W służbie wspólnoty

Elżbieta i Piotr Krzewińscy

publikacja 08.04.2014 22:46

Każdy z nas jest powołany do bycia we wspólnocie małżeńskiej z drugim człowiekiem. Niektórzy jednak, ze względu na Królestwo Boże, żyją w celibacie.

W służbie wspólnoty Józef Wolny /GN

Zarówno sakrament małżeństwa, jak i sakrament kapłaństwa dane są ludziom dla dobra ich samych, ale też dla dobra innych ludzi: wspólnoty, którą mają tworzyć. W przypadku sakramentu małżeństwa, jest to oczywiście małżeństwo oraz rodzina. W przypadku sakramentu kapłaństwa pojęcie „wspólnota” ma szersze znaczenie. Może to być parafia, ale też jakaś szczególna wspólnota w obrębie parafii. To także te małe wspólnoty małżeńskie i rodzinne.

Sakrament małżeństwa wyróżnia się na tle innych sakramentów tym, że nie można przyjąć go samemu. Zawsze potrzebny jest drugi człowiek: mężczyzna lub kobieta. To tych dwoje ludzi nawzajem udziela sobie sakramentu małżeństwa, który następnie błogosławi ksiądz.

Instytucja małżeństwa nie jest wymysłem jakiejkolwiek kultury. Jest darem Bożym dla człowieka, bo „nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” (Rdz 2,18). Wprawdzie Pismo Święte akcentuje w tym fragmencie samotność mężczyzny, jednak sens tego zdania odnosi się także do kobiety. Błogosławiony Jan Paweł II podczas homilii na Mszy św. z okazji Jubileuszu Rodzin 15 X 2000 r. powiedział: „W taki sposób natchniony autor wskazuje w Księdze Rodzaju niezbędny fundament, na którym oparty jest oblubieńczy związek mężczyzny i kobiety, a wraz z nim także życie rodziny, która z tego związku się rodzi. Fundamentem tym jest wspólnota. Istota ludzka nie jest stworzona do samotności, nosi w sobie powołanie do relacji z innymi, zakorzenione w jej naturze duchowej. Na mocy tego powołania człowiek rozwija się w takiej mierze, w jakiej nawiązuje relacje z innymi, odnajdując się w pełni poprzez «bezinteresowny dar z siebie samego» (Gaudium et spes, 24).”

Każdy z nas jest powołany do bycia we wspólnocie małżeńskiej z drugim człowiekiem. Niektórzy jednak, ze względu na Królestwo Boże, żyją w celibacie. Dlatego celibat ma tak wielką wartość, bo to dla Chrystusa człowiek rezygnuje z ogromnego dobra, danego mu przez Boga – z niepowtarzalnej bliskości z tym jedynym, z tą jedyną. Ta bliskość, do której mężczyzna i kobieta są zaproszeni, jest tak wielka, że „stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24). Ponownie przywołamy słowa błogosławionego Jana Pawła II ze wspomnianej homilii: „Jednym ciałem! Trudno nie dostrzec całej mocy tego wyrażenia! W rozumieniu biblijnym słowo «ciało» nie oznacza jedynie fizycznej natury człowieka, ale całą jego tożsamość duchową i cielesną. Małżonkowie tworzą nie tylko wspólnotę ciał, ale prawdziwą jedność osób. Jest to jedność tak głęboka, że stają się oni w doczesnej rzeczywistości niejako odblaskiem Boskiego «My» trzech Osób Trójcy Świętej”.

Św. Paweł wprost napisze, że małżeństwo jest „wielką tajemnicą” (zob. Ef 5,32). Nie dość, że jest odblaskiem jedności Trójcy Świętej, to jeszcze św. Paweł wprost odniesie tajemnicę małżeństwa do Chrystusa i do Kościoła (zob. Ef 5,32). Pan Mieczysław Guzewicz, teolog i biblista, uważa, że w ten sposób św. Paweł zrównuje tajemnicę małżeństwa z tajemniczą obecnością Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Właśnie na ostatnich rekolekcjach, w których oboje uczestniczyliśmy, prowadzonych przez Pana Mieczysława Guzewicza, został rozwinięty i wytłumaczony cytowany fragment Listu do Efezjan Apostoła Pawła:

Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!”

