nie zapomina o swoich dzieciach. A nawet gdyby ona zapomniała, to Bóg na pewno nie.

Przytoczmy tekst czytania. Ale uwaga: w brzmieniu piątego wydania Biblii Tysiąclecia. Wcześniejsze tłumaczenie trochę stępiło wymowę Jezusowego prawa (dziś zamiast „nie troszczcie się zbytnio” mamy „nie martwcie się”).

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego – miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!

Dlatego powiadam wam: Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was, martwiąc się, może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?

A o odzienie czemu się martwicie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele polne, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary?

Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie. Dosyć ma dzień każdy swojej biedy».

4. Warto zauważyć

Wskazania Jezusa są w zasadzie jasne. Można je ująć właściwie w trzech punktach.

  • Chrześcijanin może pieniędzy używać, ale nie powinien im służyć. Gdzie jest granica między jednym i drugim? Pewnie powinna wynikać z obserwacji, co jest celem, a co prowadzącym doń środkiem. Z tym, że za cel należy tu uznać służbę Bogu, o której mówi Jezus, a nie zaspokajanie dzięki pieniądzom swoich pragnień.  
     
  • Nie martwcie się o swoje jutro. I tak do końca nie macie wpływu na to, jak będzie wyglądało. Nie jest to żądanie, by się w ogóle nie martwić. Zwłaszcza tym, co jest dziś. Chodzi o to, by zaufać Bogu, że jakakolwiek by nie była nasza przyszłość, jesteśmy w Jego rękach. Bo Bóg jest dobry. Jak najlepsza matka dla swoich dzieci.  Bóg o każdym z nas pamięta.
     
  • Pierwszą troską ucznia Chrystusa powinna być troska o królestwo Boże. Czyli chyba głównie o chrześcijański styl życia opisany w Kazaniu na górze. O wszystko inne zatroszczy się już sam Bóg.

5. W praktyce

Komu służymy? Bogu czy mamonie? To zasadnicze pytanie, które powinien sobie postawić każdy chrześcijanin czytając Ewangelię tej niedzieli.

  • Dość często spotkać się można dziś z tezą, że nie jest ważne ile kto pieniędzy ma, ale jak ich używa. To w świetle słów Jezusa nie do końca prawda. Owszem, wydaje się, że nie jest istotne ile kto pieniędzy ma, ale już bardzo istotne jest komu służy; czy jego serce jest przy Bogu czy pieniądzach. Nawet jeśli te pieniądze  miałyby być dobrze wykorzystywane i służyć sprawom Bożym...
     
  • Warto byłoby pod kątem wprowadzania w życie Kazania na górze i troski o sprawy doczesne przyjrzeć się naszemu życiu kościelnemu. Na ile najpierw jest królestwo Boże i wiara, że wszystko inne będzie nam przydane – wszak Bóg o nas nie zapomina –  a na ile troska o budynki, grunta i inne sprawy materialne.
     
  • Warto byłoby pod kątem wprowadzania w życia Kazania na górze i troski o sprawy doczesne przyjrzeć się naszemu życiu prywatnemu i zawodowemu. Na ile najpierw jest królestwo Boże i wiara, że wszystko inne będzie nam przydane, a na ile ustępstwa od zasad Królestwa na rzecz  powodzenia w doczesności czy zabezpieczenia na przyszłość. Także swoich dzieci i wnuków.