Historia pewnej miłości

Justyna Nowicka

publikacja 01.04.2014 22:00

Nowa Wspólnota ma możliwość rodzenia w nas nowego życia, nowej miłości, abyśmy mogli urzeczywistniać dojrzałe człowieczeństwo w każdym z nas.

Historia pewnej miłości Józef Wolny /GN

"Święty ojciec". Rekolekcje wielkopostne na Wiara.pl.

Często słyszymy, że Kościół jest Wspólnotą, że Boga można doświadczyć we Wspólnocie, że potrzebne są małe wspólnoty wiary. Ale co to właściwie oznacza? Skąd taki pomysł? I czy nie wystarcza, że jestem po prostu członkiem Kościoła włączonym do niego przez chrzest?

Chwalę sobie, że jeszcze załapałam się na czasy, kiedy wyjazd na rekolekcje nie był podobny do wyjazdu na wycieczkę z biura podróży. Mam na myśli to, że w czasie rekolekcji własnoręcznie sprzątaliśmy codziennie dom i otoczenie, że sami pomagaliśmy przy przygotowywaniu posiłków i sprzątaniu po nich. Rąbaliśmy drewno, kopaliśmy ziemniaki, zimą paliliśmy w centralnym, a latem zrywaliśmy jabłka z drzew. Dziś pewnie większość z tych rzeczy nie ma miejsca… A szkoda. Bywały oczywiście ekscesy w postaci buntu, czy jakieś wypadki przy pracy, jak wylany kocioł z poszatkowaną kapustą, czy rozsadzony kaloryfer od centralnego z powodu zbyt gorącego zapału do dorzucania do pieca. Doceniamy to teraz po latach. Nauczyliśmy się pracy. Mało tego pracy dla innych. Bo jeśli nie obierzemy ziemniaków to nie będzie ich na obiad. Nauczyliśmy się, że jeśli każdy coś od siebie da, to zbudujemy dla siebie nawzajem miejsce, gdzie każdy jest potrzebny, ma możliwość doświadczyć wsparcia innych, a czasami życiowego kopa. Innymi słowy uczyliśmy się odpowiedzialności za siebie nawzajem. I kiedy mijało te dziesięć dni czuliśmy się przyjaciółmi. Oczywiście z jednymi sympatyzowało się bardziej, z innymi mniej, ale nadal są to ludzie, na których można liczyć. Czy to już wspólnota? Jeśli dodamy, że byliśmy świadomi, że robimy coś ponieważ drugi człowiek jest przyjacielem Jezusa, a więc i moim, to wyczerpiemy w taki obrazowy sposób definicję wspólnoty.

Jan Paweł II  w encyklice Redemptor hominis napisał: Kościół żyje swoim własnym życiem, to tylko dzięki temu, że czerpie je od Chrystusa, który zawsze tego tylko pragnie, abyśmy to życie mieli - i mieli w obfitości". Równocześnie ta pełnia życia, która jest w Nim, jest dla człowieka. Kościół przeto, jednocząc się z całym bogactwem Tajemnicy Odkupienia, najbardziej staje się Kościołem żywych ludzi - żywych, bo ożywianych od wewnątrz działaniem Ducha Prawdy", bo nawiedzanych miłością, którą Duch Święty rozlewa w sercach naszych" (RM 22).

Pomimo wielkiej różnorodności w Kościele, różnic pochodzenia, kultur, poglądów, języków, egoizmu, niedojrzałości, zwątpień, odejść… łączy nas to, że jesteśmy umiłowanymi grzesznikami, odkupionymi życiem Chrystusa. Żyjemy Jego Życiem.

Wspólnota wiary bierze się z życia z Chrystusem. Świadomość tego, że jestem obdarowana życiem, miłością, przebaczeniem, odkupieniem przez Boga, w naturalny sposób sprawia, ze chcemy to co otrzymaliśmy urzeczywistniać „po ludzku”. Kiedy ludzie zwracają się ku sobie, kiedy są gotowi do bezinteresownej pomocy, wreszcie kiedy są darem dla siebie nawzajem… wtedy jeszcze Duch Święty przychodzi ze swoim darem jedności. Jedność Kościoła jest tajemnicą i jest darem Boga, ale ta jedność nie jest jakimś martwym stwierdzeniem teologów, ona musi się realizować w konkretnych relacjach między osobami.   

Wtedy Kościół można nazwać Nowym Ludem, Nową Wspólnotą, bo stworzoną na Nowym Przymierzu. Na miłości Boga, która sprawiła, że Ofiara Syna zyskała wartość Odkupienia naszych grzechów. Odkupienia nas od śmierci. Ta Nowa Wspólnota ma możliwość rodzenia w nas nowego życia, nowej miłości, abyśmy mogli urzeczywistniać dojrzałe człowieczeństwo w każdym z nas (RM 21). Dojrzałość polega też na braniu odpowiedzialności za innych, za ich zbawienie. Innych to znaczy wszystkich ludzi, też tych dalekich czy wrogich Bogu i Kościołowi.

W Starym Testamencie znajdziemy wiele fragmentów, które są błaganiem o ocalenie, znajdziemy lamentacje i pełne rozpaczy psalmy. W Nowym Testamencie tego nie ma. Bo w Historię Zbawienia wkracza nadzieja. Od kiedy Chrystus oddał za nas swoje, Życie możemy mówić, że On jest naszą Nadzieją, w której jesteśmy już zbawieni (por. Rz 8, 23-24).

 

Każdy ochrzczony jest członkiem Wspólnoty Kościoła. To nie ulega wątpliwości. Ale też musi uczyć się dojrzałego człowieczeństwa, takiego, które zdolne jest przezwyciężyć egoizm, swoje grzechy. To wielka odpowiedzialność. Także ogromna i taka napełniająca radość, kiedy ma się świadomość, że można liczyć na innych, kiedy trzeba podtrzymać nadzieję. 

Bóg daje nam Nowe Przymierze, Nowy Lud, daje nam dowód i gwarancję, że nie zostawi nikogo, zanim nie zrobi wszystkiego, by doprowadzić go do zbawienia. Jest taki tekst w księdze Ozeasza, który jest jakby streszczeniem tego wyznania. Jest opisem tej miłosnej historii między Bogiem a człowiekiem. Historii miłości między Panem a Jego Ludem Nowego Przymierza.

Poniżej podzielę się nim w wersji, jaką śpiewa zespół 2Tm2,3 (por. Oz 11,1-11).

 

Kiedy Izrael był dziecięciem jak go kochałem
I z Egiptu jako syna, jako syna go wezwałem
Lecz im bardziej go wołałem tym bardziej się oddalał ode mnie
I nie pojmował, że troszczyłem się o niego

Efraima ja uczyłem chodzić
Przyciągałem go więzami dobroci
Byłem dla nich jak ten, co podnosi niemowlę do policzka
Brałem go na swoje ramiona, ale on odwracał się ode mnie
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego

Mój lud jest skłonny odejść ode mnie
Te Twoje bożki nie przyjdą Ci z pomocą
Dlatego wrócisz do egipskiej ziemi
A król Asyrii twoich synów wytępi

Ale jakże Cię mogę porzucić
I na zawsze nie mogę opuścić
Bo jestem Bogiem a nie człowiekiem
I nie przychodzę aby Cię zabić.

 

Kalaruch 2Tm2,3-Kiedy Izrael byl dziecięciem