Św. Paweł w tych słowach wprost mówi mężczyznom, że winni miłować swoje żony tak, jak Chrystus umiłował swój Kościół. To zadaniem mężów jest wydawać swoje życie za żony, tak jak Chrystus wydał siebie samego za Kościół. To oni winni czynić wszystko, by żony się przy nich uświęcały, oczyszczały, aby stawały przed Panem chwalebne, „nie mające skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby były święte i nieskalane”.

Zadaniem żon natomiast jest oddawanie się mężom pod opiekę tak, jak czynią to wobec Jezusa: z pełnym zaufaniem i pokorą. Żona powinna wzmacniać w sobie nastawienie, że to, co robi mąż, robi dla dobra ich obojga, ich rodziny, że jest on zdolny do największych poświęceń. Natomiast jego wszelkie słabości, które mogłyby wykrzywiać właściwe, Boże pojmowanie dobra u męża, żona winna zanosić Jezusowi, cierpliwie i nieustannie modląc się za niego. Żona powinna też odnosić się ze czcią do swojego męża (zob. Ef 5,33b), tzn.: doceniać, wyrażać uznanie, chwalić, pozwalać mu i pomagać być mężczyzną. Oboje winni nawzajem szanować swoją inność, która jest ich bogactwem, nie przekleństwem.

Błogosławiony Jan Paweł II od początku swojego kapłańskiego życia mocno interesował się fenomenem ludzkiej miłości, ujętym w świetle Bożego Objawienia. Można by rzec, że główną konkluzją jego rozważań jest wskazanie, że miłość, jako dar, jest małżonkom jednocześnie dana i zadana, a przedstawione wyżej wskazania zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet są najpewniejszą drogą realizacji tego zadania. I właśnie dzięki tym wskazówkom małżonkowie mogą coraz pełniej cieszyć się darem wzajemnej miłości.

W Liście do rodzin Gratissimam sane, napisanym w Roku Rodziny (1994), błogosławiony papież wyjaśnia: „Dar osoby z istoty swojej jest trwały i nieodwołalny. Nierozerwalność małżeństwa wynika nade wszystko z samej istoty tego daru: dar osoby dla osoby. W tym darze wzajemnym wyraża się oblubieńczy charakter miłości. W przysiędze małżeńskiej narzeczeni nazywają siebie imieniem własnym: „Ja… biorę ciebie… za żonę — za męża — i ślubuję [...], że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Taki dar zobowiązuje o wiele mocniej, zobowiązuje głębiej niż to, co może być „nabyte” w jakikolwiek sposób i za jakąkolwiek cenę. Zginając kolana przed Ojcem, od którego pochodzi wszelkie rodzicielstwo, przyszli rodzice mają świadomość, że zostali „odkupieni”, czyli nabyci za największą cenę: za cenę Krwi Chrystusa, to jest daru najbardziej bezinteresownego, w którym sakramentalnie uczestniczą. Przysięga małżeńska dopełni się Eucharystią, czyli ofiarą „Ciała wydanego” i „Krwi przelanej”. Sama z siebie już jest jej wyrazem” (p.11).

A jak to się ma do sakramentu kapłaństwa? Naszym zdaniem im bardziej święte małżeństwo i rodzina, tym świętsi kapłani z nich się wywodzą. Święci, tzn. potrafiący kochać bliźnich tak, jak kocha sam Bóg.

Kapłan przecież wywodzi się z rodziny. Swoją męską tożsamość kształtuje, patrząc na ojca. Natomiast jego relacja z kobietami będzie w dużym stopniu odzwierciedleniem relacji, jaka panowała między mamą i tatą. W jego kapłaństwie znajdą też odbicie wszelkie słabości w męskości i kobiecości taty i mamy. Nie znaczy to, oczywiście, że jest nimi zdeterminowany i nic się już z tym nie da zrobić. Faktem jest jednak, że ludzkie zranienia są doskonałą pożywką dla złego ducha i diabeł zawsze w nie uderza, chcąc osłabić więź człowieka z Bogiem, więź człowieka z człowiekiem. A to sprawia, że w niektórych aspektach jego kapłańska służba wspólnocie nie będzie taka, jaką ją widzi Bóg.

Błogosławiony Jan Paweł II we wspomnianej już homilii wskazał na coś bardzo ważnego: „To prawda, że trudności istnieją. Ale Jezus wyposażył małżonków w odpowiednie środki łaski, aby mogli je przezwyciężać. Zgodnie z Jego wolą małżeństwo między ochrzczonymi otrzymało wartość i moc znaku sakramentalnego, potwierdzającego przymioty i prerogatywy związku. W małżeństwie sakramentalnym małżonkowie zobowiązują się bowiem - jak uczynią za chwilę młode pary, których ślub pobłogosławię - do wzajemnego okazywania sobie i do głoszenia światu głębokiej i nieprzemijającej miłości, jaką Chrystus darzy Kościół. To właśnie apostoł Paweł nazywa «wielką tajemnicą» (por. Ef 5, 32).” Uważamy, że słowa te można rozciągnąć także na kapłanów, przeżywających rozmaite trudności. Oni także zostali hojnie obdarowani łaskami, płynącymi z sakramentu kapłaństwa, tak jak małżeństwa – łaskami płynącymi z sakramentu małżeństwa. Natomiast oba te sakramenty podejmują i rozwijają łaski uświęcające, płynące z sakramentu chrztu, bierzmowania i Eucharystii.

Papież nie był człowiekiem oderwanym od rzeczywistości. Miał doskonałą świadomość, że rzeczywistość małżeńska często jest ogromnie trudna i bolesna, a małżonkowie często nie bardzo wiedzą, jak korzystać z mocy i łask, płynących z tego sakramentu. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, że w swoim nauczaniu nie wszedł na drogę tkliwego rozczulania się nad człowiekiem, ale nieustannie miał przed oczami zamysł Boga, który stworzył człowieka „mężczyzną i niewiastą” (Rdz 1,27) i najlepiej wie, jaka droga prowadzi człowieka do pełni szczęścia.

W styczniu 2002r. Do pracowników Trybunału Roty Rzymskiej papież powiedział: „Nie można ulegać mentalności prorozwodowej: nie pozwala na to ufność w dary naturalne i nadprzyrodzone, którymi Bóg obdarował człowieka. Działalność duszpasterska musi wspierać i głosić nierozerwalność. Aspekty doktrynalne powinny być ukazywane, wyjaśniane i bronione, ale jeszcze ważniejsze jest wynikające z nich konkretne działanie. Kiedy para małżeńska przeżywa trudności, pasterze i inni wierni winni okazywać jej zrozumienie, ale także jasno i stanowczo przypominać, że drogą do pozytywnego rozwiązania kryzysu jest miłość małżeńska. Właśnie dlatego że Bóg połączył ich nierozerwalnym węzłem, mąż i żona, z dobrą wolą wykorzystując wszystkie środki ludzkie, ale przede wszystkim ufając w pomoc łaski Bożej, mogą i powinni przezwyciężyć momenty zagubienia, odnowieni i wzmocnieni” (p.5).

Mamy świadomość, że jedynie w zarysie dotknęliśmy tematu sakramentu małżeństwa i kapłaństwa w służbie wspólnocie. Błogosławiony Jan Paweł II zostawił nam, małżonkom, głęboką naukę w tym temacie i liczne wskazówki, z których możemy korzystać, chcąc realizować tu, na ziemi, wezwanie do bycia bezinteresownym darem z siebie samego. Także kapłani mogą i powinni czerpać z nauki papieża, dotyczącej przeżywania kapłaństwa, ale przede wszystkim mogą czerpać z jego życia. On nie tylko nauczał, jak być kapłanem, ale w pełni swoją naukę realizował swoim życiem.

A nam, małżonkom, pozostawił piękny dar: w 2001r. ogłosił błogosławionymi małżonków  Luigiego i Marię Beltrame Quattrocchich, a ich wspomnienie w Kościele obchodzone jest 25 listopada, czyli w dniu zawarcia przez nich sakramentalnego związku małżeńskiego. Kościół uznał, że ich drogą do świętości stała się zwykła codzienność rodzinna w duchu wartości chrześcijańskich. Małżonkowie nie muszą robić nic więcej, by być świętymi: „wystarczy” być zwykłymi chrześcijanami, żyjącymi w świecie, ale przeżywającymi swoje małżeństwo tak, jak zaplanował to Pan Bóg „od początku” (Rdz 1-2). Wypełniając każdego dnia swoje obowiązki stanu, obowiązki męża i żony, przyjmując i zgadzając się na wszelkie związane z tym trudy i nieszczęścia, małżonkowie wypełniają w ten sposób zamiar Boży zamiar wobec siebie.